Rozdział I

373 26 12
                                    

Wstałam z samego rana i postanowiłam zobaczyć co słychać u mojej siostrzyczki.
Od śmierci Sebastiana minął już rok. Dziś jest rocznica. Zastanawiam się czy Clary jeszcze pamięta i czy zrobi coś z tym faktem. Sama miałam zamiar wybrać się do Idrysu nad jezioro Lyn gdzie Clary wrzuciła prochy naszego brata wraz z jego pierścieniem. Dziwiło mnie, że po tym wszystkim wciąż nosi pierścień Morgensternów.
Moje rozmyślania przerwał dzwonek telefonu. Nie powiem, sama byłam zdziwiona, bo do mnie nikt praktycznie nie dzwonił. Nie wiem nawet po co mi telefon. Kiedyś rozmawiałam przez niego z Sebastianem. Odkąd go nie ma praktycznie nie korzystam z tego urządzenia.
Po chwili zastanowienia postanowiłam odebrać. W słuchawce usłyszałam dziewczęcy dobrze mi znany głos. Nie był on skierowany do mnie, lecz do jakiegoś chłopaka - podejrzewam, że Bata - po drugiej stronie łącza. Po chwili dziewczyna wróciła do telefonu i zaczęła rozmowę.
- Hej, Allie. Co porabiasz?
- Maia! Dawno do mnie nie dzwoniłaś.
- No wiem, ale jak teraz przewodzę stadu to mam mnóstwo roboty. Nie dziwię się Luke'owi , że z tego zrezygnował. Te ofiary losu nic nie umieją zrobić same. A jeśli ich zostawię to zaraz się pozagryzają. Ale przynajmniej przewodnictwo w Radzie powierzyłam komuś innemu, bo gdyby nie to, to bym chwili na wytchnienia nie miała, a co dopiero czasu wolnego. - słuchałam tylko jak nawija. Straszna z niej gaduła.
Pewnie się zastanawiacie jakim cudem siostra bliźniaczka Sebastiana zaprzyjaźniła się z kimś kto szczerze nienawidził mojego brat. Tak jakoś wyszło. Poznałam ją w knajpie. Nie miała do mnie żadnych uprzedzeń. Szybko zostałyśmy przyjaciółkami. - ... I tak właśnie kończy się aportowanie nieprzytomnym wampirem. Allie, czy ty mnie w ogóle słuchasz?
- Tak, tak. Zaraz. Aportowaliście nieprzytomnym wampirem?
- Wiedziałam, że jak zwykle nie słuchasz. Ale spokojnie ten wampir tylko wypił jakiś drink Alexa. Jak oprzytomniał strasznie się wkurzył, bo akurat wylądował w pysku Bata. Gonił go później przez całe miasto. Wszyscy tarzaliśmy się po trawie ze śmiech oglądając to.
- To musiał być niezły widok.
- A tak z innej beczki co masz dzisiaj w planach?
- Właśnie miałam lecieć do Nowego Jorku. Mogłybyśmy się spotkać.
- Jasne. W Central Parku. Tam gdzie zwykle. Za ile będziesz?
- W najgorszym wypadku to za jakąś godzinkę.
- Ok. To pa. Będę czekać.
- Pa.
Rozłączyłam się. Szybko spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do torby. Zamknęłam dom, przemieniłam się w jastrzębia i poleciałam w stronę Nowego Jorku.                                                     
~•~                                                                                     Droga nie zajęła mi dużo czasu. Wykorzystałam jesienny wiatr i byłam na miejscu w pół godziny. Przemieniłam się w człowieka i poszłam w stronę siedzącej na ławce brunetce. Postanowiłam ją zaskoczyć, więc zaszłam ją od tyłu i krzyknęłam na całe gardło
-Buuuuu!!!
Maia podskoczyła przestraszona a ja zaczęłam się śmiać z jej przestraszonej miny.
-Hahaha. Bardzo śmieszne.- powiedziała poważnie, ale po chwili i ona się śmiała.
Gdy skończyłyśmy się śmiać poszłyśmy do jakiejś kafejki, zamówiłyśmy sobie po kawie i zaczęłyśmy rozmawiać.  Maia streściła mi wszystko co się ostatnio działo, ale ja jak zwykle nie słuchałam. Myślałam o Sebastianie i o tym jak bardzo mi go brakuje. Chociaż nie tylko o tym. Miałam jeszcze dzisiaj zobaczyć co porabia Clary. Z rozmyśleń jak zwykle wyrwała mnie ma przyjaciółka.
-Halo. A. Jak zwykle mnie nie słuchasz, prawda? Niech zgadnę myślałaś o Clary.
- Masz rację. Miałam zamiar ją dziś odwiedzić pod moją zwierzęcią postacią.
- Dlaczego nie powiesz wreszcie mamie i Clary, że żyjesz?
- Dobrze wiesz, że to nie takie proste. Clary nawet nie wie o moim istnieniu. A osoba, którą nazywam mamą uważa mnie za potwora, a nie swoją córkę. Zawsze brakowało mi ciepła rodzinnego, ale przede wszystkim jej. Chociaż lepiej jej beze mnie. Jest szczęśliwa. Ma wspaniałego męża i córkę z której jest dumna. Nie potrzebny jej ktoś taki jak ja. - poczułam ból w sercu gdy zdałam sobie sprawę, że to prawda. Ta jedna łza, którą wtedy uroniłam była wyrazem wszystkich emocji, które mną targały. Smutku, bólu, wściekłości za moją bezsilność.
- Hej. Jesteś wspaniałą, wartościową dziewczyną, która wiele przeszła i wycierpiała. Ale pomimo to pozostałaś silna i nie wkroczyłaś na ścieżkę zła. - powiedziała i otarła łzę spływającą po moim policzku.
- Dzięki. Jesteś najlepszą przyjaciółką jaką kiedykolwiek miałam. Zawsze wiesz jak mi pomóc.
- Nie ma za co. Ty też nie jesteś najgorsza. - obydwie się zaśmiałyśmy - A tak z innej beczki znalazłam ci mieszkanie w Nowym Jorku i nie uwierzysz kto mieszka obok.
- Błagam tylko nie mów, że... - nie dała mi dokończyć
-Magnus. - powiedziała uradowana
- Proszę cię nie będę mogła spać po nocach przez jego imprezy. - jęknęłam
- Przecież ty i tak praktycznie nie śpisz, a poza tym możesz rzucić zaklęcie żeby nie słyszeć muzyki.
- Ale przecież mogę mieszkać u siebie.
- Nie ma mowy. Szukałam jakiegoś wolnego domu przez bardzo długi czas.
- Dobra. W ostateczności mogę tam mieszkać, dobrze że posiadłość ojca jednak przetrwała i może się pojawić zamiast każdego pustego domu.
- To jedziemy do ciebie i przenosimy chałupę do domu obok Magnusa. - powiedziała  wychodząc z kafejki. Chwile później siedziałyśmy w samochodzie Mai i jechałyśmy do mnie.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 20, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Siostra PotworaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz