rozdział drugi

284 18 6
                                    


Idę szybkim krokiem, a moje myśli zaprząta prostytutka. Prostytutka, która zaproponowała mi pomoc w znalezieniu pracy. Psia krew! Chcę, żeby Rosie nie dowiedziała się o naszych problemach. Powinnam pójść do pracy.

Wchodzę na drugie piętro. Pod drzwiami naszego mieszkania siedzi pijany ojczym. Co on tu robi? Powinien być właśnie w pracy.

Otwieram drzwi i zostawiam siatkę z zakupami w przedpokoju. Pomagam wstać mężczyźnie i wprowadzam go do środka. Zostawiam go w salonie na kanapie. Wzdycham ciężko i rozprostowuję plecy. Ojczym nie należy do szczupłych facetów. A wręcz przeciwnie.

Kieruję się do kuchni i rozpakowuję zakupy, żeby przygotować śniadanie dla mamy. Przygotowuję kubek z herbatą i kładę go na tacę, gdzie leży już talerz z dwoma kanapkami. Biorę ją do ręki i idę w sypialni, gdzie jest mama. Naciskam klamkę i wkraczam do środka. Chuda kobieta siedzi na łóżku z podkulonymi nogami. Wpatruje się w okno i nie zauważa mojego przyjścia. Podchodzę bliżej i witam się z nią. Nadal nie zwraca na mnie uwagi. Podsuwam jej śniadanie. Niechętnie sięga po kanapkę i gryzie. W tamtej chwili przypomina mi małe dziecko. Z tą różnicą, że mały brzdąc jest ruchliwy i ciekawy świata, a ona cały dzień jest obojętna na wszystko.

— Otworzymy na chwilę okno, hm? Śmierdzi tu — mówię.

Sięgam po klucz i otwieram je na oścież. Zamykam je na kłódkę, bo wiem, że byłaby w stanie wyskoczyć. Po pięciu minutach ponownie je zamykam i przekręcam klucz w zamku. Mama kończy jeść drugą kanapkę. Czekam, aż wypije herbatę, całuję ją w czoło i wychodzę z pokoju.

Spoglądam na ojczyma. Podnosi powoli powieki i przeciera twarz spracowanymi dłońmi. Patrzy w moją stronę, przekrwionymi oczyma. Widzę w nich gniew, ale i zmartwienie. Już wiem, że stało się coś złego. W innym wypadku nie martwiłby się do tego stopnia.

— Virgin — odchrząka. — Wylali mnie z roboty.

Czuję, jak łzy zbierają się w kącikach oczu, ale walczę z chęcią i potrzebą płaczu. Przełykam ślinę, chcąc pozbyć się guli w gardle, która wzięła się nie wiadomo skąd.

— Powiedzże coś — mówi wciąż mocno zachrypniętym głosem. — Virgin.

Wstaję z krzesła i wychodzę. Nie chcę patrzyć na jego twarz, bo wiem, że mogę się rozpłakać, na co nie mogę sobie pozwolić. Siadam na materacu. Nie mam swojego łóżka, bo oddałam je Rosie, a na nowe nas nie stać. Próbuję wystukać numer do prostytutki, która zaoferowała mi swoją pomoc. Cały czas drżą mi ręce, więc mylę liczby. W końcu udaje mi się wybrać właściwy i przykładam słuchawkę do ucha. Czekam krótką chwilę.

— Tak, słucham? — słyszę znajomy głos.

— Eee... cześć — odpowiadam niepewnie.

— A jednak zadzwoniłaś. Jedyne, co mnie dziwi to fakt, że tak szybko. Zazwyczaj trwa to od tygodnia do pół roku. Zdarzają się wyjątki, że dłużej, ale prędzej czy później większość dzwoni. Spotkajmy się dziś o dwudziestej. Szczegóły wyślę ci SMS-em. Do zobaczenia.

Rozłącza się, toteż odkładam telefon na materac i opieram się o ścianę. Psia krew! Co ja wyprawiam?!

Przeglądam się w lustrze. Jasne dżinsy dobrze na mnie leżą, a czarna koszula dodaje powagi. Zakładam jeszcze kurtkę i wychodzę. Martwię się o Rosie, wolałabym nie zostawiać jej w domu, ale wiem, że pod żadnym pozorem nie mogę zabrać jej ze sobą. Idę szybkim marszem, bo ciemne ulice nie wyglądają zachęcająco. Nade mną przejeżdża pociąg towarowy. Przyspieszam, kiedy słyszę jakieś głosy nieopodal. Naciągam bardziej kaptur i wciskam dłonie do kieszeni. Jestem coraz bliżej celu. Z daleka już dostrzegam nową znajomą, która zaciąga się dymem papierosowym. Zauważa mnie i macha energicznie. Podchodzę do niej i witam się, a ona posyła mi lekki uśmiech.

— Jesteś dziewicą? — pyta prosto z mostu.

— Ja...

Nie wiem, co mam powiedzieć. Zaskakuje mnie tym pytaniem.

— Ok, jesteś. Chodź, szef już czeka.

Przełykam ślinę i wchodzę do budynku.

Not a virginWhere stories live. Discover now