"Mabel!" Krzyknął Dipper jak tylko wszedł do salonu kosmetycznego.
"Co tak krzyczysz?" Zdziwiła się siostra.
"Nie uwierzysz, co się stało." Dipper był tak podekscytowany, że wciąż jeszcze podnosił głos.
"Co takiego?"
"Dostałem się! Mam tę pracę!" Podbiegł i przytulił Mabel.
"Haha, naprawdę?" Ucieszyła się i uwolniła z uścisku. "U tego magika?"
"Tak."
"Jak?" Mabel śmiała się i wciąż nie mogła uwierzyć, że jej brat z zerowym doświadczeniem dostał pracę.
"Nie mam pojęcia, ale nie mogę się już doczekać. Wyjeżdżam jutro." Mówił z ekscytacją, wciąż jeszcze uśmiechnięty.
"Jutro? Na jak długo?" Na twarzy Mabel pojawiło się zmieszanie.
"Na rok..." Zapadła cisza.
Dipper stracił humor tak jak i jego siostra. Właśnie zdał sobie sprawę z tego, że na rok rozstaje się z siostrą. Jakoś nie wydawało mu się to długo, ale teraz stojąc przed nią i mając świadomość, że rozstanie się z nią na rok, sprawiało to wrażenie wieczności. Od czasów podstawówki, byli tak samo nierozłączni i nie myśleli nigdy o tym, że kiedyś nadejdzie czas rozstania. Uczyli się w tej samej szkole, mieszkali niedaleko od siebie. Zawsze byli blisko.
"No dobra. Jeśli bardzo ci na tym zależy..." Odpowiedziała zaskoczona.
"Mogę wziąć dziś wolne? Muszę się spakować i załatwić kilka spraw."
"Jasne. Radzę ci też zacząć się już pakować."
"To idę. Jutro rano jeszcze wpadnę się pożegnać." Powiedział i powoli skierował się w stronę wyjścia.
Wyszedł z salonu. Rano jeszcze błękitne niebo, teraz zakryte było ciemną warstwą chmur, z których leciał drobny deszczyk. Dipper zapiał swoją granatową bluzę i nadciągnął kaptur. Przez chwilę stał na chodniku, wpatrując się w kropelki rozbryzgujące się na bruku i zastanawiając się co teraz zrobić. Miał cały dzień wolny i kilka spraw do załatwienia przed wyjazdem. Między innymi chciał jeszcze wpaść do wujów, powiedzieć im o swoim wyjeździe. Poszedł więc szybkim krokiem w stronę lasu, tam gdzie stała Chata Tajemnic.
Długo już ich nie odwiedzał. Nie było okazji. Co prawda mieszkali niedaleko, ale...
Ile to już minęło od mojej ostatniej wizyty? Zastanawiał się. Dwa miesiące? Trzy?
Prawda była taka, że jeden. W miasteczku czas płynął wolno. Dipperowi trudno więc liczyło się mijające godziny. Kilka dni odczuwało się jak tydzień. Tydzień jak miesiąc. Kilka miesięcy jak rok. Miał wrażenie, że przesiedział tu całe życie.
Niegdyś wydawało mu się, że mieszkanie tu i polowanie na potwory jest wspaniałym pomysłem. Jednak pomylił się. Totalnie przeoczył wszystkie obowiązki. Takie jak zapłata za mieszkanie, czy wodę. Samo polowanie by go nie utrzymało, a musiał przecież mieć co jeść i gdzieś mieszkać.
"Życie to nie bajka..." Westchnął, zatrzymując się przed drewnianymi schodkami prowadzącymi na niewielką werandę.
Wszedł po schodkach i zapukał w stare, drewniane drzwi. Po krótkim czasie drzwi otworzyły się i stanął w nich Ford w swoim charakterystycznym czerwonym golfie. Zaprosił go do środka i przeszli do salonu, gdzie siedział wuj Stana. Wuj Ford, jako że jedyny w domu posiadał maniery, zaparzyła herbatę i wszyscy przysiedli przy stole. Przez chwilę rozmawiali na temat jak idzie Chacie Tajemnic, a potem Dipper opowiedział o swojej nowej pracy. Wujowie nie wypytywali o szczegóły, więc rozmowa była krótka. Na koniec krótko się pożegnał i był już gotowy ruszyć do kolejnej i ostatniej osoby, która pozostała mu do pożegnania w tym mieście.
Droga do tej osoby była długa i Dipper przemókł do suchej nitki. Już dawno przestał zwracać uwagę na deszcz i teraz stał, moknąc jeszcze bardziej, wpatrując się w potężną, kilkumetrową, drewnianą bramę. Wahał się, czy na pewno powinien był tu przychodzić. Nie wiedział, czy lepiej jest się żegnać, czy po prostu zniknąć, ukryć się na rok przed osobą po drugiej stronie i potem ponieść tego konsekwencje. Mógł tak zrobić, ale nie lubił krzywdzić ludzi. Nawet tych, za którymi nie przepadał.
Pogrzebał w kieszeni i wyciągnął z niej swój telefon. Zawsze, kiedy tu przychodził, musiał dzwonić, żeby dostać się do środka. Nie rozumiał celu tak dużej bramy. Jej wielkość i brak dzwonka sprawiały, że była kompletnie niepraktyczna dla pojedynczych gości, którzy przychodzili bez zapowiedzi. Ale, no cóż, trzeba przyznać, że nie przychodziło tu zbyt wiele takich gości.
"Hej, to ja. Stoję pod bramą." Powiedział do telefonu, gdy tylko osoba po drugiej stronie odebrała.
Po chwili rozłączył się i wrócił do gapienia się na sosnową bramę. Po kilku minutach ta lekko się uchyliła, na tyle by jedna osoba mogła się przecisnąć. Dipper wślizgnął się do środka i stanął tuż przed nią.
Pacyfika trzymała w ręce różowy parasol. Ubrana była w niebieskie dżinsy i granatowy sweterek, pod którym miała elegancką, różową koszulkę. Długie, rozpuszczone, blond włosy opadały łagodnie na jej ramiona, a grzywka na jej delikatną twarz. Była piękna. Dipper nie mógł zaprzeczyć. Jednak mimo jej wyglądu nic do niej nie czuł. Uczucia, które może i kiedyś istniały, zniknęły. Jedynym powodem, czemu jeszcze z nią był to strach przed skrzywdzeniem jej. Była zbyt delikatna, a widok jej smutku u każdego powodował wyrzuty sumienia. Powoli zaczynał ją nienawidzić za tą jej delikatność. By jej nie zranić, musiał wciąż udawać, że coś do niej czuje. Ta cała gra aktorska go wykańczała.
"Co tu robisz?" Zapytała ze zdziwieniem.
"Chciałem ci o czymś powiedzieć." Odparł Dipper głosem obmytym z wszelkich emocji.
"Tak?"
"Znalazłem pracę i wyjeżdżam." Powiedział wprost, wciąż nie zmieniając obojętnego wyrazu twarzy.
"Ojej." Przejęła się. "Na jak długo?"
"Na rok."
"Na cały rok?" Podkreśliła.
"Tak."
"Naprawdę tego chcesz?"
"Muszę, nie mam wyboru." Powiedział Dipper mając nadzieję, że nie zapytała się, dlaczego dokładnie.
Zapadła cisza. Pacyfika najwyraźniej nie wiedziała co powiedzieć, a Dipper najchętniej zakończyłby już ten temat i znalazł się jak najdalej stąd.
"Ale będziesz dzwonić?" Zaczęła szukać sposobu na utrzymanie kontaktu. "I pisać?"
"Nie wiem, czy będę miał czas. Będę miał dużo obowiązków." Nie miał zamiaru napisać nawet jednej wiadomości. Korzystał z tego wyjazdu jako rok wolnego od Pacyfiki, a ewentualne konsekwencje poniesie później.
"Mhm, a co to w ogóle za praca."
"Będę asystentem magika."
"Naprawdę?" Na jej smutnej twarzy na chwilę pojawiło się rozbawienie.
"Tak." Wymusił uśmiech. "Lepiej już pójdę się pakować." Starał się jak najbardziej skrócić rozmowę.
"Och, dobrze." Pacyfika go przytuliła. "To żegnaj i nie zapomnij o mnie." Zakończyła i pocałowała go w policzek.
Dipper wyszedł z posiadłości z wyraźną ulgą. Właśnie rozpoczynał się jego rok wolnego od tej dziewczyny. Nie mógł się doczekać wyjazdu z tego miasta i znalezienia się jak najdalej od niej. Szybkim krokiem wrócił do domu i zaczął się pakować.
CZYTASZ
Magia Miłości
FanfictionDippera zawsze denerwowali ludzie, którzy wierzyli w magię. Którzy dawali nabrać się magikom na te ich tanie sztuczki. Wiedział, że wszystko da się naukowo wyjaśnić, a magicy to tylko jedno wielkie kłamstwo. To po prostu iluzjoniści, którzy za cel o...