Dipper stał na prawie pustym parkingu przed wielkim, srebrnym autokarem. Na plecach miał niewielki plecak, a w ręku trzymał walizkę. Spojrzał na swój czarny zegarek. Było kilka minut przed dwunastą. Miał tu być o południu, ale wolał zjawić się trochę wcześniej. Czekał więc już od pięciu minut przed drzwiami pojazdu. Nie był pewny, co ma zrobić. Nie widział kierowcy, a pukanie w drzwi autokaru wydawało mu się głupim pomysłem. Rozpatrywał w myślach opcję poczekania na ławce na obrzeżu parkingu, ale stwierdził, że te kilka minut poczeka już tu.
Gdy plecak zaczynał mu już powoli ciążyć, usłyszał za sobą znajomy głos.
"O! Już jesteś!" Bill Cipher zbliżał się wolnym krokiem w stronę autokaru, niosąc w ręce torbę.
"Dzień dobry, panie Cipher." OdpowiedziałDipper.
"Proszę mi mówić Bill. Przecież nie możemy zwracać się do siebie po nazwisku przez cały rok." Uśmiechnął się, wyciągając z kieszeni klucze.
"Oczywiście."
Bill wcisnął guziczek na niewielkim pilocie przyczepionym do pęku kluczy. Tylne drzwi autokaru otworzyły się i mężczyzna wszedł do środka. Dipper postąpił kilka kroków za nim, ale zatrzymał się tuż przed schodkami.
"Nie bój się." Zaśmiał się Bill. "Wchodź."
Dipper wniósł swoją walizkę po wąskich schodkach. Kiedy tylko rozejrzał się po wnętrzu autokaru, oniemiał.
Najmniejsza rzecz we wnętrzu wyglądała, jakby kosztowała fortunę. W porównaniu do małego mieszkanka Dippera to miejsce było sześciogwiazdkowym hotelem. Co prawda pomieszczenie nie było zbyt duże, ale posiadało bardzo bogate wnętrze. Hebanowe meble idealnie komponowały się z beżowym wnętrzem. Dipper nie mógł uwierzyć, ile rzeczy zmieściło się w tak niewielkim z pozoru autokarze. Na wprost od wejścia znajdowała się lodówka i niewielki blat kuchenny. Po prawej były przesuwne drzwi, za którymi najpewniej mieściła się toaleta. Na lewo natomiast rozciągał się salonik, ze stolikiem pośrodku i skórzanymi kanapami z obu stron. Na samym końcu pomieszczenia były kolejne zamknięte drzwi, a tuż koło nich niewielki barek z wszelkiego rodzaju drogimi alkoholami. Wzdłuż każdej ze ścian ciągnęły się okna autokaru, a nad nimi wisiały szafki. Panował tu idealny porządek, a kompozycja kolorów nadawała temu pomieszczeniu ciepły, przytulny wygląd.
"Imponujące, hm?" Bill wyszedł zza przesuwanych drzwi na końcu pokoju, a Dipperowi udał się dojrzeć, że znajduje się tam łóżko i biurko.
Kiwnął nieśmiało głową i spojrzał na Billa, czekając, aż ten poinstruuje go, co ma dalej zrobić.
"Możesz wypakować swoje rzeczy tu." Wskazał na szafki wiszące nad jedną z kanap. "Te, z tej strony są wolne." Przerwał i usiadł na kanapie. "Będziesz spał tu, na kanapie. Są rozkładane, a stolik da się przestawić. Tam jest toaleta." Wskazał na drzwi bliżej wyjścia. "A tam mój pokój." Wskazał w drugą stronę. "Na główne posiłki zazwyczaj zatrzymujemy się gdzieś po drodze, ale jakbyś był głodny, to w lodówce jest pełno jedzenia. Alkoholem też oczywiście się częstuj. Tylko bądź trzeźwy do pracy." Zaśmiał się swoim charakterystycznym, dziwnym śmiechem, a Dippera przeszły dreszcze. Coś w tym człowieku go przerażało. Była w jego śmiechu i słowach nuta szaleństwa. "Za chwilę wyjeżdżamy." Bill poinformował jeszcze krótko, po czym wrócił do swojego pokoju.
Dipper wypakował swoje rzeczy i usiadł na kanapie. Nie wiedział, czym się ma zająć, więc wyciągnął z plecaka książkę. Od czasu do czasu bawił się z nudów swoim telefonem. Podróż trochę mu się dłużyła, ale po jakichś dwóch godzinach jazdy, Bill w końcu wyłonił się ze swojego pokoju i chwytając po drodze szklankę z alkoholem, podszedł do Dippera.
"Więc lubisz książki..." Zamyślił się, po czym przysiadł koło niego, na drugim końcu kanapy.
Chwycił ukrytego gdzieś pilota i nagle z jednej z szafek po drugiej stronie wysunął się telewizor. Dipper spojrzał na niego ze zdziwieniem, odkładając książkę.
"Mam tu dosłownie wszystko." Zaśmiał blondwłosy mężczyzna się, po czym zaczął przełączać kanały. Zatrzymał się na jakimś przypadkowym serialu. Dipper nie odpowiedział i w ciszy także zaczął oglądać.
Około trzeciej zatrzymali się w przydrożnym barze na obiad. Po kolejnych kilku godzinach nudnej jazdy wypełnionej luźnymi rozmowami, oglądaniem telewizji i czytaniem książek dojechali na obrzeża San Francisco. Dipper z ekscytacją przyglądał się widokom za oknem. Nigdy nie był w San Francisco. Słyszał wiele rzeczy o tym mieście, ale mimo że nie mieszkał aż tak daleko, nie miał okazji na odwiedzenie go.
Tuż przed wjazdem do najbardziej tłocznej części miasta, Bill stwierdził, że zatrzymają się gdzieś na obrzeżach na nocleg. Jazda po ruchliwym mieście mogłaby zająć jeszcze kilka godzin, a znalezienie jakiegoś parkingu byłoby jeszcze trudniejsze. Autokar zjechał więc na parking przy najbliższym hotelu. Mieli spędzić tę jedną noc w autokarze, by rano szybko mogli ruszyć dalej. Zanim jednak udali się na spoczynek, poszli na szybką kolację w hotelowym barze.
* * *
"Idę się umyć." Powiedział Bill, wchodząc do autokaru i rzucając na stolik marynarkę. "Chyba dasz radę sam rozłożyć kanapę?" Zapytał Bill, stojąc już w drzwiach swojego pokoju. "Nie jest to skomplikowane. Musisz rozłożyć je dwie. Tylko odstaw na gdzieś bok stolik, bo po rozłożeniu całe przejście jest zastawione."
"Jasne." Odpowiedział Dipper i odłożył na bok swoją kurtkę.
Gdy tylko Bill wrócił ze swojego pokoju i zniknął za drzwiami łazienki, Dipper wziął się za rozkładanie kanapy. Najpierw odstawił na bok stolik, tak by w miarę nie tarasował przejścia. Potem przyjrzał się kanapie z jednej strony i od razu znalazł uchwyt, służący do rozkładania. Podczas rozkładania znalazł w środku pościel. Domyślił się , że była dla niego. Po kilku minutach miał już gotowe miejsce do spania. Wyciągnął z szafki swoje rzeczy do spania i szybko się przebrał. Chwycił książkę i wślizgnął się pod zimną kołdrę. Przekartkował do miejsca, w którym skończył i zaczął czytać. Zanurzony w książce, nie zauważył, ile czasu minęło. Nie zorientował się też, że szum w łazience ustał. Dopiero trzask otwieranych drzwi wyrwał go z lektury.
Spojrzał w stronę łazienki. W drzwiach stał Bill. Miał na sobie jedynie ręcznik owinięty wokół bioder. Na jego odsłoniętej klatce piersiowej i ramionach widniały liczne tatuaże. Dipper nie potrafił odwrócić wzroku. Udając, że czyta książkę, ukradkiem spoglądał w stronę Billa. Dopiero kiedy mężczyzna zaczął iść w jego stronę, dotarło do niego, że by dostać się do sypialni, Bill musi przejść po jego rozłożonym łóżku. Wkleił wzrok w książkę i przygryzł wargę, starając się nie patrzeć na Billa. Gdy w końcu poczuł, że przeszedł na drugą stronę, znowu na niego zerknął.
Bill podszedł do barku i nalał sobie do szklanki trochę whisky, stojącego najbliżej. Obrócił się w stronę Dippera i oparł się o barek. Dipper szybko wrócił wzrokiem do książki.
"Like what you see?" Bill uśmiechnął się zadziornie.
Dipper zaczerwienił się i wsunął głębiej pod kołdrę, chcąc ukryć się przed jego spojrzeniem.
Bill zaśmiał się i poszedł do swojego pokoju.
CZYTASZ
Magia Miłości
FanficDippera zawsze denerwowali ludzie, którzy wierzyli w magię. Którzy dawali nabrać się magikom na te ich tanie sztuczki. Wiedział, że wszystko da się naukowo wyjaśnić, a magicy to tylko jedno wielkie kłamstwo. To po prostu iluzjoniści, którzy za cel o...