rozdział 3 (część 1)

12.1K 685 1.9K
                                    

                 

"Wracam do domu na święta, wyślę każdemu filmik na Wigilię" ćwierka Harry do kamery uśmiechając się szeroko.

Ma na głowie dopasowujące się czerwono-zielone rogi renifera, a Louis chce się uśmiechnąć, ponieważ nadal są przekrzywione mimo jego licznych prób.

"Jak zawsze, możecie wysłać do mnie maila, jeżeli macie jakieś problemy w sprawie płatności albo napisać o jakiś zmianach, więc wszystko będzie mogło pójść gładko" paple drapiąc swoje ramie, rozciągając przy tym sweter przy szyi.

Harry wygląda jakby czytał komentarze, jego oczy błyskawicznie migają od jednej strony w drugą próbując się przedrzeć przez spam wiadomości tak kochanie i pokaż mi swój piękny tyłek, kończy się na tym, że unosi lewy kącik ust do góry.

Louis wzdycha. Nie rozmawiał z Harrym od kilku dni, a Harry jedzie do domu za mniej niż dwadzieścia cztery godziny, Louis jest zmęczony i zdezorientowany i naprawdę nie wie, co ma zrobić.

Chce zapytać Harry'ego o ten pocałunek, może spróbować i w końcu zrozumieć, ale za każdym razem, gdy próbuje wypowiedzieć swoje myśli, kończy zablokowany i zostawia niezliczoną ilość niewysłanych wiadomości. Jedyny plus dla niego to to, że Harry wygląda na odrobinę zmęczonego, małe, pod jego błyszczącymi oczami widnieją ciemne cienie.

Wie, że nie powinien oglądać Harry'ego, nie, kiedy mają ciche dni. Nie ma pojęcia, dlaczego nie rozmawiają, ani nie wie też czy Harry jest na niego zły. Wie, że nie powinien oglądać Harry'ego, kiedy są prawdopodobnie w stanie zawieszenia.

Wzdycha opierając swój podbródek o dłoń i próbuje odepchnąć nienawiść do samego siebie, która wspina się do jego gardła, kiedy Harry zaczyna zdejmować bluzę z ramion, odsłaniając przy tym delikatną skórę, z łatwością wchodzi w grę wstępną.

Kiedy Louis przyjeżdża do domu, jego młodsza siostra, Zoe, otwiera mu drzwi i wskakuje w jego ramiona zanim cokolwiek może powiedzieć.

Jego mama wychyla głowę z kuchni, po czym idzie korytarzem do niego, wycierając dłonie w odziane w jeans uda i czeka aż postawi siostrę z powrotem na ośnieżony próg.

Wchodzi do środka, a jego mama woła tatę, by zszedł na dół i pomógł mu wnieść walizkę na górę.

Ledwie może zdjąć kurtkę i buty, a już jest wciągany do kuchni, nalewa sobie wino do kieliszka, a jego siostra wspina się na jego kolana, jego tata i druga siostra, Lindy, pędzą po schodach by go przywitać.

Bycie w domu to najlepsza rzecz by uciec, jaką Louis kiedykolwiek mógł wymyślić.

Nie ma czasu by myśleć o Harrym i martwić się o Harry'ego i fantazjować o Harrym, kiedy stara się pomóc swojej mamie w ostatnich, szybkich, świątecznych zakupach albo kiedy jest zajęty lepieniem bałwana z dziewczynkami. Jedyna okazja żeby naprawdę o nim myśli to wtedy, kiedy dziewczynki domagały się by powiedział coś o sobie, ale Louis nauczył się, że żeby je uciszyć wystarczą ciastka i gorąca czekolada.

Co prawda, całkowicie myśli o Harrym w swoje urodziny, kiedy budzi się z wieloma życzeniami urodzinowymi i tą jedną, prostą od Harry'ego (wszystkiego najlepszego Lou. mam dla ciebie prezent. zapakowałem go własnoręcznie x), która przysporzyła go o ból brzucha, tak samo jak nowy mail.

Jedno spojrzenie na adres przypomina mu o zajęciu Harry'ego i że to prawdopodobnie jest obiecany, świąteczny filmik.

Nie zamierza go oglądać, obiecuje, że nie, nie kiedy Harry wysyła mu wiadomość jak wszystkiego najlepszego lou. mam dla ciebie prezent. zapakowałem go własnoręcznie x, ale to są jego urodziny i tłumaczy sobie, że zapłacił za to, więc może oglądnąć i obciągnąć sobie do tego, martwiąc się o konsekwencje później.

with nothing but your t-shirt on (tłumaczenie larry stylinson)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz