Hayato:
Nasza konkurencja, która znajdowała się kilka ulic dalej już od dłuższego czasu wyłudzała i zastraszała jednego z moich kumpli. Dręczyli go tylko dla tego, że jego ojciec był ważną szychą.
Uzbrojeni w pałki i jeszcze inne rzeczy, weszliśmy na ich teren. Stałem na samym początku naszej bandy z uśmiechem. Nigdy nie okazuj strachu , nawet jak srasz w gacie. Rozejrzałem się, szukając tych chłopaków, z którymi miałem
„do pogadania". Gdy usłyszałem zza szkoły śmiechy i jakiś przerażony głos, od razu wystrzeliłem, rozpoznając, że to Haru. Wbiegłem za winkiel i aż się we mnie zagotowało. Mój kumpel przyszpilony do ściany a do szyi ma przystawiony nóż. Reszta tych dupków go otoczyła aby nie mógł uciec. Gwizdnąłem, żeby zwrócić na siebie ich uwagę.
Shuji:Po lekcjach, nadal starałem wyrzucić z myśli jego piękne oczy. Westchnąłem poddając się bo zaczynała mnie boleć już głową. Z torbą na ramieniu, skręciłem w prawo czyli w tą samą stronę co Harada. Pokręciłem głową z niedowierzaniem.
-Znowu o nim myślisz. –mruknąłem pod nosem i rozejrzałem się. Eh, tutaj też jest szkoła? Przekręciłem głowę na bok i coś, a raczej ktoś mignął mi na boisku. Nie mogąc powstrzymać swojej ciekawości, ruszyłem tam.
Hayato:Po tym jak nas zobaczyli, sądziłem, że wszystko pójdzie jak z płatka. Jednak kilka rzeczy się skomplikowało, między innymi to, że oni mieli noże a my nie. Nie poddawaliśmy się, bo wiedziałem, że jeżeli teraz odpuścimy to mogą nawet zabić chłopaka. Po jakimś czasie poczułem, że ktoś się na nas patrzy. Przywaliłem jakiemuś kolesiowi i rzuciłem okiem w stronę wyjścia. Cholera, co on tu robi?! Nie potrzebuje go tu, tym bardziej teraz. Już myślałem, że wycofa się stąd, gdy nagle zaczął do mnie biec. Krzyczał coś ale ja nie wiedziałem co. Nawet zapomniałem o tym, że ktoś może mi coś zrobić. Liczył się tylko on... Cholera co to za uczucie? Po chwili odwróciłem głowę z powrotem i zobaczyłem, że jakiś gościu zamachuje się na mnie nożem. Teraz to po mnie, zdążyłem pomyśleć gdy nagle przede mną wylądował Shuji, zasłaniając mnie swoim ciałem.
Shuji:-Idioto, patrz przed siebie! –krzyczałem ale on nie odrywał ode mnie wzroku. Biegłem ile sił w nogach. Nie, nie, nie, nie. On może go zabić, ja na to nie pozwolę. Może znamy się kilka godzin ale już go polubiłem. W ostatnim momencie, zasłoniłem go swoim ciałem, przyjmując na siebie zadany przez chłopaka cios. Syknąłem czując jak nóż rozciął mi skórę i chyba mięśnie w ramieniu. Jednak zamiast upaść, przywaliłem tamtemu tą samą ręką, którą mi uszkodził prosto w gębę. Tego odrzuciło i chyba stracił przytomność. Złapałem się za nią aby zatamować krew.
Hayato:-Kurwa. –przekląłem widząc jak chłopak przyjmuje mój cios. Krew się we mnie zagotowała i już chciałem zabić tego chłopaka, gdy Shu podniósł się i przywalił mu. Od razu zdjąłem kurtkę i obwiązałem jego rękę, aby trochę przestało lecieć. Widząc, że chłopaki dają sobie rade, złapałem go i podniosłem jak księżniczkę.
-Dacie sobie rade?! –krzyknąłem a moja prawa ręką pokiwała głową. Zacząłem biec z chłopakiem na rękach, bo niedaleko mieszkałem.
Shuji:Czułem się jak jakaś laska, jednak czując ciepło bijące od niego, wtuliłem się w jego tors. Ściskałem rękę i czułem jak chłopak biegnie. Patrzyłem się na niego, nie mogąc się powstrzymać. Jakoś dziwnie się czułem, a ramie pulsowało bólem.
-Hayato... -wyszeptałem i ogarnęła mnie ciemność. Zemdlałem.
CZYTASZ
Zakochany Bandzior / yaoi, shounen-ai
Teen FictionShuji Harada: ma duże fioletowoszare oczy, ładny mały nos i słodkie pełne usta. Mimo swojej drobnej postury jego spojrzenie jest zawsze uparta i nieugiete. Życie nauczyło go walczyć o swoje. Zawsze pod koszulka nosi łańcuszek z pierścieniem. Dostał...