Rozdział 5

171 16 2
                                    


Hayato: 

Widziałem jak na niego patrzy. Widziałem i cholernie mi się to nie podobało. Shuji będzie mój i tylko mój. Zbliżałem się do niego miesiąc i nie oddam go tak łatwo. Dlatego powiedziałem mu, że nie będę go tego dnia trenował, bo nie chciałem aby mój brat patrzył na spoconego chłopaka. Tak jestem zazdrosny i dobrze mi z tym...

Hiroyasu już był tydzień w Tokio. Codziennie przychodził do szkoły i starał się zagadać do Harady, jednak ten uparcie odpowiadał mu tylko z grzeczności półsłówkami. Hehe, mój chłopak, znaczy w przenośni. Jednak dalej mi to nie pasowało. Pewnego dnia, podajże w środę, idąc w stronę naszej klasy usłyszałem rozmowę brata ze starszym Aidą. 

-Powiesz mi coś o sobie? -spytał uparty 21-latek. Schowałem się za rogiem chcąc posłuchać trochę. Chłopak tylko westchnął w odpowiedzi. 

-Czemu jesteś taki ciekawy co? I czemu cały czas za mną chodzisz? -mruknął. Już słyszałem jak mówi w myślach, jesteś wkurzający. Zachichotałem cicho, ale tak aby mnie nie usłyszeli. 

-Naprawdę się nie domyślasz? -Nagle nastała cisza. Wyjrzałem lekko zza zakrętu, bo lekko się zaniepokoiłem. -Podo... -urwał bo niechcący uderzyłem w wiadro z wodą i mopem, który stały za mną. Cholera, jak ja to zrobiłem? Od razu się schowałem do klasy i strzeliłem face palma. Świetnie Hayato, świetnie. 


Shuji: 

Ugh, czemu on tak za mną łazi? Wolałbym pogadać albo poćwiczyć z jego bratem, a nie użerać się ze starszym. Słysząc nagle dźwięk rozlewania się wody, wykorzystałem to jako ratunek. Od razu ruszyłem za róg i chcąc się jakoś go pozbyć, uciekłem od niego. Westchnąłem gdy dotarłem na dach, odetchnąłem w końcu z ulga. Chwila przerwy... Położyłem się na plecach i przymknąłem oczka. Zanim ogarnąłem, przysnęło mi się. Gdy w końcu otworzyłem oczy, pochylał się nade mną Hayato. Pisnąłem zaskoczony i podniosłem się szybko, przez co uderzyłem czołem o jego nos. Syknąłem i złapałem się za czoło. 

-Przepraszam. -powiedziałem krzywiąc się delikatnie gdy zobaczyłem, jak chłopak łapie się za nos. -Co ty tu robisz? -mruknąłem już powoli przytomniejąc i wychodzić z sennego letargu.

-Szukałem cię. -usiadł koło mnie i spojrzał na powoli już ściemniające się niebo. -Mój brat strasznie cię wkurza? -zerknął na mnie, przekrzywiając lekko głowę. 

-Mam być szczery? -przekręciłem się tak, aby być do niego przodem. -Bardzo, w ogóle nie rozumiem o co mu chodzi... A gdy chciał mi dzisiaj powiedzieć, to nagle coś się wywaliło i zwiałem. -mruknąłem i zarumieniłem się lekko zażenowany. Chłopak tylko mruknął coś w odpowiedzi, a po chwili poczułem jego rękę na swoich włosach, przez co moje policzki jeszcze bardziej zrobiły się czerwone. Nie wiem, ale jakoś tak zawsze reagowałem na jego dotyk. 

-Nie martw się, powiedział mi, że jutro koło południa wyjeżdża. -Nie powiem przyjąłem to z ulgą. Chłopak widząc to zachichotał cicho. -Nie wiem co mu odpieprza, nie był taki. -Jednak jego mina mówiła co innego. Dobrze wiedział o co chodziło, ale nie chciał się tym podzielić. Skinąłem jedynie głową i podniosłem się. -Odwieziesz mnie do domu? 


Następnego dnia, koło południa moje zaskoczenie sięgnęło zenitu. Czemu? Bo właśnie trzymałem w ręku karteczkę z numerem brata Hayato. Dał mi ją, cmoknął w policzek i po prostu wyszedł. Stałem w tym samym miejscu jeszcze parę minut, tylko mrugając oczami. W końcu otrząsnąłem się i spojrzałem na wypisane cyferki. Nie za bardzo wiedziałem co mam teraz zrobić... Wyrzucić? Zadzwonić? Zachować? Oddać Hayato? Jednak po chwile wpadłem na pomysł. Satomi! Ruszyłem biegiem przez korytarz, wpadłem do klasy ale widząc, że są w nim wszyscy oprócz niego poszedłem na dalsze poszukiwaniu. Znalazłem go na dworze, pod dużym drzewem, obok boiska. Podszedłem do niego powoli, widząc, że czyta jakąś książkę. Nie wiedziałem czy mogę mu przeszkodzić czy nie. Chłopak chyba wyczuwając moja obecność, uniósł wzrok. Patrzył na mnie przez chwile, a potem poklepał miejsce obok siebie. Szczerze, to nie pierwszy raz chciałem mu się wygadać. 

-Co jest? -Spojrzał na mnie gdy usiadłem. Nic nie mówiąc podałem mu tylko karteczkę. Uniósł brew chcąc uzyskać jakąś podpowiedź. 

-To numer Hiroyasu. -Mruknąłem. Przez chwilę między nami przez chwilę panowała cisza, więc postanowiłem znowu się odezwać. -I co ja mam zrobić? -Chłopak znowu skupił się na mnie, zamrugał kilka razy a potem znowu zerknął na karteczkę. 

-Nic, a co masz zrobić? Nie dzwoń do niego, chyba, że ci się podoba. -Powiedział jakby to było proste. -I nie mów o tym Hayato, dobrze? -powiedział powoli jakby zastanawiał się nad każdym słowem. 

-Ummmm ale czemu? -Zmarszczyłem brwi nie wiedząc czemu miałbym mu o tym nie mówić. 

-Po prostu nie mów, kiedyś się dowiesz, dobrze? -uśmiechnął sie lekko i poczochrał mi włosy. Westchnąłem i skinąłem głową. Teraz zostaje mi tylko jedno pytanie... Czemu wszyscy lubią czochrać mi włosy?


Zakochany Bandzior / yaoi, shounen-aiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz