Rozdział 7

196 19 3
                                    

Shuji: 

*Niedziela*

Właśnie siedziałem w salonie w koszuli, czarnych spodniach i butach. W ręku obracałem telefon czekając aż Hayato przyjedzie i zabierze mnie do siebie na kolacje. Ugh, trochę jak kolacja z teściami. Od razu pokręciłem głową zarumieniony i westchnąłem cicho. Słysząc po chwili pukanie do drzwi, zerwałem się jak oparzony. No dobra, mogę troszeczkę przyznać, że się denerwuje... No dobra, może więcej niż troszeczkę. Ehhh, cholernie się denerwuje. Szybko podszedłem do drzwi i otworzyłem je. Uśmiechnąłem się delikatnie a serce szybciej mi zabiło, gdy zobaczyłem jak chłopak jest ubrany. Ah, a ta skórzana kurtka tak cudownie opinała jego mięśnie... 

Tak, właśnie takie myśli krążyły mi przez ostatnie dni. Albo dzień w dzień rozmyślałem nad tym pocałunkiem z wtorku. Mimo, że zdarzyło się to ponad 4 dni temu dalej czułem jego ciepłe usta, które z taką czułością muskały te moje. Poza tym, zacząłem odtwarzać wszystkie czyny chłopaka, w moją stronę. Poza tym, na samą myśl o Aidzie serce biło mi szybciej. Chciałem... właśnie, co chciałem? Chciałem znowu, żeby mnie pocałował? Chciałem aby mnie objął i powiedział, ze mu się podobam? Chciałem, żeby przestawił mnie swoim rodzicom jako swojego chłopaka. Szczerze, to chyba chciałbym to wszystko. W końcu kto nie marzy o rycerzu na białym koniu. Jednak, ten mój był na czarnym motorze, który chyba bardziej podobał mi się od zwierzęcia z piękną grzywa. Tak, wiem, jestem dziwny. 

No ale wracając do tematu... Nie raz nawet miałem z nim sny. Jednak, takie normalne, gdzie najwięcej co robiliśmy, to całowaliśmy się. Mimo to, sama świadomość, że chłopak nawiedza mnie w snach, było co najmniej nienormalne. Zawsze wtedy, budziłem się z chęcią wtulenia się w niego mocno. 

-Shuji... Shu-jiiiiii. -Powiedział chłopak machając mi rękę przed oczami. Zamrugałem kilka razy, dopiero teraz wracając na Ziemie. 

-Ummmm tak? -Spytałem, już skupiając uwagę na przystojnym chłopaku przede mną. 

-Wszystko w porządku? -Przekrzywił głowę, a w oczach zatańczyły mu troskliwe ogniki. Serce wywinęło mi fikołka w piersi, a motylki obudziły się do życia. Skinąłem głową i schowałem telefon do kieszeni. 

-Jedziemy? Mamo wychodzę! -Krzyknąłem do kobiety, będącej w łazience. Zamknąłem drzwi i spojrzałem lekko niepewnie na chłopaka. Wątpliwości, które ogarniały mnie od tamtego momentu w pokoju, że to wszystko był mój kolejny sen, znowu się pojawiły. 

-Tak, ale najpierw musimy porozmawiać. Zgoda? -Uniósł mój podbródek, abym spojrzał mu w oczy. Zagryzłem wargę, spłonąłem rumieńcem i pokiwałem głową, nie mogąc wydobyć z siebie żadnego słowa. -Super. -Złapał mnie za rękę i pociągnął do lasku na przeciwko. Nie odzywałem się, po prostu nie wiedziałem co miałbym powiedzieć. Po chwili byliśmy w małej altance, nad jeziorkiem. Usiadłem koło chłopaka, patrząc na biegającą i skaczącą  wiewiórkę po drzewach. Między nami zapanowała cisza, którą przerywało dźwięk szumiącej wody. Chciałem już zacząć coś mówić, gdy chłopak się odezwał. -Ja... przepraszam, za tamto we wtorek. -Słysząc to, od razu spojrzałem na chłopaka, przygryzając mocniej wargę. 

-N-nie musisz. -Wyszeptałem cicho, będąc coraz bardziej czerwony. Hayato spojrzał mi w oczy, przez co myślałem, że spłonę tam na miejscu. 

-Podobało ci się to? -Podsunął się, chyba nieświadomie. Zastanowiłem się chwilę nad odpowiedzią. Skłamać czy powiedzieć prawdę? Jeżeli skłamię, to zranię siebie i może jego. Poza tym, wtedy nigdy się nie dowiem, co by się stało, gdybym się zgodził. Westchnąłem cicho i pokiwałem główką. 

-Tak. 

-Czyli, że mogę cię jeszcze raz pocałować? -Znowu mój wzrok powędrował do niego. Widziałem tą cichą nadzieję w jego czarnych oczach. Oblizałem delikatnie swoje usta, na samą myśl, że za chwilę mogę poczuć znowu te słodkie jego. 

-Tak. -Powtórzyłem się. Nagle moja twarz została delikatnie odwrócona w jego stronę, a do moich wargach wylądowały te jego. Uśmiechnąłem się delikatnie i zacząłem oddawać delikatne pocałunki. Zamruczałem cichutko, jednak po chwili zaskoczony, poczułem jego mokry języczek na moich wargach, jakby prosił o wstęp. Rozchyliłem je powoli i niepewnie. Jęknąłem cicho w jego usta, gdy sprawny mięsień chłopaka, wsunął się w moje ciepłe wargi. -Hayato? -Wyszeptałem. Pierwszy raz się tak całowałem, dlatego zrobiłem to nieśmiało, starając się naśladować jego ruchy. Chłopak w odpowiedzi, zamruczał zgodnie, przez co poczułem się trochę pewniej. Zrozumiałem, że ten dźwięk to była taka pochwała, dlatego przysunąłem się bliżej. Chwilę później siedziałem na jego kolanach, a ręce chłopaka spoczywały na moich bokach. Nie przejąłem się tym, lekko się poprawiając, aby było mi wygodniej. Gdy zabrakło mi powietrza, oderwałem się od niego z lekkim cmoknięciem. Aida od razu oblizał usta, z naszej śliny. Odetchnąłem głęboko, starając się uspokoić drżący oddech oraz szalejące serce. 

-Shuji... -Wyszeptał chłopak, chcąc zwrócić na siebie moją uwagę. Spojrzałem mu w głęboko oczka.  -Podobasz mi się. -Mruknął nie dając mi odwrócić wzroku. Wiedziałem, że muszę coś odpowiedzieć. Wiedziałem, że on też mi się podoba. Wiedziałem, że oboje chcemy czegoś więcej. Jednak zamiast się odezwać, wtuliłem się mocno w niego, tak jak od dawna chciałem. Chłopak chyba zrozumiał dobrze przekaz, bo z uśmiechem przytulił mnie mocno i tak siedzieliśmy przez kolejne 15 minut, ciesząc się swoją wzajemną obecnością. 

Zakochany Bandzior / yaoi, shounen-aiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz