Shuji:
*Ciąg dalszy niedzieli*
Ta piękna chwila jednak musiała się kiedyś skończyć. Po długim przytulaniu się, przypomniałem sobie, co było ogólnym powodem naszego spotkania, dlatego odsunąłem się delikatnie od jego szyi, w którą wtulałem się od jakieś czasu i spojrzałem mu głęboko w oczy.
-To... jedziemy? -Spytałem po chwili cicho. Oczywiście nie miałbym nic przeciwko tuleniu się tutaj przez kolejne kilkanaście minut, ale... właściwie to nie ma żadnego ale. Tak naprawdę, to w środku cieszyłem się jak zakochany bachor. Nigdy się jeszcze tak nie czułem i trochę bałem się tego uczucia. Eh, ja serio jestem dziwny. Westchnąłem głośno znowu nie słuchając za bardzo Hayato.
-Shu? Słyszysz mnie? -Mruknął widząc, że odleciałem. Złapał mnie nagle za policzki i przysunął się tak, że musiałem mu spojrzeć w oczy. Zarumieniłem się krwiście i zagryzłem dolną wargę.
-Ummmm, nie za bardzo? -Szepnąłem trochę zawstydzony tym, że po raz kolejny nie skupiłem się na tym co do mnie mówił. Chłopak zaśmiał się tylko w odpowiedzi i poczochrał mi włosy.
-Jesteś taki rozkoszny. Tak, chodźmy i nie musisz się martwić o moich rodziców. Są bardzo mili i chętnie cię poznają. -Powiedział, a ja zlazłem z jego kolan i ruszyłem ramie w ramię z Hayato do jego motoru. Mój wzrok mimowolnie skierował się na jego dłoń, do której spokojnie mógłbym dosięgnąć. Czy chciałem, aby złapał mnie za rękę? Czy chciałem być jego chłopakiem? Tego jeszcze nie wiem, ale znam odpowiedź na inne pytanie. Chce iść z nim na randkę.
Tak bardzo pochłonęły mnie myśli o tym, jak to może wyglądać, że nawet nie ogarnąłem, że już stoimy przy jego maszynie.
-Jesteś taki nieobecny, Shu. Może to moja obecność cię tak rozprasza? -Spytał chłopak i uśmiechnął się rozbrajająco. Spaliłem buraka i założyłem kask, który od niego dostałem.
-A ty za to jesteś za bardzo pewny siebie, wiesz? -Burknąłem w odpowiedzi i usiadłem za nim na motorze. Objąłem go w pasie i wtuliłem się w plecy. Usłyszałem cichy śmiech Hayato, a potem warkot silnika. Ruszyliśmy dość szybko, co uwielbiałem.
Odkąd mogłem już spokojnie siedzieć bez fotelika na siedzeniu pilota, ojciec zabierał mnie na szybkie przejażdżki swoim SUV'em. Zawsze wtedy piszczałem i śmiałem się rozkosznie, a gdy jeszcze włączył muzykę na full a okna były pootwierane... Dopiero po kilku latach zdałem sobie sprawę jaką wiochę robimy, ale to mnie nie obchodziło. Liczyła się tylko ta chwila z tatą. Ta chwila, której już nigdy nie doświadczę... Pokręciłem szybko głową odrzucając od siebie smutne wspomnienia. Skup się Shu, teraz jesteś z Aidą i to jest najważniejsze.Po około 15 minutach już staliśmy pod dość sporym, ładnym domem. Cóż, mógłbym podciągnąć to nawet pod willę, gdybym się uparł. Oddałem chłopakowi kask i odetchnąłem głośno, starając się uspokoić rozszalałe serce. Poczuwszy dłoń Hayato na plecach, momentalnie serce wróciło do normalnego bicia. Chociaż ręka chłopaka promieniowała przyjemnym ciepłem wzdłuż mojego kręgosłupa. Dlatego pomyślałem sobie, że muszę ogarnąć dupę i tak zrobiłem.
Weszliśmy do domu państwa Aida i od razu przywitała mnie jego rodzina. Piękna, przyjaźnie uśmiechnięta kobieta, przystojny mężczyzna, który obejmował swoją żonę oraz mały, słodki chłopiec, który wyglądał zza nogi ojca Hayato. Skłoniłem im się a potem uśmiechnąłem delikatnie i niepewnie.
-Dzień dobry, nazywam się Shuji Harada. Bardzo miło mi państwa poznać. -Powiedziałem i zerknąłem na Hayato, który odwzajemnił mój uśmiech. Sama świadomość, że chłopak stoi koło mnie, sprawiała, że serce biło w normalnym rytmie. Nieświadomie przysunąłem się bliżej, chcąc poczuć przyjemny zapach tego bandziora.
-Nam także miło cię poznać. Nazywam się Haruka, a to moja żona Kana oraz młodszy syn Satomi. -Odezwał się mężczyzna, głębokim i niskim głosem. Ojej, to już wiem po kim Hayato tak mówi. Najmłodszy z nas, powoli i niepewnie wylazł zza swojego taty i podszedł do mnie z badawczym wyrazem twarzy. Zachowywał się trochę jak takie małe zwierzątko, któremu trzeba dać się powąchać aby podeszło bliżej. Dlatego kucnąłem i uśmiechnąłem się do niego przyjaźnie, wyciągając palec w jego kierunku.
Zatrzymał się kilka kroków ode mnie, przekrzywił głowę i przyglądał mi się. Po chwili nagle podbiegł do mnie, skoczył i przytulił się mocno, uśmiechając się szeroko. Spojrzałem na pozostałych członków rodziny. Hayato dziwnie odetchnął z ulgą. Co to było? Jakiś test? Zmarszczyłem delikatnie brwi, ale nic nie powiedziałem.
-Pokażesz mi potem swoje zabawki? Chętnie się z tobą pobawię. -Powiedziałem do chłopca a ten pokiwał energicznie głową, złapał mnie za palec i pociągnął do jadalni. Zerknąłem badawczo na państwo Aida, sprawdzając czy to okej, że tak nagle wparowałem ale oni tylko odetchnęli i poszli za nim razem z ich synem. Może jednak nie będzie tak źle?Cóż.... można powiedzieć, że pomyliłem się tylko w połowie. Obiad minął w bardzo przyjemnej atmosferze. Państwo Aida zadawali mnóstwo pytań, ale nie dziwiłem im się. Z tego co szepnął mi na ucho Satomi, to jego brat prawie nigdy nie zaprasza nikogo do domu. Gdy to usłyszałem poczułem się trochę wyjątkowo, jednak szybko zdusiłem to uczucie w sobie, aby nic nie zauważył. Chociaż pytanie "Czemu ja?" chodziło mi po głowie do końca wieczora.
Kiedy rodzicom Hayato wyczerpały się pytania, zaczęli prowadzić z nami luźną pogawędkę. No i się zaczęło.... Pan Haru wstał chcąc dolać trochę soku pomarańczowego do dzbanka, a ja chcąc być pomocny szybko zerwałem się aby mu poasystować, jakby było w czym. Rezultatem było, że wpadł na mnie, wylewając na moją ulubioną koszulkę pomarańczowy napój. Materiał przylepił się do torsu, a ja zacząłem przepraszać w tym samym momencie co mężczyzna. No i po dobrym nastroju... Starszy z synów, złapał mnie i pociągnął do swojego pokoju na górę, mówiąc, że da mi coś do przebrania. Poszedłem za nim zażenowany.
-Naprawdę przepraszam...
-Nic się przecież nie stało. Najważniejsze, że tobie nic nie jest. -Szepnął i dotknął mojego policzka, gdy już byliśmy w pokoju. Zagryzłem dolną wargę i spuściłem wzrok speszony. -Chodź, dam ci koszulkę. Lepisz się? Może chcesz wziąć prysznic?
-Nie, koszulka wystarczy... dziękuję. -Wymruczałem odbierając po chwili od niego biały T-shirt. Odwróciłem się do niego plecami, jakbym był zawstydzony rozbierania się przy nim. Boże, co on ze mną robi!
-Przecież oboje jesteśmy facetami, nie masz czego się wstydzić. -Szepnął, nagle znajdując się tuż przy mnie. Poczułem jego zapach i oddech na uchu, do którego mówił. Zadrżałem delikatnie ale szybko się odsunąłem. Z lekko płonącymi policzkami szybko się przebrałem i... zdałem sobie sprawę, że ta jego koszulka jest trochę za duża. Ale tak cudnie nim pachnie... -Wyglądasz tak cholernie uroczo. -Mruknął, złapał mnie za brodę i pocałował delikatnie. Na początku się spiąłem, jednak szybko zapomniałem o tym gdzie jesteśmy.
-Wystarczy. -Powiedziałem po dłuższej chwili odsuwając się od niego. -Wracajmy. -Uśmiechnąłem się do niego delikatnie i zanim zdążył mnie zatrzymać wyszedłem z jego pokoju. Eh, głupie serducho przestań tak szybko bić...Godzinę później zbierałem się do wyjścia. W tym czasie pobawiłem się trochę z Satomim, a Hayato oprowadził mnie po domu. Naprawdę był śliczny i ogromny.
Podziękowałem państwu Aida za gościnę, pożegnałem się z małym Aidą i odebrałem od Hayato motor.
-Wpadaj kiedy tylko będziesz chciał! -Krzyknął Satomi i pomachał mi, a jego rodzice przytaknęli. Uśmiechnąłem się szeroko, odmachałem ich i wsiadłem na motocykl za chłopakiem. Po chwili już zniknęli mi z oczu a my jechaliśmy bardzo szybko, choć chyba okrężną drogą. Cóż nie będę narzekał~Kiedy dojechaliśmy pod mój dom, zsiadłem z maszyny i nie zdejmując kasku stuknąłem o ten jego. Zachichotałem potem cicho, pozbyłem się nakrycia i cmoknąłem go w policzek.
-Do zobaczenia w szkolę, Panie Aida. -Szepnąłem i już mnie nie było.
Chciałabym bardzo przeprosić za swoją DŁUGĄ nieobecność i za to co wcześniej czytaliście. Gdy widzę, jak pisałam w pierwszych rozdziałach to aż mnie oczy bolą, jednak postanowiłam się przemóc i poprawić tamte rozdziały. Troszkę dłuższy rozdział jako rekompensata za brak mnie i brak opowiadania. Teraz powinnam być coraz częściej, tutaj jak i w innych opowiadaniach. Pozdrawiam cieplutko!
CZYTASZ
Zakochany Bandzior / yaoi, shounen-ai
Teen FictionShuji Harada: ma duże fioletowoszare oczy, ładny mały nos i słodkie pełne usta. Mimo swojej drobnej postury jego spojrzenie jest zawsze uparta i nieugiete. Życie nauczyło go walczyć o swoje. Zawsze pod koszulka nosi łańcuszek z pierścieniem. Dostał...