Shuji:
Nie sądziłem, że miesiąc w tej szkole, którą uważałem na początku za okropną i obskurną, tak szybko minie. Chociaż przez ten czas dużo się zmieniło. Codziennie zacząłem rozmawiać z Aidą albo chodzić do ich pokoju na samej górze. Poznałem się tam już ze wszystkimi. Satomi -brązowo włosy chłopak, wysoki, chudy ,był prawą ręką i zastępcą Hayato. Ikemoto i Isao - bliźniacy jednojajowi, blondyni z żółto-zielonymi oczami, dość niscy ale szybcy i sprytni. Wyglądają jak dwie krople wody, przez co zawsze miałem problem z odróżnieniem jednego od drugiego. Są od rozśmieszania i rozładowywania napięcia w grupie, jednak potrafią być niebezpieczni. Uwierzcie, widziałem ich w akcji. Kto teraz? A tak, Yoshinobu - tzw. myśliciel. To on opracowuje wszystkie plany i prace. Długa grzywka zawsze zakrywa mu jedno z błękitnych oczu. Ma mądry i pewny siebie wzrok, jest nieugięty i zawsze pomocny. No i na sam koniec, Kazuyoshi. Roztrzepany artysta, który zawsze jak przychodzę do pokoju leży na kanapie i albo patrzy się w ścianę, albo rysuje coś w notatniku. Nigdy go jeszcze nie widziałem bez niego. Ma blond, wręcz białe włosy, które zawsze chciałem pomacać ale bałem się, że mnie ugryzie. Tak, byłem podczas jednego ich starcia i gryzł niektórych. Wyglądał trochę jak rozwścieczona, biała wiewiórka. No i można do tego dziwnego grona zaliczyć jeszcze Haru, błękitnooki, piegowaty, niski i chudy chłopak. Gdyby założył za dużą bluzę to mógłby się w niej schować. To właśnie mu tamta grupa, miesiąc temu przystawiała nóż do gardła. Czasem pojawiał się w sali pogadać chwilę i wychodził, spiesząc się ponoć na jakieś dodatkowe zajęcia.
Poza tym zauważyłem, że Hayato jakoś poświęca mi o wiele więcej uwagi. Stał się opiekuńczy, kochany, czasem zboczony, jednak miły i przyjacielski. Codziennie zawoził mnie do szkoły i do domu, ponieważ miał po drodze. Przynajmniej on tak twierdził, chociaż mina Satomiego, gdy Aida mnie o tym przekonywał, nie świadczyła, że jest to prawda. No cóż, ale jak chce to przecież mu nie zabronię. Jednak nie powiem, było to dla mnie bardzo miłe.
A zapomniałbym! Od około 2 tygodni, szefunio zaczął uczyć mnie po lekcjach jak się bronić. Mimo, że zarąbałem tamtemu wtedy, to jedyne co potrafię to machać pięściami i kopać w krocze. To jednak chyba potrafi każdy, dlatego przyda mi się kilka wskazówek jak obezwładnić przeciwnika. Oczywiście musieliśmy wtedy być bardzo blisko siebie, przez co często się dotykaliśmy albo niechcący ocieraliśmy o siebie. Rumieniłem się wtedy, a chłopak cicho chichotał pod nosem. Czasem za te dźwięki rozbawienia dostawał ode mnie bęcki, bo nie skupiał się a ja sobie postanowiłem wtedy potrenować. W końcu po kilku dniach, gdy robiliśmy takie mini pojedynki między sobą zobaczyłem efekty, późnego zostawania w szkole. Udało mi się "pokonać" 3 z 5 chłopaków. Zadowolony zacząłem skakać i się cieszyć. Aida obserwował mnie wtedy tylko z delikatnym uśmiechem na ustach, nic nie mówiąc.
Dodatkowo przez te wszystkie treningi, przesiadywanie razem w pokoju na ostatnim piętrze i podwożenie mnie do szkoły i domu bardzo nas do siebie zbliżyło. Czasem nawet rozumieliśmy się bez słów. Bliźniacy śmieli się wtedy, że rozmawiamy ze sobą w myślach, tak jak oni to robią. Wtedy tylko oboje zerkaliśmy na siebie i szybko odwracaliśmy wzrok. Wszyscy zauważyli, że coś się między nami święci. No znaczy wszyscy, oprócz mnie...
Właśnie siedziałem na parapecie w sali i patrzyłem jak pod szkołę podjeżdża czarny Cadillac SRX Coupe. Zmarszczyłem lekko brwi patrząc na tego kogoś, kto wysiada z środka sportowego auta. Rozejrzał się i nagle spojrzał na mnie. Zaskoczony podskoczyłem lekko, a mężczyzna zdjął okulary. Mimo, że byłem na drugim piętrze widziałem jego przewiercające, błękitne jak niebo oczy. Obserwował mnie przez chwilę, a następnie spojrzał na osobę, która do niego podeszła. Hayato? Nawet nie ogarnąłem, że wyszedł. Przekrzywiłem głowę zaciekawiony patrząc jak się witają. Hmmmmm, bracia? Mają taki sam kolor włosów... Po chwili oboje zniknęli w szkole. Nieprzejęty dalej kitrasiłem się na paracie,czasem omal z niego nie spadając. Czułem na sobie lekko zaniepokojone spojrzenie Haru, jakby zaraz miałby się rzucić gdybym spadał i mnie złapał. Nagle usłyszałem jak ktoś wchodzi do pokoju. Powoli obróciłem się przodem do drzwi. Moje spojrzenie skrzyżowało się z tym koloru błękitu. O cholercia....
-Hej, to mój starszy brat Hiroyasu. Wrócił na kilka dni do Tokio pozałatwiać trochę spraw i chciał zobaczyć szkołę. -powiedział młodszy Aida patrząc na wszystkich. Po chwili starszy chłopak wyszedł zza niego i przywitał się z każdym, podając mu rękę. Oczywiście, ja zostałem na końcu. Chcąc być miłym uśmiechnąłem się delikatnie i uścisnąłem jego dużą dłoń.
-Miło mi jestem, Shuji. -powiedziałem i zerknąłem na jego rękę, która zamiast mnie puścić, smyrała delikatnie kciukiem moją. Przeszedł mnie delikatny dreszcz. Co on robi?
-Mi też bardzo miło, Shuji. -odpowiedział chłopak z błyskiem w oku. Zmarszczyłem brwi i zabrałem rękę, bo czułem, że wszyscy się na nas patrzą. Poza tym Hayato kaszlnął aby zwrócić na siebie uwagę. Zamrugałem kilka razy oczami a potem całkowicie już ignorując zapatrzonego we mnie chłopaka, skupiłem się na szefuniu.
-Niestety dzisiaj, Shu nie dam rady z tobą poćwiczyć. Odwiozę cię i jutro nadrobimy zaległości, okej?
-Jasne, nie ma sprawy. -uśmiechnąłem się i zeskoczyłem z parapetu, przez co stałem teraz twarzą w twarz z jego bratem. Znaczy no tak nie całkiem, bo byłem niższy o około 10 centymetrów, ale wiecie o co chodzi. Wyminąłem go szybko, pożegnałem się ze wszystkimi i wyszedłem z pokoju.
CZYTASZ
Zakochany Bandzior / yaoi, shounen-ai
Teen FictionShuji Harada: ma duże fioletowoszare oczy, ładny mały nos i słodkie pełne usta. Mimo swojej drobnej postury jego spojrzenie jest zawsze uparta i nieugiete. Życie nauczyło go walczyć o swoje. Zawsze pod koszulka nosi łańcuszek z pierścieniem. Dostał...