Hope
Wokół było tak pięknie zielono. Ze wzgórza, na którym się znajdowałam było widać las, który znajdował się u dołu.
Leżałam na kocyku w lawendowym kolorze, opierając się o blondyna.- Tu jest tak pięknie. - stwierdziłam, po czym spojrzałam na chłopaka, który wciąż milczał. Wtedy sobie wszystko przypomniałam. - Przecież ty...
- Wiem, nie żyje. - powiedział, ocierając pierwsze łzy z mojego policzka.
- Ale jak ty...
- Cały czas jestem przy tobie. Wiem, że miałaś ostatnio ciężki czas i chciałem ci dać odpocząć.
- Francis, gdyby nie ja... wciąż byś żył.
- Nie mów tak, kochana. Nigdy tak nie mów.
- Ale przepowiednia... - mówiłam kiedy ujął moją twarz, przerywając mi.
- Gdyby to miało stać się jeszcze raz. Postąpiłbym tak samo. Nie możesz się obwiniać. Spróbuj się zabawić w Nowym Orleanie.
- Nie mogę bez ci...
- Pamiętaj co mówię, zawsze jestem z tobą. Po twojej stronie.
***
- Lady Hope, Lady Hope... - słyszałam szept i czułam trącanie na moim ramieniu. Otworzyłam lekko oczy i oślepiona dziennym światłem, szybko je zamknęłam.
- Mikaelson, zawsze przychodzisz w nieodpowiednim momencie - wyjęczałam.
- Nadal jesteś zła?
- Teraz jestem zła z zupełnie innego powodu, którego nie jesteś godzien poznać.
- Czy ten powód dał ci ten piękny pierścionek? Jesteście zaręczeni.
- Nie potwierdzam ani nie zaprzeczam. Prawdą Kol jest to, że nic o mnie nie wiesz.
- Prawda jest taka, że wiesz, iż śmiało mogę cię do tego zmusić, a twój język rozplączę się natychmiast.
- Robisz się nie sympatyczny, Mikaelson.
- Czyli mam sobie iść z tym śniadaniem? No, dobrze jak chcesz.
Wzruszył ramionami, odchodząc z tacą jedzenia, którą dopiero teraz zauważyłam.
- Kol, poczekaj, proszę.
Brunet się zatrzymał i z szarmanckim uśmiechem położył mi tacę na kolanach.
- Mam oczekiwać jakichś niespodzianek?
Spytałam, spoglądając na jedzenie.
- Niespodzianek?
- Typu arszenik, trutka dla szczurów...
- Teraz ty jesteś nie miła.
- No, dobrze - westchnęłam. - Możesz mi podać sukienkę, wisi od wewnątrz na drzwiach, gdy otworzysz szafę.
Gdy Kol wstał z łóżka, rozległ się dźwięk mojego telefonu. Zaczęłam szukać go po całym łóżku, jednak jakim cudem wylądował w rękach Mikaelson'a.
- Aspen? Kto to jest Aspen? - spytał, machając mi urządzeniem przed twarzą.
- Nie ważne, oddaj mi telefon, to ważne.
Młody wuj szybko opuścił mój pokój, przez co mogłam swobodnie porozmawiać z Aspenem.
- Obudziłem cię? - spytał, gdy odebrałam.
- Nie, nie... już nie spałam.
- Mam nadzieję, że dotarłaś do Nowego Orleanu bez przeszkód. Nie miałaś żadnych problemów?
CZYTASZ
Young Lady
Teen FictionMłoda dama z manierami godnymi angielskiej królowej, onieśmielająca młodych mężczyzn swoim towarzystwem. Jednak w tej Pannie mieszkającej w angielskim pałacu, drzemie inna dziewczyna. Dziewczyna, która tęskni. Tęsknii za oddalonym o tysiące mil dome...