Hope
Siedziełam przy jednym ze stołów, gdy ludzie wokół tańczyli. Wyglądali na szczęśliwych, nawet, gdy wokół nich plątały się dzieci, które starały się przeszkodzić im nieco w tańcach.
- Można prosić? - spytał blondyn, wciągając rękę ku mnie.
Przyglądnęłam się chłopakowi, po czym spojrzałam na swoje ubranie.
- Nasz ostatni taniec - westchnęłam, patrząc na wicehrabiego. - Francis, czy ja... umarłam?
- Przestań - zaczął głaskać moje włosy.
- Z tobą też się tak zaczynało, całkiem niewinnie - mówiłam, łamiącym się głosem.
- Nie płacz, proszę. Wreszcie mogę cię dotknąć nie traćmy czasu.
Blondyn objął mnie i zaczęliśmy iść w stronę wyjścia, aż dotarliśmy do ogrodów należących do Clarence Abbey. Usiedliśmy na jednym ze wzgórz, skąd był świetny widok na resztę posiadłości.
- Spędziliśmy tu tyle godzin. Wkrótce spędzimy razem więcej czasu.
- Hope! Przestań! Mówisz bzdury!
Krzyknął nagle, a ja struchlałam. Francis przyglądnął się mnie, po czym przeprosił.
***
- Lady Hope, słyszysz mnie? Lady Hope?
Podniosłam powieki, a gdy mój wzrok się wyostrzył zauważyłam przed sobą Kol'a.
- Obudziłaś się całe szczęście.
- Tato wie?
- O czym? Że leżysz tutaj na ulicy, a bluzkę masz całą z krwi. Nie wie, ale myślę, że wkrótce się dowie.
Spojrzałam na swoją bluzkę. Rzeczywiście była cała z krwi.
- Kol - złapałam bruneta za rękę. - Czy to może zostać między nami? Nie chcę, aby nikt wiedział.
Mikaelson podniósł się i podał mi dłoń, aby pomóc mi wstać.
- Lady Hope, nie wiem dlaczego się na to zgadzam - westchnął, ściągając swoją skórzaną kurtkę i narzucając mi ją na ramiona.
CZYTASZ
Young Lady
Ficção AdolescenteMłoda dama z manierami godnymi angielskiej królowej, onieśmielająca młodych mężczyzn swoim towarzystwem. Jednak w tej Pannie mieszkającej w angielskim pałacu, drzemie inna dziewczyna. Dziewczyna, która tęskni. Tęsknii za oddalonym o tysiące mil dome...