12. Podchody

174 12 12
                                    

Nie chcę tu nikomu narzucać swoich poglądów. Jest to moje wyobrażenie tego, co Sonic mógłby powiedzieć. I nie. Nie shippuję Sonally, z kanonów zdecydowanie bardziej lubię Sonamy. A o jeśli chodzi o kanonxOC... Chyba nie muszę nic mówić. Od następnego rodziału będzie się działo, znów powrócimy do akcji i robototyłkobicia! W końcu! Tak! Nareszcie...

Klasa Alex mieściła się na pierwszym piętrze szkoły. W środku stało brązowe pianino i jeden ze starszych modelów komputerów. Ten z wielkim tyłem. W pomieszczeniu, jak zwykle, panował gwar i wychowawca już nawet nie starał się uciszać rozgadanego tłumu pierwszoroczniaków. Szkoda, że nie dostali sali gimnastycznej za pracownię... Wtedy można by chociaż trochę pobiegać i rozprostować kości... Ale nie narzekali. Nauczyciel czasami siadał prze pianinie i na nim grał. Gdy to zrobił po raz pierwszy, większość uczniów słuchała uważnie melodii.

Do ławki Alex i Zebry, mieszczącej się w rzędzie środkowym i będącej trzecią w kolejności od początku rządku, podeszła dziewczyna z losami na wigilię klasową. Dziewczyny dla formalności wzięły losy. I tak było jasne, że potem będą do upadłego zamieniać się karteczkami z innymi!

Krótkie, brązowe włosy Zebry ledwo dotykały blatu stolika przy którym siedziała, gdy nachyliła się do niebieskookiej. Oprócz tego brunetka miała wielkie zamiłowanie do wszelakich kolczyków i pierścionków. Alex zwróciła na nią swój wzrok. Opierała się na jednej ręce i bawiła się karteczką. Dzisiaj cały dzień chodziła jakaś struta... Zastanawiała się już nie tylko nad tym, czy powiedzieć koleżankom całą prawdę, ale również nad tym, co ma zrobić, by Sonic ją zauważył w upragniony dla niej sposób. Sęk w tym, że w takich sprawach była wielką nogą...

-Widziałaś Marlenę? Wygląda, jakby miała tyłek większy niż ten cały Eggman! –zaśmiała się cicho Zebra.

Na to zamyślona musiała się roześmiać. Nie do końca lubiły „Marlenkę". Najzwyczajniej w świecie nie była w typie osób, które im odpowiadały. Zbyt dużo makijażu do szkoły, a dodatkowo żadnego zadowalającego poziomu wiedzy.

Ale przynajmniej w klasie panowała różnorodność. Byli zarówno ci, co lubią kreskówki, jak i nałogowi gracze w strzelanki oraz te uwielbiające się malować. Osoby starające się dobrze uczyć i lenie. Artystów i sportowców również nie brakowało. No i jedna super-bohaterka, oczywiście.

Zebra przekręciła głowę na bok i zmierzyła koleżankę ciekawskim wzrokiem.

-Próbujesz się stać emo? Nie gadasz z nami w ogóle.

Alex teraz musiała na nią spojrzeć. Kolczykolubna o szarozielonych oczach jakoś się jej wcześniej nie pytała o takie rzeczy. Nawet gdy blondynka zastanawiała się przez kilka dni. Chociaż wtedy co jakiś czas coś odpowiedziała, skomentowała.

-Myślę... -westchnęła. Nagle do głowy wpadł jej pomysł. –Pomogłybyście mi, gdybym się z wami podzieliła tym, nad czym myślę? –wyszczerzyła zęby w uśmiechu.

Zebra spojrzała na sufit i zmarszczyła brodę.

-Hmmm... Zależy, co to będzie. –Kiwnęła głową koleżanka i schowała notatnik do korespondencji do plecaka.

Po usłyszeniu dzwonka, jak na komendę, wszyscy wyszli z pracowni. Alex i jej przyjaciółki usadowiły się w swoim ulubionym miejscu, przy ciepłych kaloryferach. Rozmawiały sobie w najlepsze. Jedynie Candy nie przyszła.

-Mogę się was o coś spytać? –widać, że niebieskooka była trochę speszona.

Koleżanki zwróciły swe oczy na dziewczynę. Próbowała ukryć swoje wątpliwości dotyczące tego, czy chce podzielić się swoimi przemyśleniami. Nie chciała im aż tak zawracać głowy zapewne nieistotnymi dla nich sprawami! Postanowiła się wycofać.

Blue speed of sound #1 Nadciągają kłopotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz