Ciastek był już konkretnie wkurzony tym, że nikt nie chciał wpuścić go do środka Bazy, przez co musiał sterczeć na dworze i odmrażać sobie ogon, palce u rąk i stóp, i inne kończyny. Czuł też, że coraz ciężej mu idzie mruganie.
- Olka! Ciołku! Otwórz wreszcie! - krzyczał i walił w drzwi pięściami.
Przestał, gdy poczuł nagłe, ale lekkie trzepnięcie czyjejś dłoni w tył swojej głowy. Odwrócił się i, magicznym sposobem, wróciła mu umiejętność mrugania, bo energicznie powtórzył czynność jeszcze kilka razy, gdy zobaczył Alex.
Przeniósł wzrok z koleżanki na drzwi, po czym wrócił do agresywnego pukania.- Sonic! Rusz łaskawie swoje dupsko i otwórz drzwi, pacanie! - wołał.
Dziewczyna przewróciła oczami i ze śmiechem przyglądała się przyjacielowi. Bawiło ją to, ponieważ ona i Ciastek mieli zapasowe klucze. A ten chyba o nich zapomniał. Jeżyczka przyjrzała się bliżej chłopakowi. Zbladła, mimo że jej policzki mówiły co innego, zapewne ze względu na mróz. Nastolatek był cały siny!
Rzuciwszy się do zamka, otworzyła drzwi i wepchnęła szynszólika do środka. Zdjęła z siebie kurtkę, po czym zwróciła się do przyjaciela, który zaczął ogrzewać się szynszylowymi sposobami. Wykorzystał do tego nawet swoją dymną moc, przez co po chwili na jego twarzy zagościły wesołe rumieńce.
Zdjął zaparowane okulary i podłożył je pod światło, a następnie przetarł, by móc normalnie widzieć, co nieczęsto robił. Zszedł na dół, żeby położyć się na kanapie i poprzeglądać internet.
Dziewczyna stała jeszcze chwilę, zanim zdecydowała się zdjąć kozaki.Ciastek uśmiechnął się pod nosem i tzw. kątem oka zerknął na jeżyczkę, schodzącą do salonu.
Chyba przestraszyła się jego sinej aury zdobytej na mrozie.***
Sonic miał zrzucone wszystko na pendrive, żeby potem mógł odpalić piosenki w dużym pokoju.
Wystawił dłoń poza prysznic, przygotowując się na nagły chłód. Nie poczuł go, ponieważ cała łazienka była wypełniona ciepłym powietrzem. Chwycił zielony ręcznik i wytarł się nim od stóp do głów. Przejrzał się w zaparowanym lustrze i narysował na nim uśmiechniętą buźkę. Przetarł lustro na wysokości twarzy i zaczął się w nim przeglądać. Przejechał dłonią po głowie, żeby trochę spłaszczyć niesforne kolce, które - odkąd był na Ziemi - coraz częściej zaczęły sterczeć na różne strony. Kiedyś nawet udało mu się je ułożyć tak, że przypominały mu fryzurę pewnego niedobrego człowieka z charakterystycznym, mniej bujnym niż u Eggmana, wąsem.
Gdy miał pewność, że wygląda doskonale, odszedł od odbicia i ubrał się w luźny, żółty podkoszulek i czarne dżinsy, nie zapominając uprzednio o bieliźnie (dop. aut.: piszę, żeby pewna panna B. się nie czepiała...).Lustro znów podkusiło go, by na nie spojrzał, ale zamiar przerwały mu głosy, dochodzące z salonu. Odwiesiwszy ręcznik, wyszedł z łazienki.
***
Alex praktycznie leżała na stole, a Ciastek czytał jej na głos rozmowy z jego nierozgarniętymi kolegami z klasy. Dziewczyna zanosiła się co jakiś czas donośnym śmiechem, mimo zapewnień przyjaciela, że te pogadanki są wręcz żałosne i nie widzi w nich nic zabawnego.
- Tobie zawsze się przydarzają takie rzeczy i zawsze się nimi chwalisz - zauważyła, przewracając oczami i przeciągając się niczym kotek.
- Ale to było straszne! - miauknął Szyszek, siadając na sofie. - Ten gostek jest cały dziwny! I w tym nie ma nic śmiesznego! - Ciemne, błyszczące oczy chłopaka wręcz się śmiały, ale jego mina była poważna, jakby za chwilę miał przemawiać jako polityk, chociaż politykiem raczej średnio mu się uśmiechało zostać. W końcu niewielu ludzi ich lubiło, a Ciastek przyciągał do siebie różne osoby, nawet nie wysilając się za bardzo. Przez to się nie nadawał.
CZYTASZ
Blue speed of sound #1 Nadciągają kłopoty
FanfictionReboot już na profilu! ________ Życie bohatera nie jest proste. Nie jest usłane wyłącznie różami, chwile chwały trwają bardzo krótko, a kosztują wiele. Ratowanie świata wymaga odpowiedzialności, wyrzeczeń i gotowości do poświęceń w imię wyższego d...