9. O robocie piromanie i zapomnianych harcerzach

258 14 17
                                    

Tia... Długo mnie nie było, co? Ostatnie poprawianie ocen i zgubienie wątku. Mam nadzieję, że się spodoba.

Eggman wyprostował się i patrzył z zadowoleniem na powolnie znikającą w chmurach drużynę. Zaśmiał się cicho. Nie powinni mu już przeszkadzać.

-Gaz do dechy! Trzeba sterroryzować parę miasteczek -zwrócił się do robotów, siadając w głębokim fotelu. Maszyny podleciały do panelu i wstukały odpowiednie komendy.

Doktor przyłożył dłonie do swojego wielkiego nosa i z rozkoszą przyglądał się błękitowi nieba. Ujrzał na nim szarą smugę i poczuł zapach spalenizny. Wziął lunetę i spojrzał w dół. Zobaczył harcerzy, ognisko i rozstawione namioty. Guzikiem przywołał swój mini-arsenał. Wziął maleńką wyrzutnię rakiet i skierował lufę w stronę dzieciaków. Nacisnął spust, a po krótkiej chwili wrócił do siedzenia.

-Załadować miotacz, sir? -zapytał Orbot.

-Tak, tak... Musi być gotowy, gdy dotrzemy do celu -naukowiec machnął parę razy ręką.

Cubot wcisnął odpowiedni przycisk. Na ekranie wyskoczyło powiadomienie o błędzie. Żółty robocik szturchnął swojego współpracownika. Ten przyjrzał się parę razy komunikatowi i kliknął „spróbuj ponownie". Po sekundzie pojawiło się to samo okienko. Orbot spojrzał na przyjaciela, który bezradnie rozłożył ręce. Czerwony sługus Eggmana westchnął i zwrócił się do pracodawcy:

-Um... Szefie! Mamy pewien problem...

-Urgh... Co znowu?! -warknął wąsaty naukowiec.

-Nie można naładować działa... Podejrzewam, że Szmaragd zniknął... -poinformował miękkim głosem.

-Co takiego?! -Doktor poderwał się z fotela i sprintem podbiegł do panelu. Przeczytał informację w okienku i zmarszczył brwi. Wąsy zadrgały mu nerwowo...

-Ćśśś... Nie bójcie się maleństwa, tatuś zaraz to naprawi... -szepnął do swojego zarostu i pogłaskał go.

Cubot zrobił młynek obok swojej głowy. Ich szef już chyba totalnie zwariował...

Eggman zaczął przeglądać nagrania z kamer w schowku na Szmaragdy. Zobaczył, jak Alex chwyta klejnot i dzikim pędem wybiega z sali... Już wiedział, dlaczego alarm się nie włączył.

„Ta dziewczyna sprawia więcej problemów, niż sądziłem...", uznał. Potem zobaczył, jak błękitna jeż chowa kamyk do kieszeni. Zaśmiał się, gdy szarpała swoich kolegów za uszy. Kolejne nagranie pokazało Sonic'a, drukującego plan Doktorka i ich „odlot". Mężczyzna uderzył pięścią w panel.

-Znaleźć mi ich! Za wszelką cenę! Żywych, albo martwych!

XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX

Ciastkowi zdrętwiała już ręka, czuł, że zaraz puści Alex... W tym samym momencie Sonic puścił statek. Brązowooki nie wierzył, że jeż to zrobił. Chłopak miał lęk wysokości i to spory. Usłyszał krzyk. Dopiero potem zdał sobie sprawę, że to był jego głos, zmieszany z głosem Alex.

-Co ty wyprawiasz?! -przestraszyła się dziewczyna. -Czemu się puściłeś?!

-Nie pozwolę, by odebrał nam Szmaragd! Nie narażę was, świeżaków!

Szynszólik przedostał się w powietrzu do jeża i zaczął mu wymierzać ciosy w twarz. Niebieski blokował uderzenia, aż w końcu złapał chłopaka za nadgarstki i uniósł jego ręce w górę. Odepchnął go od siebie. Zielonooki spojrzał w dół, na zielony las. Ciastek „usiadł" w powietrzu po turecku i skrzyżował ręce. Alex najpierw ustawiła się krzyżem, twarzą do ziemi. Przyłożyła jedną dłoń do ust.

Blue speed of sound #1 Nadciągają kłopotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz