Nocna tęcza.

48 3 5
                                    



          Siedząc, błądzę wzrokiem po pustych ścianach. Już nikogo tu nie ma, zostałem sam. Wyglądam przez okno i widzę deszcz. Paskudne czarne chmury zasłaniają mi widok na niebo. Krople deszczu spływają po szybie, zostawiając po sobie smugi. Dawno nie myłem okien, są takie brudne. Słyszę wibracje w telefonie. Z obojętną miną biorę go do ręki i sprawdzam powiadomienie. To tylko wiadomość systemowa. Poczułem zawiedzenie. Na co liczyłem? Moje myśli powędrowały w ich stronę. Mimowolnie włączyłem chat. Pusto. Nikogo nie ma. Tylko ona pisze codziennie głupie "Cześć", ale nikt nie daje jej odpowiedzi. Odpisać? Napisać? A co jeżeli ja też nie dostanę odpowiedzi? Boję się.

           Czuję się jak Hanka kiedy przyjebała w kartony. Na szczęście ja jeszcze żyję. Chowam telefon do kieszeni. Ubieram buty i wychodzę na spacer. Ignorując fakt, że ciągle pada, spaceruję sobie po parku, którym nie ma teraz ani jednej żywej duszy. Chociaż ja jestem, to już jedna. Jest chłodno. Przeziębię się, jednak nie mam ochoty tam wracać. Nikt na mnie nie czeka. To nie motywuje. Włóczę się jak bezdomny menel i szukam sensu życia. Może jestem trochę samotny? Zawsze mogę wrócić. Nie, nie mogę. Moja duma na to nie pozwala. Gdyby nie ona wszystko byłoby łatwiejsze. Jestem egoistą. Sprawdzam godzinę na zegarku. Już późno. Siadam na ławce i patrzę w zachmurzone niebo. Deszcz trochę ustaje i się przejaśnia. Pieprzyć to, raz się żyje. Wyciągam telefon i wchodzę na grupę. Wystukuję zwykłe "Dzień dobry" i wysyłam. Poszło. Patrzę się w ekran przez pięć minut, ale nie otrzymuję odpowiedzi. Wszystko się posypało, co? Uśmiecham się sam do siebie, jestem żałosny. Wzdycham i wstaję z ławki. Wracam tam. Niechętnie, ale idę. W końcu wchodzę do pustego mieszkania. Buty rzucam w kąt pokoju i idę się wykąpać. Siedząc w wannie myślę o swoim życiu. Coś jest nie tak, coś mi nie wyszło. Oddaliłem się od wszystkich, chociaż wcale nie chciałem. Jestem zły na siebie. Muszę czymś się zająć. Żeby nie rozmyślać, nie mieć na to czasu. Wychodzę z wody i się wycieram. Ubieram suchą bluzę i spodnie. Odgrzewając sobie resztki z wczoraj, nucę piosenkę "Move like jagger". Jedząc oglądam "Klan". Prawdziwy klasyk. Najlepszy serial polskiej telewizji. Maciek to mój idol. Zauważam, że mój telefon miga. Kolejne powiadomienie? Z rezygnacją to sprawdzam. Grupa. Wiadomości. Pisały coś. Czytam ich mini-spam i się śmieję. Wyglądam przez okno i widzę nocną tęczę. Jest nadzieja.

          Nagle się budzę. Lekki szok. Cały czas śniłem? Rozglądam się po moim pokoju. Wszystko w normie. Leniwie idę do kuchni. Czeka tam na mnie śniadanie przygotowane przez siostrę. Jest dobrze. Sprawdzam jeszcze grupę. Wszyscy dostępni. Duży spam. To tylko sen. Uspokajam się i wzdycham z ulgą. Teraz muszę zrobić wszystko, żeby to co mam się nie posypało.

Kankoku x NihonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz