3

672 92 6
                                    

Po otworzeniu drzwi od razu zaatakowała mnie mama.

- Czy to była Lauren? - pewnie widziała całe zdarzenie z okna w kuchni.

Przytaknęłam.

- Pamiętam – zaczęła wspominać – Jako małe dzieci bawiłyście się w ogrodzie.

- Mamo, przestań – odwiesiłam kurtkę na wieszak.

- Rysowałyście bramkę na płocie i kopałyście tam piłkę – razem weszłyśmy do kuchni. - A pamiętasz jak pewnego razu piłka wpadła wam przez płot do sąsiadów i wtedy...

- Nie – przerwałam jej - Nie pamiętam.

Pobiegłam jak najszybciej do swojego pokoju. W rzeczywistości pamiętałam. Co prawda, tamte lata widziałam jak przez mgłę, ale pamiętałam że byłam wtedy naprawdę szczęśliwa. Lauren była kiedyś inna. Czas spędzony z nią był moim
najlepszym wspomnieniem z dzieciństwa, dlatego tak bardzo bolała mnie jej przemiana i wszędzie zaprzeczałam że kiedykolwiek się z nią przyjaźniłam. Uznałam że tak będzie lepiej. Chciałam po prostu wmówić sobie że nigdy mnie nie zraniła. Pewnego dnia po prostu przestała ze mną rozmawiać i wtedy zaczęło się to całe piekło. Zaczęła mnie obrażać i znalazła sobie innych przyjaciół. Do dzisiaj nie mam pojęcia dlaczego nagle się ode mnie odwróciła, ale to było dawno i pewnie nawet tego nie pamięta.

Od pamiętnej piątkowej nocy minęły cztery dni, a ja dalej nie wiedziałam dlaczego Lauren tak bardzo zależy na tych filmikach i dlaczego jej zachowanie zmieniło się tak bardzo. Miałam mętlik w głowie. Przez tą całą sprawę nie mogłam skupić się na lekcji. Nagle rozległ się dzwonek i uczniowie zaczęli pakować swoje rzeczy. Była to ostatnia lekcja. Wyszłam przed szkołę czekając na samochód taty. Zazwyczaj wracałam sama, jednak dzisiaj mieliśmy pojechać, zapisać mnie do szkoły muzycznej. Zawsze chciałam śpiewać zawodowo, jednak nie byłam pewna czy moje umiejętności są wystarczająco dobre. Śpiewałam od najmłodszych lat, jednak dopiero ostatnio odważyłam się zapisać na zajęcia, gdzie mogłabym rozwijać się w tym kierunku. Czekając na tatę zauważyłam że Lauren idzie w moją stronę, jednak od kontaktu wzrokowego z nią, uratowała mnie wibracja mojego telefonu. Była to wiadomość od Liama, kolegi z poprzedniej szkoły z którym ostatnio byliśmy na pizzy. Zaprosił mnie do kina. Po niedługim namyśle odpisałam że się zgadzam i wtedy też zauważyłam przed sobą zatrzymujący się samochód taty.

Kiedy wróciłam do domu, był już wieczór. Byłam zadowolona, ponieważ dałam z siebie wszystko na zajęciach i czułam że będę mogła się na nich wiele nauczyć. Po wejściu do domu od razu ruszyłam w stronę łazienki. Podczas kąpieli, nie mogłam przestać śpiewać. Kiedy przebrałam się w piżamę, mój entuzjazm osłabł i przestałam śpiewać, ponieważ uświadomiłam sobie że w pokoju czeka na mnie ogrom pracy domowej.

Rano, zamiast budzika, obudził mnie telefon od mojej przyjaciółki - Rosie, która jak zwykle żaliła się na to że nie wie w co się ubrać. Podczas rozmowy, zauważyłam przez okno że Lauren też już wstała. Słuchając monologów Rosie, poszłam wziąć prysznic, a następnie sama zaczęłam zastanawiać się nad tym, w co powinnam się ubrać. Świeciło słońce, nic nie wskazywało na to że będzie padać, więc wyjęłam z szafki spodnie i zapinaną koszulę, która wisiała wyprasowana na krześle. Kiedy skończyłam się ubierać, Rosie pożegnała się i rozłączyła. Ja natomiast, wyszłam z pokoju i udałam się na dół do kuchni, gdzie czekała już na mnie uśmiechnięta mama ze śniadaniem.

Kiedy dotarłam do szkoły, w klasie nie było jeszcze nawet połowy uczniów. Zajęłam swoje miejsce i zaczęłam się rozpakowywać. Jednak, nie zdążyłam nawet wyjąć książki, którą chciałam teraz poczytać, ponieważ dostałam wiadomość od Liama. Pytał na jaki film chciałabym iść, a potem zaczęliśmy ze sobą pisać. Tak normalnie, o wszystkim i o niczym. Kiedy usłyszałam dzwonek, pożegnałam się z Liamem. Przez to że z nim pisałam, nie zauważyłam nawet że reszta uczniów była już w klasie. Jednak, nie było wszystkich. Kate i Jack nie przyszli wtedy do szkoły, a byli oni jedynymi osobami z którymi rozmawiałam. Nie przepadałam za resztą klasy i mam wrażenie że z wzajemnością. Oni podążali ślepo za Lauren i lubili tylko te osoby która ona lubiła. Można powiedzieć że Lauren była królową tej klasy. Chwilę później do klasy wszedł nauczyciel i rozpoczęła się lekcja.

Na długiej przerwie udałam się do stołówki. Wzięłam jedzenie od jak zwykle niemiłej kucharki i zaczęłam wzrokiem szukać wolnego miejsca. Wszyscy siedzieli w czteroosobowych grupach. Jednak, dzisiaj Lauren jako jedyna siedziała sama. Nie mając innego wyboru podeszłam do jej stolika.

- Wolne? - zapytałam.

- Jeśli musisz... - westchnęła.

Usiadłam i nie patrząc na nią rozpakowałam plastikowe sztućce. Kiedy zaczęłam jeść Lauren nachyliła się nade mną i zaczęła szeptać.

- Tak naprawdę, to poprosiłam ich żeby zajęli tamte miejsca bo wiem że nie ma dzisiaj w szkole twoich znajomych i nie chciałam żebyś siedziała sama - wyznała szeroko się uśmiechając.

- Lauren - przerwałam jej. - Co to ma być? Czemu naglę się mną przejmujesz? Nie pamiętasz? Nienawidzimy się - uniosłam się. - Ty mnie wkręcasz? Czy jak?

Nie odpowiedziała. Skupiła się na swoim obiedzie, tak jakby w ogóle ze mną nie rozmawiała.

- Lauren, nie ignoruj mnie i powiedz mi wreszcie o co chodzi - wywróciłam oczami, czekając na odpowiedź z niecierpliwością.

Rozejrzała się po stołówce patrząc czy nikogo nie ma w pobliżu i ponownie nachyliła się szepcząc.

- Wytłumaczę ci to wszystko kiedyś, tylko błagam, nie teraz.

- Niech ci będzie - odpuściłam. Miałam tylko nadzieje że wkrótce mi to wszystko wytłumaczy.
Przecież to tylko głupi lunch pomyślałam i ponownie wzięłam się za jedzenie, rozmawiając przy tym z Lauren o wszystkim i o niczym.

this is what it takes ➸ camrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz