2

344 20 5
                                    

2 tygodnie później

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

2 tygodnie później...

- Czy możesz w końcu usiąść? - zapytałam zniecierpliwiona.

Ona nie przejmując się moimi słowami dalej robiła swoje, czyli chodziła w kółko i zastanawiała się czy wszystko spakowałyśmy.

- Ale na pewno dobrze się czujesz? - a właśnie zapomniała bym o najważniejszych pytaniach, które zadaje mi cały czas. Dobrze rozumiem, że się o mnie martwi, ale Boziu przecież nie jestem umierająca kto by to wytrzymał?

- Tak, tak, tak na pewno ze mną wszytko okey a teraz usiądź i się uspokój - powiedziałam łapiąc ją za rękę co uniemożliwiło jej dalszego chodzenia i pociągnęłam za rękę na łóżko- jak widzisz trzymam się świetnie, nie musisz się o mnie martwić.

- Dobrze skoro ci tak przeszkadzam i nie muszę się o ciebie martwić to będzie lepiej jak sobie już pójdę - wstała, wzięła swoją różową torebeczkę, założyła pudrowy płaszczyk po czym zaczęła się kierować w stronę drzwi, szybko pobiegłam ją przytulić, utrudniał mi w tym mały ból w okolicach żeber i brzucha.

- Przepraszam, nie chciałam tego abyś się na mnie obraziła, zamiast cieszyć się z tego, że mam bliskich przy sobie, którzy się o mnie martwią i troszczą ja wybrzydzam. Po prostu już mam dość tego, że każdy traktuje mnie tak jak była poważnie chora a co gorzej była bym umierająca.

- Ehhh też przepraszam nie powinnam tak reagować, ale po prostu się o ciebie bardzo martwię nie chcę ciebie stracić, jesteś dla mnie bardzo ważna. Nawet nie wiesz jak się czułam, kiedy odebrałam telefon od twojej matki a ona oświadcz mi, że zostałaś napadnięta i że jesteś w śpiące. Gdy stałam nad twoim ciałem przypiętych do tych wszystkich urządzeń a później wiadomość, że straciłaś pamięć. Nigdy się tak o nikogo nie bałam jak o ciebie.  - odwróciła się do mnie twarzą po czym także mocno mnie przytuliła przez co cicho syknęłam, co nie uszło jej uwadze- na pewno wszytko okey ?

- Tak, wszytko dobrze. Ja też przepraszam nie pomyślałam o tym jak wy się czuliście i czujecie.

Nasze przeprosiny przerwał Chris, lekarz prowadzący moje leczenie, który wszedł do mojej sali wraz z pielęgniarką.

- Mogę też się do was dołączyć? - spytał się przez co ja z Luną zaczęłyśmy się chichrać- czemu nikt nie chce mnie poprzytulać?

- Jeżeli tak bardzo chcesz Chris to zapraszam, dla ciebie zawsze znajdzie się miejsce - podniosłam rękę tym samy robiąc mu miejsce, on zadowolony zaczął do nas biec w podskokach by po chwili się do nas przytulić. Możecie się zdziwić kto mówi i robi tak do/z  lekarza/em ja tak robię i mówię. Po za tym Chris nie jest stary ma dwadzieścia-pięć lat, jest przystojnym, umięśnionym blondynem o błękitnych  oczach. Mogę śmiało powiedzieć że jest fajnym facetem o dobrym charakterze a do tego taki śmieszek z niego. Kiedy, nie najlepiej ze mną było psychicznie po wiadomości, że straciłam pamięć, ojciec z bratem nie żyją było tego dla mnie za dużo on jedyny potrafił do mnie dotrzeć i mi pomóc.

- O moja kochana.

- Czy twoja to nie wiem, ale kochana na pewno.

- To się jeszcze zmieni - odsunął się od nas by uklęknąć przede mną - moja kochana EMMO czy uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie, kurczę gdzie mój pierścionek - zaczął przegrzebywać kieszenie- siostro Anastazjo proszę podaj mi proszę gazę - pielęgniarka podała mu najmniejszą gazę, on wyją ją z opakowania zawiązał sobie na palcu by później zdjąć, wziął moją dłoń, uniósł głowę i spojrzał w moje oczy - a więc czy ty Emmo wejdziesz za mnie?

-

Przykro mi Haroldzie, ale nie- wyrwałam swoją rękę z jego objęć.

- Jak możesz, jak? Ja cię kocham!! - wstał gwałtownie.

- Nie kocham ciebie i nie pokocham, zrozumiesz to w końcu?

- Nie nigdy tego nie zrozumiem, a ty nie wyjdziesz stąd do póki nie pokochasz mnie - zaczął wymachiwać rękoma.

- Ohh Haroldzie przecież ja Cię kocham.

- Naprawdę? - zapytał się

-Nie ty idioto a teraz żegnaj- wzięłam rozmach i uderzyłam jego w klatkę piersiową.

- Jak mogłaś? - to były jego ostatnie słowa, po chwili jego ciała upadało na ziemię.
Dziewczyny nie mogły powstrzymać śmiechu przez nasze małe przedstawienie teatralne. Chris wstał, otrzepał niewidzialny kurz by po chwili się ukłonić - Dziękuję, dziękuję.

- No proszę Pana mogę śmiało powiedzieć, że wybrał Pan zły kierunek, zamiast być lekarzem mogłeś zostać aktorem. Nagroda Nobla gwarantowana - powiedziała pielęgniarka.

- Teraz sam tego żałuję. Przechodząc do konkretów Emmo, nie widzę przeciwwskazań byś nie mogła dziś wyjść do domu, tak więc jest to ostatni dzień gdy jesteś moją pacjętką. I szczystym sercem mogę powiedzieć, że lepszej pacjentki nie miałem i nie będę mieć - kiedy to mówił uroniłam łez, naprawdę będę tęsknić za wszystkimi z tego miejsca bardzo się do nich zbliżyłam.

-Ja też lepszego lekarza raczej nie będę mieć.

- Ohh dobrze już, koniec wzruszeń. Przepisałem ci maść i leki przeciw bólowe. Gdyby Cię bolał jeszcze brzuch czy żebra, niby wszytko się już zagoiło, ale jestem pewien, że jeszcze przez dłuższy czas będziesz otczuwała ból. Pamiętaj że nie możesz się jeszcze z trzy tygodnie przemęczać, ponieważ twój organizm jest jeszcze osłabiony, musisz dużo jeść by na zbierać siły. Będziesz musiała przyjść za miesiąc na kontrol uprzedzam pytanie jesteś już na nią zapisana. No i to chyba tyle, mam nadzieję że się jeszcze spotkamy, ale już nie w tym miejscu - mówić ostatnie słowa przytulił się do mnie.

- Ja też mam taką nadzieję a w razie co zawsze masz mój numer.

- Dobrze teraz Anastazja da ci wypis i droga wolna do domu.

Anastazja podała mi wypis po czym także i ona mocno mnie przytuliła.

- Uważaj na siebie dziecinko.

-Dobrze ciociu.

Z Panią Anastazją także się zaprzyjaźniłam. Jest ona pięćdziesięcio łatką o siwych włosach kobietą. Przez ten czas była dla mnie jak ciocia, nawet tak kazała mi do siebie mówić.

- A teraz ruszamy z tego piekła - słysząc to skończyłyśmy się przytulać, wytarłam łzy, ubrałam czarny płaszcz, szaliki, założyłam czapkę w uszy kota i wzięłam jedną torbę po czym spojrzałam ostatni raz na miejsce w którym spędziłam sporo czasu i zaczęłam  kierować się do drzwi.

Wracamy do domu.

Witajcie po dość długiej przerwie. Mam nadzieję że spodoba wam się nowy rozdział. Obiecuję że w wakacje nadrobimy wszystko i dojdziemy do 30 rozdziału.
:)

Zemsta czy Miłość (W Trakcie Pisania)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz