{39} ,,Co mu powiesz?''

8K 393 15
                                    

  Justin's POV

- Co mu powiesz? - spytała Alex po dłuższej ciszy, która swoją drogą doprowadzała mnie do szaleństwa.

Minęło parę godzin odkąd wróciliśmy cali i zdrowi do domu i to był drugi raz, kiedy się do mnie odezwała. Jej pierwsze słowo brzmiało "zapomnij", kiedy przekroczyła próg drzwi i skierowała się do sypialni.

Zostawiła mnie głęboko w tyle, że nie dałem rady zdążyć na czas, kiedy zamknęła się w pokoju nie chcąc ze mną rozmawiać. Byłem szczerze przekonany, że jej powrót do domu oznaczał wybaczenie, ale jednak myliłem się.

Całą drogę w samochodzie przemilczała, skinęła jedynie głową, kiedy powiedziałem, że mam zamiar wyznać Fredo prawdę. Prawdę mówiąc, nie byłem na to gotowy, ale koniecznie potrzebowałem jego pomocy.

Uniosłem swoje powieki znad telefonu, w którym grałem w jakąś bezsensowną grę. Alex spoczęła no fotelu obok ubrana w dresy i luźną bluzkę, która idealnie eksponowała jej piersi. Naprawdę musiałem się hamować, aby nie rzucić się na nią i wycałować każdej części jej ciała.

Wzruszyłem lekko ramionami, a ona wyciągnęła swoje nogi na stół obok mnie i włączyła telewizję. Przyglądałem się jej przez chwilę, aż jej obojętność w stosunku do mnie stawała się nie do zniesienia.
- Mogłabyś przestać? - spytałem zdenerwowany, kiedy mój wzrok na jej ciele nie robił na niej wrażenia.

Oblizała swoje usta w dalszym ciągu ignorując moje uwagi. Złapała za pilot, aby podgłośnić obecnie emitowany program. Westchnąłem głośno, kiedy wydęła swoje wargi zna znak, że nie ma zamiaru się do mnie odzywać.

Dochodziła godzina dwudziesta, więc lada chwila w drzwiach mógł zjawić się mój przyjaciel. Przełknąłem głośno ślinę wiedząc, że najgorsze dopiero nadchodzi.

Jeszcze nigdy nie okłamałem mojego przyjaciela i szczerze mówiąc nie przejmowałbym się tym, gdyby nie waga mojego kłamstwa. Mogłem okłamać go z tym, że Alex nie jest moją dziewczyną, ale na fakt, że jest porwana nie wiem jak zareaguje.

- Odezwij się, kurwa - warknąłem, kiedy mijały kolejne minuty ciszy. Jej obojętność była na tyle irytująca, że wolałbym kłócić się z nią niż znosić jej zimny stosunek do mojej osoby. Alex wzruszyła ramionami.
- A co chcesz ode mnie usłyszeć? - powiedziała obojętnym głosem z grymasem na ustach, przez co przewróciłem jedynie oczami.

- Cokolwiek, głupie słowo - zacząłem, ale urwała mi w połowie zdania.
- Nie mam ci nic do powiedzenia - posłała mi złowrogie spojrzenie. - Wróciłam tu tylko po to, abyś nie miał pieprzonych problemów z policją, które swoje drogą należą ci się za ten cały bałagan, który zrobiłeś w moim życiu. Nie wybaczyłam ci tego co powiedziałeś, a jutro mam zamiar zabrać się na tą cholerną stację, po czym wyjechać stąd i zostawić cię samego.

Jej słowa jeszcze bardziej popsuły mój humor. Ten dzień definitywnie nie należy do najlepszych dni, które miałem okazję przeżyć. Raz jeszcze posłała mi spojrzenie, które oznaczało, że nie ma zamiaru kontynuować.

- Przepraszam - wymamrotałem lekko, w efekcie czego przystawiła dłoń w kierunku mojej twarzy.
- Skończ - powiedziała. - Nie chcę słuchać twoich fałszywych przeprosin, Justin.

- One nie są kurwa fałszywe! - zerwałem się z kanapy, czując coraz większe zdenerwowanie. - Co mam zrobić, abyś mi uwierzyła? Mówiłem ci przecież, że wcale nie myślę o tobie w ten sposób.
- Bez powodu te słowa nie opuściły twoich ust - zaczęła, zakładając kosmyk włosów za ucho. - Musiał być jakikolwiek powód, który doprowadził cię do takiego stanu - głową wskazała na moją skaleczoną dłoń. - Obiecałeś się hamować.

- Nie myślałem trzeźwo, przepraszam - raz jeszcze powtórzyłem swoje przeprosiny.
- Nigdy nie myślisz trzeźwo, a jeśli już skończyłeś... - zaczęła, ale przerwał jej dzwonek do drzwi.

Zamarłem przez chwilę kiedy zdałem sobie sprawę z tego, co zaraz nadejdzie. Przełykając głośno ślinę, poderwałem się z kanapy i wolnym krokiem ruszyłem w kierunku dochodzącego dźwięku.

Szybkim ruchem złapałem za klamkę, po czym moim oczom ukazał się Fredo. Ubrany w spodnie khaki i swoją starą, ulubioną kurtkę zimową, którą kupił lata temu. Nigdy nie wiedziałem czemu jej nie zmienia, ale nie wnikałem w to.

Uśmiechnął się delikatnie, kiedy ręką zachęciłem, aby wszedł do środka. Jego wzrok od razu spoczął na siedzącej nieopodal Alex, której twarz rozpromieniła się na widok chłopaka.

Nie mówiąc wiele, rozebrał się, po czym przeszedł bezpośrednio do salonu i zasiadł na fotelu, który znajdował się na przeciwko kanapy. Doskonale wiedziałem, że nie uniknę tej rozmowy, więc wzdychając głęboko, dołączyłem do nich.

Czując na sobie przenikliwe spojrzenie chłopaka, odruchowo zerknąłem na Alex. Jej wyraz twarzy był nieobecny, tak jak gdyby bała się tej dyskusji tak samo jak ja. Jej palce nerwowo zaczęły ciągnąć za rąbek swojej koszulki, którą miała na sobie. Nie pierwszy raz, kiedy widzę ją jak tak robi będąc zdenerwowaną.

Podniosła swoją głowę i obdarzyła mnie delikatnym uśmiechem po raz pierwszy tego dnia. Fredo spoglądał raz na nią, raz na mnie, jak gdyby nie mógł doczekać się tego, aż mu wszystko wyjaśnię. Czułem jak moje dłonie zaczynają się pocić, a serce bić szybciej. Czas na szczerą rozmowę z moim przyjacielem.

- Dowiem się kurwa o co chodzi? - warknął poirytowany Fredo, zaskakując mnie tym. Rzadko kiedy miałem okazję widzieć go zdenerwowanego. Przełknąłem głośno ślinę.
- Spokojnie - zaśmiałem się nerwowo, po czym raz jeszcze spojrzałem na Alex. Jej głowa w dalszym ciągu była spuszczona, kiedy ślepo patrzyła w podłogę.

- Spokojnie? - spytał z irytacją. - Mówisz mi przez telefon, że Alex nie jest twoją dziewczyną, a potem, że musisz po nią jechać. O co tu kurwa chodzi? Nie jechałem ponad sześć godzin po to, abyś mnie uspokajał.

Otworzyłem delikatnie swoje usta, aby coś powiedzieć, ale po chwili je zamknąłem. Nie byłem przygotowany na tą rozmowę, nie wiem co mam mu powiedzieć. Boję się jego reakcji tak, jak jeszcze nigdy niczego się nie bałem.

- No słucham? - powtórzył pytanie, zakładając nogę na nogę. -Nie mamy na to całego wieczora. Co mam rozumieć przez to, że Alex nie jest twoją dziewczyną?
- To, że nigdy nią nie była - zacząłem. - Alex i ja nigdy nie byliśmy razem.

Fredo rozszerzył swoje oczy do granic możliwości, a wyraz jego twarzy ukazywał jak moja odpowiedź bardzo go zdziwiła. Jego cisza była oznaką, abym kontynuował.
- Nie miałem wyboru, musiałem cię okłamać - wzruszyłem ramionami i posłałem mu przepraszające spojrzenie.
- Okłamać? O czym ty mówisz? - zmarszczył brwi i pokręcił głową z dezorientacją.
- Bo widzisz... - wziąłem głęboki oddech. - Alex jest córką Ricardo.
******************************************
Gwiazdki i komentarze motywują do dalszego pisania!!
45 gwiazdek = next

One moment can change everythingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz