cz.II {17} ,,Bardzo ciężkim stanie''

3.9K 280 29
                                    




Po długim błądzeniu między ulicami miasta w końcu dotarłyśmy pod szpital. Zanim mogłam wysiąść z samochodu dostałam całą listę zakazów i nakazów, których muszę się trzymać.

I. Nie krzyczysz.

II. Siedzisz cały czas obok mnie.

III. Nie wypytujesz lekarzy co 20 minut co się z nim dzieje.

IV. Kiedy będę chciała jechać do domu, pozwolisz mi na to.

V. Pokażesz, że jesteś dorosłą osobą i nie będziesz płakać.

VI. A co najważniejsze, kiedy będzie trzeba skłamać. To skłamiesz.

Te sześć zasad zapamiętałam. Wydawały mi się być najważniejsze i najistotniejsze. Reszta dotyczyła mojego jedzenia i spania. Wątpię w to, abym była w stanie zostawić Justina tutaj i pojechać do domu spać. To nie logiczne. Wyszłyśmy z samochodu spokojnym krokiem i weszłyśmy przez szklane rozsuwane drzwi. Zobaczyłam dużą salę domyśliłam się, że znajdujemy się w głównej recepcji.

Kobieta, która siedziała na nocce w szpitalu była widocznie wykończona i nie miała ochoty na rozmowę z ludźmi. Zapytałam ją o mojego chłopaka.

-A kim pani jest dla tego mężczyzny? Nie wiem czy mogę udostępnić jakiekolwiek informacje.- mówiła do mnie patrząc w monitor komputera.

-Jestem jego dziewczyną. Proszę powiedzieć mi co się z nim dzieje!- poczułam rękę Ariany na sobie, kiedy poniosłam głos. Od razu obniżyłam ton i uśmiechnęłam się w stronę kobiety przede mną.

-Jest w trakcie operacji. Ma wiele uszkodzeń zewnętrznych jak i wewnętrznych. Puki co nic więcej nie wiadomo.- Czy jeden regał z kuflami może zabić człowieka? Na to wygląda, że owszem. Nie mogłam nic więcej zrobić. Jedynie usiąść na niewygodnych plastikowych krzesełkach w poczekalni i czekać. Czekać nie wiedząc na co. Nie wiedziałam jaką odpowiedź dostanę. Czy będzie z nim dobrze? Czy nie?


Operacja trwała dobre kilka godzin. Przysnęłam ze zmęczenia. Obudziła mnie Ari, która najwidoczniej ciągle czuwała. Zobaczyłam lekarzy i kilka pielęgniarek pchających duże szpitalne łóżko. Przecierając oczy po śnie podniosłam się z krzesła. Moje nogi były jak z waty przez kilku godzinną tę samą pozycję. Doszłam do jadącego łóżka, aby móc spojrzeć choć chwilę na Justina. Jednak jedyne co dostałam to odepchnięcie mnie i rozkaz, aby się nie krzątać.

Wjechałyśmy windą na 3 piętro. Tam znajdowała się sala na której leżał Justin. Spojrzałam przez dużą szybę na niego i na tonę kabli i urządzeń, które prawdopodobnie trzymają go przy życiu.

-Będzie mogła pani wejść do niego dopiero za parę godzin. Teraz musi jego ciało odpocząć i ochłonąć.- pogłaskał mnie po ramieniu lekarz, który go operował.

-Wyjdzie z tego?

-Jest w bardzo ciężkim stanie. Miał dużo ran ciętych na klatce piersiowej w których porobiło się zakażenie. Był też strasznie wyziębiony i odwodniony. Jego ciało odmawiało jakiejkolwiek współpracy. Jedyne co go utrzymało przy życiu to mózg. On funkcjonował jako jedyny w pełni. Chociaż jutro albo za parę dni będziemy musieli zbadać i go.- tona informacji uderzyła o moje myśli. Pokiwałam lekko głową do lekarza prowadzącego i przepuściłam go obok siebie. Po moich policzkach zaczęły spływać rzeki łez.

-Wyjdzie z tego, będzie dobrze.- drobne ręce Ari objęły mnie w pasie.
********************************************************
90 gwiazdek & 25 komentarzy i nowy

One moment can change everythingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz