Wracam do mieszkania i informuję Rose, że w najbliższym czasie przybędzie pomoc. Zanim się obejrzę, słyszę pukanie do drzwi. Gdy otwieram widzę niskiego mężczyznę, bardzo podobnego do tego, który pakazywał nam nasze mieszkanie. Przelotnie mówi "dzień dobry" i wchodzi do środka. Cały proces ratowania Rose nie trwa długo. Po około 4 minutach moja siostra wydostaje się z łazienki i dziękuję niskiemu mężczyźnie.
Wreszcie wychodzimy z mieszkania i zjeżdżamy windą na parter. Oczywiście musimy przemierzyć długi parking, który dziś jest dość zatłoczony. Wchodzę do samochodu, gdzie włączam płytę mojego ulubionego zespołu - Kings of Leon. Pierwsza na liście jest utwór "Pyro". Wsłuchuję się w tekst piosenki i 2 kolejnych, po czym już jesteśmy na miejscu.
Przejeżdżamy przez dużą, srebrną bramę, a moim oczom ukazuje się cały akademik. Przed budynkiem rozciąga się ogromny plac, w większości składający się z trawy i drzew. Co kilka metrów stoją małe ławeczki, na których gdzie niegdzie siedzą uczniowie. Prawie na samym końcu placu widzę gromadę studentów, którzy najwyraźniej mają dodatkowe kółko z zielarstwa czy czegoś takiego. W grupie uczniów zauważam jasne blond włosy - oczywiście należą do Lucasa, jednak postanawiam zostawić go w spokoju.
Wchodzimy przez wielkie drzwi do środka budynku. Jest on dużo większy niż się spodziewałam. Korytarze są długie i nowoczesne. Mają ogromne okna, przez które wpada dużo światła, a pod nimi stoją różnego rodzaju rośliny. Widzę tylko kilku uczniów, którzy o tej porze znajdują się jeszcze w środku. Kierujemy się na sam koniec korytarza, gdzie widzimy drzwi z dużym napisać "DYREKTOR". Rose powoli przekręca gałkę, po czym wchodzimy do środka.
Od razu wita nas przyjemny zapach wanilii i karmelu. Przy brzoskwiniowym biurku, na dużym fotelu siedzi młoda kobieta, która wygląda na około 35 lat. Ma kruczoczarne włosy, które spadają delikatnymi falami na ramiona, a sama jest dosyć szczupła. W ustach trzyma długopis, a drugiej ręce kawę. Wydaje się naprawdę miła.
Kiedy tylko zamykamy drzwi, kobieta podnosi wzrok. Teraz widzę jaki piękny piwny kolor mają jej oczy.
- Dzień dobry - zaczyna Rose - Ja przyszłam tutaj w sprawie zapisania mojej siostry na zajęcia.
- Oczywiście. Proszę usiąść - powiedziała bardzo ciepłym i przyjemnym głosem - Jak się pani nazywa?
- Rose Brown, a to jest Amy - mówi wskazując na mnie
- Jest pani jej matką? - pyta niepewnie, zapewne widząc niewielką różnicę wieku między nami
- Nie, ona jest moją siostrą, ale ja przejęłam nad nią opiekę po śmierci naszych rodziców
- Jeśli można wiedzieć, ile lat już pani sprawuje nad siostrą opiekę, jak rodzice umarli i jak się nazywali ?
- Kate i William Brown umarli 29 stycznia 2010 roku. Wybrali się na wyprawę w góry i już nie wrócili. Od tego czasu wychowuję Amy. - pomimo tych smutnych słów, mówi zachowując pełną powagę
Mimo że minęło już tyle lat, każde wspomnienie o rodzicach budzi we mnie ból. Pamiętam mamę, która zawsze mi mówiła, żeby się nie poddawać i iść za marzeniami, jakie by one nie były. Ona lubiła chodzić po górach, a ja grać w teatrze, niedaleko naszego domu. Pewnego dnia postawiła sobie za cel zdobyć największy szczyt na świecie. Długimi tygodniami namawiała tatę, ale on był rozsądny. Kochał mnie i chciał mi za wszelką cenę zapewnić bezpieczeństwo. Kiedy byłam z nim nie było mowy o żadnym pływaniu w jeziorze, czy nawet jazdy na rowerze bez kasku. Był zdecydowanie nadopiekuńczy. On i mama zupełnie się różnili, a mimo to bardzo się kochali. Po długich namowach mamy, tata w końcu się zgodził. Byłam bardzo zdziwiona, a matka po prostu w niebo wzięta. Wyjechali 29 stycznia. Kiedy przez cały dzień nie dawali znaku życia, poszłyśmy z Rose na policję. Dzień później poinformowano nas o lawinie, która przeszła przez większość szlaku. Nie wiele osób udało się odnaleźć w śniegu, a i tak żadnej nie uratowano.
- Bardzo mi przykro - mówi dyrektorka
- Nie, nic nie szkodzi. To było dawno - odpowiada nie wzruszona Rose.
- W takim razie pozostaje, aby Amy wybrała sobie na jakie zajęcia będzie chodzić.
Postanowiłam wybrać jakieś podstawowe zajęcia i kilka kółek. Moim faworytem stało się kółko aktorskie. Poza tym zapisałam się na kółko muzyczne, gdzie prawdopodobnie będę grać na gitarze. Kiedyś grałam, ale nie najlepiej mi szło, więc spróbuję się nauczyć od profesjonalistów.
Gdy wracamy do samochodu, nie ma już żadnych uczniów. Wypełnianie dokumentów zajęło nam jednak więcej czasu niż myślałam.
Gdy tylko wchodzimy do domu, Rose zaraz wychodzi ze względu na pracę. Robi to bardzo często, żeby mnie utrzymać. Jest taka kochana, ale nie chce jej wykorzystywać, więc niedługo poszukam jakiegoś miejsca pracy, bo w końcu za miesiąc kończę 18 lat.
CZYTASZ
Na Niby
FanficHistoria o Amy, która dowiaduje się że świat nie jest taki jak zawsze myślała. Jej najbliźsi okazują się obcymi osobami. Dziewczyna odrywa prawdę, przez co wprowadza zamieszanie i pakuje się w niezłe kłopoty. Czy Amy uwierzy Harremu? Czy im się uda...