8

30 6 3
                                    


-Komedia romantyczna, co? Zapowiada się ciekawie – Zaśmiał się chłopak.
-Cie-ka-wie? - przekręciłem głowę na bok patrząc się na szatyna. Po chwili wzruszyłem ramionami i położyłem się na kanapie.
*-Nie spodziewałem się tego po nim! Co prawda zawsze mnie wkurzał,ale... - Wymamrotałem stojąc nad chłopakiem.
-Więc jak przeniesiemy ciało? - Laura chodziła w kółko zagryzając wargę
-Samanta, weź się w garść dziewczyno! Twój płacz na mnie pomoże, musisz nam pomóc je przenieść do samochodu, sami nie damy rady! - Ash nadal nie dawał spokoju dziewczynie.
-D-dobra...Pomogę wam – Samanta odkryła twarz i wstała z ziemi.
-Dobra!Wszyscy dobrze złapcie – powiedziałem łapiąc chłopaka – Na trzy podnosimy. Raz! Dwa! Trzy! Teraz szybko do samochodu zanim ktoś nas zauważy.
Udało nam się przejść przez las i dotrzeć w spokoju do wozu Ash'a. Włożyliśmy ciało na tylne siedzenia, gdzie siedziały dziewczyny, ja siedziałem obok kierowcy.
-Laura, gdzie mieszkasz? - Dziewczyna podała adres i tam właśnie pojechaliśmy.*
Po pewnym czasie czułem, że zasypiam i prawdopodobnie to zrobiłem.Obudziłem się jak już było jasno. Obok mnie leżał Ash. Wygląda słodko kiedy śpi. Wstałem powoli żeby go nie obudzić, po chwili poczułem, że coś łapie mnie za nogę i przewraca. Spojrzałem na górę i zobaczyłem szatyna śmiejącego się. Także się uśmiechnąłem.
-Wybacz, szkoda by było nie skorzystać z takiej okazji – Ash wyciągnął i pomógł mi wstać.
-Dzięki –jęknąłem. - Tak w ogóle, to która godzina?
Ash zerknął na zegarek i położył się z powrotem na kanapie.
-Jest siódma dwadzieścia sześć.
-To ja może pójdę pod prysznic... Gdzie masz łazienkę?
-Prosto i w lewo. A ta... Tym razem to Ty nie masz przy sobie ubrań, a nie wypada dwa dni chodzić w tych samych.Wtedy Ty mi pożyczyłeś, więc tym razem weź sobie coś ode mnie z komody z sypialni. Na przeciwko łazienki – puścił mi oczko i wstał idąc do kuchni – przygotuję śniadanie.
-Okej, dzięki– uśmiechnąłem się do niego i poszedłem korytarzem do sypialni.
Jego sypialnia jest.. Ogromna! Nigdy nie widziałem większego łóżka. Biurko, półka na książki, komoda, szafa i nawet okno z ładnym widokiem... Podszedłem do komody i otworzyłem pierwszą szufladę.
-A właśnie Jake! Mam nowe, niedawno kupione bokserki. Są w trzeciej szufladzie. Wybierz, które chcesz.
Zrobiłem co mi powiedział, a raczej krzyknął szatyn, a następnie wybrałem jakąś koszulkę. Zwykła, czarna, mnie więcej mój rozmiar. Ash chyba tez lubi za dużo bluzki. Potem wszedłem do łazienki i wziąłem szybki, zimny prysznic. Po wyjściu z kabiny wytarłem się ręcznikiem zostawionym przez chłopaka dla mnie i ubrałem się w jego rzeczy i moje czarne spodnie. Rurki oczywiście.Gdy wszedłem do kuchni poczułem apetyczny zapach pieczywa. Świeże pachnie najlepiej. Szatyn podszedł do mnie i położył przede mną talerz z jajecznicą i bułką z serem, sałatą, pomidorem i ogórkiem. Ash usiadł obok mnie z uśmiechem na twarzy.
-Jak prysznic? - zaczął rozmowę.
-D-dobrze. Jak prysznic... -Zacząłem jeść posiłek z wrażeniem, że to nie jest zwykła jajecznica z bułką, tylko coś o wiele lepszego. Nigdy nie jadłem lepszej jajecznicy, jak to możliwe? - Co Ty tam dodałeś? -Spytałem zafascynowany tym smakiem.
-Jajecznica jak jajecznica,nie wiem czym się tu podniecać.
-Po prostu jest... Wyśmienita –Uśmiechnąłem się, na co szatyn zareagował śmiechem. Miły,radosny poranek... Czy coś mogłoby pójść nie tak?
Było już wpół do dziewiątej a, że dzisiaj czwartek musimy jechać na uczelnię. Pierwszy raz wejdę z Ash'em w tym samym czasie. Jeszcze nie było takiej sytuacji, bo albo ja wchodziłem gdy on już siedział, albo on wchodził kiedy ja już siedziałem.



Przepraszam jeżeli w treści pojawiają się błędy. To wszystko wina Wattpad'a. Wklejam tutaj tekst z OpenOffice, gdzie zaczęłam pisać to opowiadanie i czasem mi skleja lub rozłącza różne słowa. Proszę o wyrozumiałość, gdyż to nie moja wina. I tak zawsze staram się poprawiać błędy.

Pozdrawiam. Aqua.

MorderstwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz