[ 1 ]

633 38 9
                                    

Sobota. 23:00
Wieczór kawalerski trwał zaledwie od godziny, a ten spermoludek Kepler zjarał się jak świnia wraz z Marcello. Zanim zaczęli palić, twierdził, że to Hindukuszu, więc może dlatego Brazylijczyk leżał teraz pod stołem, a Portugalczyk na. Trochę dalej siedział nasz wspaniały, przystojny i niezwykle bramkostrzelny kapitan drużyny królewskich, Sergio Ramos. W chuja was robię! Przecież to jebana podwiązka Krystyny Ronaldo, która siedziała tuż obok niego. Siedział tu też Gareth Bale, Alvaro Morata, Karim Benzema, Luca Modric, ten pęknięty kondom Isco i Iker Casillas. W tej grupie trwała zaciekła kłótnia. Pili któreś z kolei wino, więc trzeźwi już nie byli.
- To chuj Ci w dupę i kamieni kupę i taczkę gruzu żeby nie było luzu! - Zagrzmiał Ramos.
- Chcesz się bić, Ty przykry typie? - Podniósł się z krzesła Bale, który już podwijał rękawy koszuli, by ukazać swoją chęć do walki z Hiszpanem.
- Wiesz, że jestem w tym dobry. - Odparł Walijczykowi.
- Oczywiście. W końcu Czerwony Ramos nie wzięło się znikąd. Czerwonych kartek nasza drużyna to ma więcej niż nagród w gablocie. Przypomnij sobie swojego karnego. Taki jesteś silny, że wypierdoliło piłke w kosmos.
- Odszczekaj to, Ty kapibaro śmierdząca! - Wrzasnął Hiszpan, rzucając się przez stół na Walijczyka, którego złapał za głowę i po chwili już tarzali się po podłodzę, ale w tym momencie na sali, pojawił się James Rodriguez we własnej osobie. Wystrzałowy niczym korek szampana od picolo. Wyglądał dziś obłędnie. W końcu to był jego dzień. Podszedł do reszty, uśmiechając się szeroko.
- Jak się bawicie? Widzę, że zaczęliście imprezę beze mnie. Ładnie to tak? - Kolumbijczyk jak zwykle był miły, sympatyczny i grzeczny w przeciwieństwie do tych rur nieprzeczyszczonych. Cristiano podniósł się z miejsca, odsuwając krzesło dla Rodriguez'a, polewając mu od razu wina do kieliszka. Dziesiątka skinęła mu z uśmiechem w podzięce i się napiła. Wiecie jak to jest, gdy takie gliceryny robią wieczór kawalerski? Nie? No tak, w końcu nikt nie ma tak wielkiego niedojebania mózgowego jak właśnie nasi bohaterzy, którzy byli również facetami... Chociaż... Nie mamy do tego stu procentowej pewności w przypadku pewnego Żelusia. Kroos zamówił prostytutki, a wiedząc, że niektórzy z jego kolegów, to krypto geje, zamówił im też męskie dziwki. Jednak nie każdemu dało się dogodzić. Cristiano, James, Gareth i Sergio siedzieli wciąż przy stole, a reszta gdzieś zniknęła. Chłopaki zaczęli zapijać smutki kolejnym winem. Wiecie... Tak minęły kolejne trzy godziny. Kurwy pojechały, a reszta wróciła do stołu. A nasz kochany Marcello leżał nadal spizgany pod stołem. Pepe główny diler Pedał Madryt... Ekhm... Real Madryt, przyniósł nowy towar. A co to było tym razem? Kokaina! No to teraz sobie powciągali. A może to jednak nie była koka? Może było to jakieś dziwne gówno, nieznanego pochodzenia? Wszyscy ufali Keplerowi jeśli chodziło o towar, a tutaj dał jakiegoś gniota, który najprawdopodobniej spowodował trwałe uszkodzenia mózgowe.
Niedziela. 11:45
Toni Kroos obudził się jako pierwszy. Przez chwilę myślał, że jego głowa eksploduje.
- A co tu się... - Mruknął niemiecki pomocnik, łapiąc się za głowę. Po chwili podniósł się do siadu, a w końcu wstał. Powiódł wzrokiem po pomieszczeniu. Coś mu tu nie grało, kogoś mu to brakowało.
- Benzema, Marcello pod stołem... - Wymieniał całą drużynę, dostrzegając, że brakuje kilku gwiazd. A dokładniej brakowało Cristiano Ronaldo, Davida Bale'a, James'a Rodrguez'a, Alvaro Moraty, Sergio Ramosa, Ikera Casillasa, Pepe, Isco i Luka Modrica. Kroos podszedł do Karima.
- Benzema, wstawaj. Mamy luki w drużynie. - Na jego słowa napastnik Królewskich zerwał się z podłogi momentalnie trzeźwiejąc. Zaczęli szukać zgub. Wyszli w końcu przed klub, a tam znaleźli przywiązanego do latarni różową wstążką Modrica.
- Matko boska! - Wrzasnął Niemiec, podbiegając do blondyna. Rozwiązali go, a ten był nieprzytomny. W ręce trzymał zgnieciony bilet do Vegas w jedną stronę, co przeraziło dwójkę naszych bohaterów. Zabrali go na górę i tam zaczęli dzwonić do każdego po kolei. W większości przypadków była to automatyczna sekretarka. Dodzwonili się dopiero na numer Gareth'a, ale wtedy odebrała jakaś kobieta.
- Hallo? - W słuchawce mogli usłyszeć głos z amerykańskim akcentem.
- Możemy rozmawiać z Garethem Bale? - Zapytał zdenerwowanym głosem Toni.
- Jakim Garethem? - Zabrzmiał zaskoczony głos w słuchawce.
- Kapibara. Metr osiemdziesiąt trzy. Siedemdziesiąt cztery kilo. Typowy angol z ryja. Nosi taką śmieszną kitkę...
- A! Myślałam, że jest kobietą... Ubrany był w różową sukienkę, kabaretki i czarne, skórzane kozaki to połowy uda... To drag queen?
- Co takiego?! - Wrzasnął zszokowany Kroos do słuchawki.
- To co mówiłam...
- Dlaczego ma Pani jego telefon?
- Zostawił go u mnie w pokoju. Jestem lesbijką. Myślałam, że coś z tego będzie, ale zmył się dość szybko, zostawiając mnie tu samą z jego telefonem.
- Czyli nie wie pani gdzie teraz jest?
- Niestety nie.
- Dziękujemy za wyczerpujące informacje. Dowiedzenia. - Niemiecki piłkarz rozłączył się, wymieniając zszokowane spojrzenia z Karimem.
- I co teraz? - Zapytał Benzema.
- Nie wiem. Wychodzi na to, że są w Vegas, ale nie mamy pewności czy akurat wszyscy....
Co stało się z naszymi bohaterami? Czy faktycznie wszyscy są w Vegas? Dlaczego Gareth przebrał się za kobietę? Kto przywiązał Modrica do drzewa? Tego dowiecie się w kolejnym rozdziale.

Kac MadrytOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz