Rozdział 8 ~ Tajemnice i Kłamstwa

1.3K 107 21
                                    

„Cenne kryształy powinny być w gablocie i mieć ochroniarza...". Minęło kilka dni, a ja nadal mam te słowa w głowie. Może on mnie z kimś pomylił, albo to jakiś wariat przecież pełno tu takich. Chodzą po ulicy, wyróżniają się z tłumu oraz wykrzykują różne rzeczy, bądź dziwacznie się zachowują. Nie mam się czym martwić, nie myśl o tym, nie myśl. No, ale to nie układa się w jedną całość. Usiadłem na łóżku spoglądając w zegarek. Było kilka minut po trzeciej w nocy. Czas się tak dłuży, ciągle mam wrażenie, że leżę tu już od kilku miesięcy. Muszę się przewietrzyć, duszę się w tym pokoju. Zdjąłem z siebie białą bluzkę, odkrywając przy tym ładnie wyrzeźbioną klatkę piersiową. Pewnie jest jeszcze zimno na zewnątrz - pomyślałem. Zdjąłem wiszący na oparciu krzesła czarny golf i założyłem go. Wyciągnąłem z kieszeni spodni telefon. Napisać do niej czy nie?. Otworzyłem wiadomości i napisałem do Mayumi SMS o treści: „Wiem, że jest bardzo późno, ale masz czas by pogadać?". Wpatrywałem się w wiadomość, jednak uznałem, że ona totalnie jest nie tak i całą wykasowałem. Druga próba wyglądała tak: „Musimy pogadać!!!". No nie, to brzmi jakbym miał poważny problem, bo mam taki, znaczy nie mam, a nie ważne. Po raz kolejny wykasowałem wiadomość. Do trzech razy sztuka, ostatnia próba: „Śpisz?". To też jest takie bezsensowne, no, ale... O jeny! Dlaczego ja akurat do niej piszę?! Jest tylu ludzi na świecie, a ja pomyślałem właśnie o niej! W przypływie złości kliknąłem niechcący wyślij. Dobra, trudno, pewnie i tak odpisze rano. Po co ja się tym tak przejmuję? - jakie to było głupie myślenie z mojej strony. Gdy miałem już go schować usłyszałem powiadomienie w postaci dzwoneczka, odpisała: „Nie ^^ A co ty też nie śpisz?". Szybka jest, serio, ale nie dziwi mnie to w sumie, to przecież Mayumi, ona zawsze ma czas. Też muszę coś na to odpisać, w końcu to ja zacząłem tę zabawę: „Nie mogę zasnąć, masz może teraz czas by się spotkać?". Jaki ja głupi. - strzeliłem facepalma. No, ale jednak chcę się z nią spotkać, chcę jej się zwierzyć, tylko czemu tak jest? Czy tak właśnie wygląda przyjaźni? No fakt, miałem przyjaciela Yoichiego, ale to chyba taki bardziej kumpel, zawsze znajdę dla niego czas, wie o mnie sporo, ale nie wszystko. Teraz przez to, że zaręczył się z Shinoą rzadko ze sobą gadamy, a za kilka dni wyjeżdżają do Ameryki... Moje rozmyślania przerwały dzwoneczki informujące o wiadomości: „Oh, pewnie! ^^ Spotkajmy się pod moim domem, znaczy sklepem ^^". No okej. Schowałem telefon do kieszeni i opuściłem pokój. Rozejrzałem się po salonie. Taki cichy, taki pusty. Okropne uczucie. Rano jest tu tak głośno, wszystkich pełno wszędzie, ale gdy nastaje noc, dom umiera. Mam nadzieję, że to nigdy się nie zmieni i zawsze tak będzie. Wyszedłem uprzednio zamykając drzwi na zamek.
Drogę oświetlały mi latarnie, oraz wnętrza niektórych knajp. W domach również paliły się światła, oczywiście nie we wszystkich. Mijało mnie sporo ludzi, śmiali się, rozmawiali, inni spacerowali w ciszy, a pozostali siedzieli na ławkach. Każdy z nich ma swoje życie, swoje problemy, każdy ma taki własny świat do którego wpuszcza tylko niektórych. Trudno dostać taki dostęp do świata drugiego człowieka, a i tak nikt tego nie traktuje poważnie, i wykorzystuje to, poczym zostawia. Okropne, od razu przypomniała mi się książka „Mały Książę". Dlatego boję się wpuścić kogoś do swojego świata, chociaż już wpuściłem Yuu, a teraz powoli daje do niego dostęp Mayumi, ale ufam im, nie zostawią mnie, oni tacy nie są, przynajmniej taką mam nadzieję. Stanąłem przed sklepem dziewczyny. Rozejrzałem się, nie było jej w środku, gdyż nie paliło się w środku światło. Nie ma jej? Może poszła gdzieś i pewnie się spóźni znowu. Z tą myślą usiadłem na schodkach, bo pewnie sobie poczekam.
- O! Jednak jesteś! Nie spodziewałam się, że przyjedziesz. - Odwróciłem się. Stała za mną ubrana w sukienkę, nawet nie wiem jakiego koloru była, bo w tej okolicy jest ciemno, żadnej latarni, żadnego światła. Czuję dziwny zapach, tak jakby... krew? Tak to zapach świeżej krwi, aż zrobiłem się głodny. Zapach pochodził od Mayumi. Może się zraniła czy coś.
- Witaj. Ano przyszedłem, bo i tak nie mam co robić. - wystawiłem język. - Hehe... - poklepała mnie po ramieniu
- Opowiesz mi wszystko w środku, dobrze? Bo tu tak zimno, brrr. Jak wiesz, tu jest wejście do sklepu. Mój dom jest w sklepie, tylko trzeba wejść innej strony - weszła w ciemną uliczkę, a ja grzecznie poszedłem za nią. Faktycznie były tu drzwi, ale tu było strasznie. Gdybym był taką drobną, bezbronną dziewczyną, to bałbym się wracać tak późno do domu. W takich uliczkach kręcą się dziwne typki. No, ale może to tylko ten jeden raz, bo wiedziała, że ja będę. - Zrobię nam herbatkę! - wpadła jak błyskawica do środka, a ja zaraz po niej tylko, że spokojniej. Zapaliła światło i teraz zobaczyłem, że sukienka miała odcień jasnego różu, i czerwoną plamę na środku. To chyba nie jest wzór, bo wygląda jakby ktoś ją ubrudził. Ten odcień czerwieni, ten zapach, to krew, na pewno! Tylko dlaczego ona ma krew na ubraniu?
- Mayumi, czy to jest krew? - wskazałem na plamę. Dziewczyna skamieniała, jej twarz zrobiła się blada, a ręce zaczęły się trząść. Szybko odwróciła się do mnie plecami.
- Hehe, to tylko plama od soku z czerwonych owoców, nie przejmuj się, zaraz się przebiorę. - Pobiegła do jakiegoś pokoju. Dziwne, na prawdę dziwne. Nie wyglądało to jak jakiś sok, no, ale nie ważne. Usiadłem sobie na skórzanej kanapie w kolorze kości słoniowej. Miałem trochę czasu zanim wróci, więc postanowiłem dobrze się rozejrzeć. Mówi, że jest biedna, a tu takie mieszkanie! Niby mniejsze niż moje, ale jak urządzone! Tak nowocześnie, wszystko w kolorach beżu, czerni i tej kości słoniowej. Wygląda jakby urządzał je jakiś projektant wnętrz. Kominek, obrazy na beżowej ścianie w czarne kwiaty, które wyglądały tak, jakby ktoś je namalował. Wszędzie pełno kwiatów, wszystkie sztuczne. Kuchnia połączona z salonem, ma wyposażenie najlepszych firm. Stać ją było na to, a na zwykły telefon ją nie stać?! Dalej był malutki korytarz, na jego końcu stała duża, bardzo stara szafa. Miałem wielką ochotę sprawdzić co jest wewnątrz takiego antyku. Wiem, że nie grzebie się po szafkach w gościach, ale nie wytrzymam jak nie sprawdzę. Wstałem, powoli podszedłem do niej. Może to taka szafa jak w „Opowieści z Narnii". Pełno futer i tym podobnych, a jak wejdzie się do niej przeniesie się do innego świata. Hahaha, o czym ty myślisz głupku? Otworzyłem ją, ale tego się nie spodziewałem! Zatkało mnie. Nie było tam futer, nie było tam żadnych ubrań, za to pełno broni! Noże, pistolety, chigiriki, kama, shuriken, tessen, kyoketsu-shoge i wiele innych, których nazw nie znałem. Dałem krok do tyłu. Co ta dziewczyna... Kim ona jest? W tej sekundzie otworzyły się drzwi i wyszła Mayumi, ubrana w krótkie spodnie, i długą zieloną tunikę.
- Już skoń... - zobaczyła, że odkryłem coś, czego nie miał widzieć nikt prócz niej. Znów zrobiła się blada. Pchnęła mnie i szybko zamknęła szafę, poczym zasłoniła ją swoim ciałem - Czy ktoś pozwolił ci to otwierać?!
- Co to wszystko ma znaczyć? - Znów zrobiłem kilka kroków do tyłu, aż wpadłem na stolik z lampą, która spadła.
- Nie musisz wiedzieć wszystkiego! - Wrzasnęła i natychmiast spuściła głowę do dołu, jakby obmyślała odpowiedź. Podniosła ją, znów widniał na jej twarzy uśmiech. - Rety wybacz, poniosło mnie. To kolekcja mojego brata i nienawidzi jak ktoś ją ogląda. - Dobra wymówka, powiedzmy, że jej wierzę.
- Masz brata? - Podniosłem lampę i odłożyłem na miejsce, nie spuszczając jej z oczu. - Zresztą nie ważne, pójdę już. - Odwróciłem się, nie miałem ochoty słuchać dalej tych kłamstw.
- Nie, proszę! - Objęła mnie od tyłu. - Nie idź, proszę! Przepraszam, przepraszam, nie zostawiaj mnie, jesteś moim przyjacielem. Proszę, usiądźmy i pogadajmy. - Jej łzy coraz mocniej moczyły mój golf. - Nie idź... - Odsunąłem ją od siebie, spojrzałem prosto w błyszczące ode łez oczy i wytarłem je dłonią.
- Nie płacz, uśmiech bardziej pasuje do twojej twarzy, nigdzie nie pójdę. - Nie wiem czemu to powiedziałem, nie wiem czemu tak się zachowałem. Dziewczyna zarumieniła się
- Głupek! - Szybko usiadła na kanapie i przytuliła poduszkę
- Hah, teraz to głupek, a przed chwilą taką scenę zrobi... - Przerwała mi poduszka, która z prędkością światła znalazła się na mojej twarzy.
- Cicho! Zapomnijmy o tym! - Rzuciła kolejny „pocisk" tylko, że tym razem go ominąłem
- Haha! Nie! - I ja jej oddałem. Przez godzinę, jak nie dłużej rzucaliśmy w siebie poduszkami. Jeszcze nigdy tak dobrze się nie bawiłem. W końcu zmęczeni, sapiąc opadliśmy na kanapę. Zegar wskazywał, że za parę minut wybije piąta. Chyba muszę wracać.
- Było naprawdę fajnie, ale czas mnie goni, będę się zbierał. - Energicznie wstałem, ale ona złapała mnie za rękę i powróciłem na swoje miejsce
- Nie, nie, nie. Miałeś mi coś powiedzieć. - Ma naprawdę dobrą pamięć, chyba nic się nie stanie, jeśli troszkę dłużej tam posiedzę. - Ty opowiadaj, a ja zrobię w końcu tą herbatkę. - klasnęła i powędrowała do kuchni.
- A więc, pamiętasz Hanami, prawda? - Dziewczyna kiwnęła twierdząco głową, nalewając wody do czajnika. - Spotkałem tam dziwnego człowieka, nic nie mówił, ale ta energia, która go otaczała była taka mroczna, tajemnicza. Ominąłem go, bo przecież wiele jest takich dziwnych typów na świecie. Po dłuższej chwili zdałem sobie sprawę, że widziałem go w twoim sklepie - Mayumi nadal uważnie słuchała, ale niewiadomo dlaczego zwolniła tempo. - Gdy wybieraliśmy telefon też go spotkałem, tylko tym razem przemówił
- Co? - Zapytała, cichym i bardzo oschłym tonem.
- Cenne kryształy powinny być w gablotce i mieć ochroniarza. Nie wiem, o co mu chodziło, nie wiem kim on jest i czego może ode mnie chcieć... - Postawiła przede mną kubek gorącej herbaty. - Może znasz go, przecież był w twoim sklepie. - popatrzyłem na gładką taflę brązowej cieczy.
- Bardzo podejrzana sprawa, ale nie znam go. Wielu przychodzi do mnie klientów, nie pamiętam wszystkich. - W jej głosie było tyle złości.
- Tylko spytałem, nie musisz się tak wściekać. - Upiłem łyk herbaty.
- Nie wściekam... A właśnie! Pytałeś się o mojego brata. Więc, tak mam brata, jest ode mnie starszy o cztery lata. Mieszkamy razem, jednak całymi dniami nie ma go w domu, nawet na noc nie wraca, w taki właśnie sposób zarabia, ma taką dziwną pracę, a ja mu w tym czasem pomagam... - zamyśliła się. - To nie ważne, nie ważne! Wiesz co?
- Co? - Rety, dziwnie się robi, muszę szybko to wypić i wracać do domu.
- Jesteś jedyną osobą z którą mogę pogadać, która mnie wysłucha. Zawsze mogę na ciebie liczyć. Nigdy takiego kogoś nie miałam, nikt mnie nie lubił, przez cały czas byłam sama. Gdy cię poznałam moje całe życie się zmieniło, tak się cieszę, że tego dnia tu przyszedłeś ale... - Zapadła cisza, a na jej policzku pojawiła się jedna samotna łza. Wstała uśmiechając się. - Powinieneś już wracać, zaraz muszę otworzyć sklep.
- No tak, już, już. - Wypiłem herbatę i wstałem, a ona odprowadziła mnie do drzwi. - To do zobaczenia. - wyszedłem, a ona nadal stała w drzwiach i mi machała. Zawróciłem i ją przytuliłem, nie kontrolowałem się w tej chwili, jakby coś mnie opętało. - Ja też cieszę się, że cię poznałem. - Byłem taki głupi wtedy, nic nie rozumiałem, nic...

~~~~~~~~~
Bam! Oto kolejny już, woo 8 rozdział! Najdłuższy ze wszystkich, (dokładnie 1797 słów) ale teraz już do końca takie będą. No, mam nadzieję, że się podobał, już niedługo ciąg dalszy ♡
Korekta tekstu Karutek

◈Płatki Wiśni◈ [MikaYuu]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz