rozdział 7

566 27 4
                                    

  Obudziłam się i zrobiłam to co zwykle. Wyszłam z domu na przystanek. Tym razem nie czekał na mnie Tomek. Pewnie jeszcze sie nie uszykował.

Po chwili zadzwonił do mnie telefon. Myślałam, że to Tomek, ale gdy spojrzałam na ekran wyświetlił się znany mi numer. Był to Dawid. Odebrałam od razu i w słuchawce uslyszalam jego cudny glos.

-Cześć Maju, mam do ciebie pewną sprawę, możesz teraz chwilę rozmawiać?- po jego głosie słychać było, że niedawno wstał.

-Tak mam chwilę czasu- byłam strasznie podekscytowana, ale starałam się tego nie okazywać.

-Moglibyśmy spotkać się dzisiaj w jakimś parku? Wyjaśnie ci  wszystko, bo to nie sprawa na telefon.

-Wiesz co, nie za bardzo, mam skręconą nogę i nie mogę się ruszać- musiałam skłamać, bo gdybym powiedziała prawdę Dawid mógłby sobie zdać sprawę, że jestem jeszcze jakąś małolatą.

-Ojej, w takim razie umówimy się kiedy indziej, zdrowiej- odpowiedział jakby rzeczywiście był zmartwiony.

-Ale mógłbyś przyjść do mnie- powiedzialam zanim pomyślałam i może to był błąd.

Boże, niech on się nie zgodzi.

-Hmm, no nie wiem...nie chce sprawiać kłopotu.

-Spokojnie, nie sprawisz żadnego kłopotu- odpowiedziałam i jestem taka głupia.

-Skoro tak to wpadne o 12-13 jeśli ci pasuje.

-Moze być, do zobaczenia- tymi słowami zakończyłam naszą rozmowę.

Naprawdę nie miałam pojęcia jaką sprawę mógłby mieć do mnie Dawid. W pewnym momencie zaczęłam się denerwować, bo nie wiedziałam  czy jest to sprawa, która miałaby mnie ucieszyć czy raczej nie.
 
Z daleka widziałam biegnącego w moim kierunku Tomka. Nie powiem mu o tej rozmowie. W poprzednią nie uwierzył, więc w tą tym bardziej nie uwierzy.

Kurwa. Pominęłam jeden mały szczegół. Mam lekcje do 13:35. 
W tej sytuacji chyba będę musiała zostać w domu albo spierdolić z dwóch ostatnich lekcji.

-Nie mogę iść dzisiaj do szkoły.

-A to niby dlaczego?- spytał Tomek z  taką miną, jakby nie wiadomo co właśnie usłyszał.

-Mam sprawę do załatwienia. Opowiem Ci później.

-W takim razie ja też nie idę do szkoły.

-Co? Nie możesz. Okej to moja sprawa i muszę ją sama załatwić. Obiecuję, że wszystko ci wyjaśnię.

-Nie masz innego wyjścia. Zadzwonie do ciebie- powiedział Tomek i przytulił mnie.

Okej, więc teraz posprzątam w domu i poczekam na Dawida. Mamie powiem, że źle się czułam i zostałam w domu. Wiem, że będzie na mnie zła, bo nie uzgodniłam z nią tego wcześniej, ale to sytuacja wyjątkowa.

Wymarzony Dzień / Dawid KwiatkowskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz