Ej, weź się w garść! $2$

24 5 0
                                    

Piosenka to życie, zaufajcie mi.

* Michael's POV *

Zawsze lubiłem obserwować ludzi. Nope, nie zwiałem z psychiatryka ani z więzienia. Nie chodzi mi o nachalne wpatrywanie się w kogoś. Po prostu większość moich znajomych (loool?) wolałoby posiedzieć w internecie, gdy czekali przykładowo na lotnisku. Jednak ja siedziałem ze słuchawkami w uszach, przyglądając się biegającym dzieciakom (tak, wiem jak to brzmi), rozmawiającym matkom (tak, wiem jak to brzmi x2), ojcom, dziadkom, przyjaciołom.
Miało to na mnie uspokajający wpływ.

Dlaczego więc teraz garbiłem się ze wzrokiem wlepionym w krawężnik pomiędzy moimi nogami?
Dlaczego nie potrafiłem spojrzeć nikomu w oczy?
Dlatego, że chyba mnie to wszystko przytłoczyło.
Dlatego, że sam aktualnie byłem nikim.

Zazwyczaj nie jestem taki melancholijny, ale wiecie jak to jest. Ojciec w więzieniu, paparazzi zajarane Twoim nieszczęściem i brak środków do życia mogą zepsuć humor, ale co ja tam wiem.

Właśnie miałem zamiar westchnąć po raz setny w ciągu tych 10 minut i kopnąć diabłu duszy winny kamyk, kiedy usłyszałem za sobą huk i piękną wiązankę przekleństw. Serio, gratuluję kreatywności, sam bym lepiej nie wyzwał kosza na śmieci.

Odwróciłem głowę i zobaczyłem znajomą mi dziewczynę, która postawiła pojemnik, zupełnie ignorując zdegustowane spojrzenia ludzi przechodzących obok. Farbowana rudowłosa otrzepała krótką sukienkę z logo knajpy, w której zapewne pracowała i... ruszyła w moim kierunku. Zupełnie nie przejmując się syfem na krawężniku usiadła obok i posłała mi rozbawione spojrzenie, wyciągając nogi wzdłuż ulicy.

- No hej - powiedziała. Jak gdyby nigdy nic odchyliła się do tyłu, podpierając na dłoniach i uwydatniając pełny biust. Naprawdę pełny biust.
- Cześć? - odpowiedziałem z uniesionymi brwiami.
Czy na pewno chcę wiedzieć, co jest z nią nie tak?
- Co tam? - dziewczyna patrzyła na mnie z rozbawieniem. - W sumie mnie to nie obchodzi. Chodź - i wstała. Nie oglądała się, czy za nią idę, jakby nie interesował jej fakt, czy się ruszę. Przy wejściu obróciła jednak głowę i uniosła brwi widząc, że nie mam zamiaru za nią pójść.
- Stary - wróciła spowrotem do mnie, pochyliła się i położyła mi dłoń na ramieniu. - Każdy ma swoje demony. Możesz tu siedzieć i się nad sobą użalać, albo zajeść te szmaty jakimś kebsem. To jak? Ja stawiam.
Wow. Tak, to jedyne co pomyślałem. Trochę za łatwo przyszło. Zmrużyłem oczy, zastanawiając się, czy to nie jest przypadkiem program, w którym wkręcają znanych ludzi.
- Stawiasz? Brzmi nieprzyzwoicie, więc jestem za - tak, musiałem.
- Zbok - zaśmiała się.

Wstałem, otrzepałem spodnie i poszedłem w jej kierunku, na co posłała mi zadowolony uśmiech.
- A widzisz, można? Można - i weszła do środka, zostawiając mnie w osłupieniu.

Deja vú?

Piętnaście minut później pochłaniałem 4 kawałek pizzy, prawie płacząc ze szczęścia.
- Więc... to Ty jesteś Michael, ten syn niezdrowo bogatego du... faceta, tak? - spytał blondwłosy chłopak z lokami, który najwyraźniej pracował w tej knajpie razem z rudowłosą.
- A to niby ja jestem nietaktowna - prychnęła dziewczyna, na co tamten pokazał jej język.
- Jesteście rodzeństwem? - spytałem, kiedy w końcu przełknąłem jedzenie.
- A w życiu. Uraziłeś mnie tym stary - loczek, chyba Ashton, jak się nie mylę, chwycił się za serce. - A co do Ciebie - dodał, zwracając się do dziewczyny. - Problem w tym, że bycie szczerym, a nietaktownym to nie to samo, Rudzielcu.
- Problem w tym, że te dwie cechy z reguły idą w parze, blondi - odgryzła się dziewczyna. Ma gadane, to trzeba przyznać.
- Mylisz mnie z Luke'iem, a na takie poniżenie nie pozwolę! - blondwłosy chłopak złapał za szmatkę i rzucił nią w Rudą, a ta w odwecie pokazała mu środkowy palec.
- Zabiłbym brawo, gdybym nie miał rąk zajętych tym cudem boskim - mruknąłem, na co usłyszałem śmiech za plecami. Poczułem czyjąś dłoń klepiącą mnie po plecach.
- I za ten tekst masz plus 10 do fajności w skali Calum'a - powiedział chłopak o Azjatyckiej urodzie. - A ten Calum to ja, tak w ogóle. I nie, nie jestem Azjatą, a jeśli mnie tak nazwiesz, to naślę na Ciebie Rachel - czyli tak ma na imię!

Nie zrozumcie mnie źle, ale kto zapamiętuje imiona dostawców pizzy? Nawet tak... em... rudych.

Cokolwiek.

- Groźba nie bez pokrycia - odezwał się loczek, za co został dźgnięty palcem w żebra przez Rachel.
- Jesteście okropni - mruknęła dziewczyna. -Wypad do domu, zamknę knajpę - dodała, machając kluczami.

Chwilę później zostałem z nią sam na sam. Była taka piękna, cieplutka, z podwójnym serem. Idealna.

A potem przyszła Rachel i kazała mi się pospieszyć z jedzeniem tej idealnej pizzy.

Ruda usiadła po przeciwnej stronie stołu i zapaliła papierosa. Nogi położyła na sąsiednim krześle, przy okazji kopiąc z nienawiścią buty na obcasie gdzieś w róg pomieszczenia. Nic dziwnego, wolałbym iść za górnika niż chodzić w takich przez cały dzień.

- No więc... jak tam życie? - zagadała, niby od niechcenia.
- Przeczytaj jakąkolwiek gazetę i będziesz wiedzieć o mnie więcej niż ja sam o sobie wiem.
- Chodziło mi raczej o samopoczucie. Wylaksuj, trochę Cię nosi.
- Wylaksuj? Serio? - spytałem z rozbawieniem. Rachel zaśmiała się i wypuściła kłębek dymu z ust. - To wszystko - zamachnąłem się, wskazując pomieszczenie - to rekompensata za te 10 dolarów napiwku jakieś 2 miesiące temu?
- A może robię to, bo jestem dobrym człowiekiem? - i w tym momencie zaksztusiłem się wodą. Niechcący. Przysięgam. - Każdy, kto mnie zna, reaguje tak samo.
- Ciężko niezareagować inaczej - musiałem.
- Ja Ci dam, niedorobie! - krzyknęła Rachel z udawanym oburzeniem.
- Dasz mi? - poruszyłem brwiami.
- Ta, po łbie. Z przyjemnością. A jak zrobisz ten trik z brwiami jeszcze raz to go nagram i wrzucę do sieci. Ohasztaguję jako 'majkul kliffo i jego tańczące brwi' z podkładem do 'Wannabe' Spice Girls i stanę się sławna - spojrzeliśmy po sobie i zaczęliśmy się śmiać.
- Zawsze jakiś plan na życie - dziewczyna rozłożyła ręce w geście rozbawienia.
- Gdzie nocujesz? - spytała.
- Skoczę do kumpla, może zatrzymam się u niego jakiś czas.
- Może? - wzruszyłem ramionami.
- Nie masz kasy, nie masz przyjaciół.
- Fajną masz definicję słowa 'przyjaciel' - powiedziała, gasząc papierosa. - Nie żebym Cię popędzała, ale spadaj już, chcę wrócić do domu zanim gwałciciele wyjdą na ulicę.
- Czasem nie wiem czy żartujesz, czy mówisz poważnie.
- Ja czasem też - mruknęła.

Wychodząc, przypomniałem sobie o jeszcze jednej ważnej rzeczy.
- Ej, Rachel - dziewczyna wyszła z kuchni i uniosła brwi, nonszalancko opierając się o ladę. - Dzięki.

Kocham

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kocham. Tą. Fotkę.

$$$

Okay, nie wiem czym jest ten rozdział...
Słaby, ale miałam potrzebę napisania czegoś z punktu widzenia Mikey'a, cri.

~ bloodyinspiredbylife ☕

We Are Broke, Literally $5sos & 2BG ff$Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz