Rozdział 1

435 58 7
                                    


  "Nasze życie jest jak jeden wielki przysłowny rzut monetą" 


Chodząc po miejscowym rynku czuję się nieswojo, mam wrażenie, że każdy na mnie patrzy. Jakby wyjście Luke'a z więzienia obudziło wszystkie wspomnienia i zwróciło  uwagę na moją osobę. Jednak to niemożliwe, tylko parę osób w Sydney wiedziało, że to byłam ja, matka skutecznie wszystko uciszyła zanim się rozniosło. Natomiast tu w Melbourne ludzie słyszeli nie wiele o tych wszystkich wydarzeniach, media skupiły się na przekazaniu informacji o morderstwach, tych wszystkich paskudnych torturach, a także winnych : starszym mężczyźnie i chłopcu.

- Amber – słyszę dźwięk pstrykania palców w pobliżu swojej twarzy.

- Przepraszam, coś się stało? – pytam, bo kobieta wydaje się być zdenerwowana.

- Celeste lata sobie sama, gdzie popadnie, a ty bujasz w obłokach – wskazuje palcem na małą blondynkę. W przeciwieństwie do mnie dziewczynka ma naturalnie proste włosy, ale oczy równie niebieskie, a może znacznie jaśniejsze. Zawsze kiedy na nią patrzę zastanawiam się czy ma oczy po mnie czy po kimś z mojej rodziny – Ona ma sześć lat. Musisz na nią bardziej uważać – teściowa robi mi wykład, tak jakby była moją prawdziwą matką. Przyzwyczaiłam się, że widzi całe zło świata w mojej osobie. Jestem wdzięczna, że nie wie o mojej przeszłości, nie dałaby mi żyć.

- Po prostu się zamyśliłam – rzucam od czapy, a potem idę do samochodziku, przy którym stoi moja córka z jakąś inną dziewczynką, na oko ze dwa lata starszą. Łapię małą za rękę i prowadzę z powrotem w kierunku babci, prosząc ją, żeby więcej nie odchodziła.

- Masz już wszystko? – dopytuje kobieta, kiedy do niej wracamy.

- Muszę jeszcze coś załatwić – mruczę – Idźcie do domu, nie musimy się wszyscy plątać, a i mała jest zmęczona. Dasz radę z zakupami? – staram się upewnić.

Zostawiam je i kieruję się do swojego celu, a mianowicie do biblioteki. Kiedy przechodzę koło jednej z witryn sklepowych moim oczom rzucają się stosy gazet z tym samym nagłówkiem, który widziałam jakiś czas temu, ale nigdzie nie ma żadnych zdjęć. Dziwi mnie, gdyż dziennikarze to nie osoby szanujące cudzą prywatność.

Od kilku dniu próbuję sobie wszystko ułożyć w głowie, ale zwyczajnie nie mogę. Ta sytuacja jest zamieszana, nigdy nie zastanawiałam, co zrobię jeśli wyjdzie. Od kilku lat powtarzam sobie co mu obiecałam, słowo, którego nie dotrzymałam. Męczy mnie to, że dzień w dzień budzę się koło człowieka, którego nie kocham, osoby, którą mi narzucono. Nigdy nie zapomnę dnia, w którym matka przyszła i postawiła mi ultimatum. Miałam do wyboru albo słuchać tego, czego chce albo zostać sama, wyparłaby się mnie i wyrzuciła z domu. Jednak nie chciałam jej stracić, mimo że bywa potworem, w końcu mnie wychowała.

Uderzam pięścią w stół wściekły na siebie, Calum'a, cały świat. Zwalam na ziemię kilka książek, które tam leżały.

- Uspokój się! – wrzeszczy mój przyjaciel.

- Po jaką cholerę kazałeś mi tam lecieć?! – rzucam z pretensją, ale jednocześnie z ukłuciem bólu w sercu. Siadam na podłodze, czując się kompletnie bezsilny i opieram dłonie na twarzy – Wiedziałeś o tym, prawda?

- Taaa – mruczy – Przepraszam, nie chciałem, Ci mówić. Nie wiem, po prostu uważam, że powinniście pogadać. Po tym wszystkim, po tylu latach, po tym jak cię olała – chce ugryźć się w język, ale mu nie wychodzi – Należą, Ci się wyjaśnienia.

The Dark Mind : New Age //L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz