Rozdział 5

305 37 10
                                    



„Taka jest właśnie przeszłość: unosi się, potem osiada i gromadzi warstwami.

Jeśli się straci czujność, pogrzebie cię." 


Kilka kolejnych dni w głowie analizuję to, co powiedział mi ksiądz. Dalej zastanawia mnie zakończenie tej całej rozmowy. Nie wiem czy przekazał mi to co faktycznie myślał. Może stwierdził coś, co nie było jednak prawdą, może w jego słowach kryło się drugie dno lub nutka sarkazmu. Próbuję dojść do wniosku, czy jego słowa nie były iluzją, czymś co chciałem usłyszeć. Wciąż i wciąż zataczam koło we własnej głowie, ale rozwiązanie nijak nie przychodzi. Calum uważnie mi się przygląda, jakby bał się, że moment eksploduję, zacznę się rzucać i bić wszystko wokół. Właściwie to mam na to ochotę, ale staram się nad sobą panować. Od paru lat miewam niekontrolowane ataki agresji, ale to wszystko przez tamto miejsce. Miejsce, w którym nie można było nawet zmrużyć oka, a kiedy to zrobiłeś to już nie żyłeś, a twoje zwłoki wywalano przez bramę i jeśli nikt ich nie zabrał po prostu cię palono. Wycofuję się do pokoju, bo chcę pobyć sam, ale wyciągam spod łóżka dziennik. Nie wygląda jakoś wyjątkowo, zwykła kupa papieru, owinięta w brązową skórę. Niepewnie otwieram zeszyt i kartkuję. Nie szukam konkretnej strony, wybieram byle jaką i czytam.

                                                                                                                                                      28.05.2014

Kiedy tu jechałem miałem w głowie tylko jedną myśl : wyjdę szybciej. Mówili mi, że jest tu ciężko, ale nie sądziłem, że aż w takim stopniu. Tu nawet nie jest „ciężko", to zwykły koszmar. Mam jednak trochę szczęścia, nie traktują mnie tu niczym popychadła. Panuje tu coś w rodzaju piramidy społecznej jak w Egipcie czy innym cholerstwie – zawsze byłem kiepski z historii. Paru mężczyzn jest tu wręcz niewolnikami. Sprzątają kible, wymioty, ślady krwi, usługą wszystkim, ale to nie to chyba najgorsze jest w ich losie. Nie mają na sobie normalnych ubrań, a zwykły kawałek szmaty przewiązany przez pas. Inni ich kopią, popychają, zmuszają do picia wody z kałuży, a jeśli nie upolują jakiegoś szczura to umrą z głodu.


Biorę ciężki oddech, bo ta krótka notatka przypomina mi dokładnie jak to wszystko wyglądało. Prawdopodobnie ci ludzie nienawidzili swojego życia bardziej niż ja. Jednak tego nie wiem, bo nigdy z nimi nie rozmawiałem, mimo że nie było ich wielu. Po prostu nie wolno było zamienić z nimi słowa.

Przerzucam kilka stron dalej.

05.10.2015

Łapię się za głowę, bo sam nie wierzę w to co się stało. Powinienem pomóc temu człowiekowi, a nie patrzeć jak go mordują, ale nie miałem prawa się wtrącać. Tak zwana elita wycięła mu oko pękniętą żarówką, a ja po prostu się odwróciłem. Wuj miał rację jestem tchórzem.

12.12.2015

Wybiegnę na „ziemię niczyją" i dam się zastrzelić. Nie umiem tu żyć, nie chcę.

24.12.2015

Myślami wracam do momentu, gdy miałem 5 lat. Piękna zielona choinka, choć sztuczna, obwieszona od góry do dołu kolorowymi ozdobami, stoi po środku salonu. Tata jest jeszcze w pracy, a ja robię z mamą ciasteczka. Moje robienie ogranicza się do sypania wszędzie mąką. Wieczorem wszyscy siedzimy przy stole, a potem rozpakowujemy prezenty.

W tym roku również dostałem prezent, ale dość osobliwy. Kiedy wróciłem z głównego dziedzińca na mojej poduszce leżał ten dziwny przedmiot. To była mała kosteczka, przywiązane były do niej kolorowe piórka. Długo nie musiałem się zastanawiać co to jest. Holter rzucił mi łapkę.

Po południu zmierzymy się w walce.

25.12.2015

Sam nie wiem, czemu tak jest, ale czuję ulgę. Nie powinienem się tak czuć, bo zrobiłem...


Przerywam sobie, bo nie chcę dalej katować się tymi wypocinami, na dziś mam już dość. Rzucam zeszyt z powrotem pod łóżko. Opieram się chwilę o jego fragmenty, a potem wstaję. Kiedy jestem już przy drzwiach wyjściowych, Cal zatrzymuje mnie.

- Gdzie leziesz? – unosi brwi.

- Ni.. – zaczynam, ale nie kończę, bo daje mi do zrozumienia, że mam nie kłamać – Do starego domu.

- Powiedz mi, po co? – przygląda mi się jak wariat – Miałeś tam nie chodzić.

- Nie wiem – wzdycham się ciężko – Chcę zabrać parę rzeczy i... - urywam wpół zdania.

- Oh, Luke przestań bawić się ze mną w kalambury! – irytuje się.

- Mam wrażenie, że jest tam coś o czym nie wiem, coś czego nie zauważyłem.

- W takim razie idę z tobą.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Chyba mnie zabijecie o ile jeszcze ktoś tu jest. Przepraszam jestem okropną autorką i zastanawiam się czy najlepszym rozwiązaniem nie będzie zawieszenie tego..

Rozdział krótki, ale taki miał być. To coś w rodzaju pokazania pewnego epizodu z życia Luke'a.

Mam nadzieję, że się podobało i że zostawicie coś po sobie.

Miłego wieczoru x


The Dark Mind : New Age //L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz