Mam na imię Kathryn i mam 19 lat. Mieszkam w najbardziej niebezpiecznej dzielnicy w Ameryce. Dziś obchodzę dokładnie dziewiętnaste urodziny. Z tej okazji wybieram się do największego i najbardziej znanego klubu na całym świecie, który znajdował się w moim mieście. Pewnie chcecie wiedzieć dlaczego mieszkam sama w jakiejś obrzydliwej dzielnicy. Otóż moi rodzice w osiemnaste urodziny wykopali mnie z domu bez grosza w kieszeni więc to była moja jedyna opcja.
Około godziny 21:00 zaczęłam szykować się do imprezy. Umyłam się i podeszłam do wielkiej białej szafy w moim pokoju, żeby wybrać odpowiednia sukienką na ten wieczór. Grzebiąc chwilę w końcu wyłowiłam tę której pragnęłam. Była ona w kolorze ciemnego fioletu z czarnym akcentem. Po jej założeniu podeszłam do szafeczki w przedpokoju i jednym ruchem wyjęłam z niej czarne wysokie szpilki. Następne co zrobiłam to pokręcenie moich długich blond włosów i zrobienie prowizorycznego makijażu, czyli tusz do rzęs i czerwona szminka.
Przed 21:40 wyszłam już z domu, a około 22:00 byłam już przed wejściem do klubu. Przez krótką chwilę czułam bez sensowne wahanie co do wejścia do środka, ale koniec końców zdecydowałam się spędzić moje urodziny tak jak pragnę. Gdy tylko zrobiłam kilka kroków za wejściem, poczułam że powietrze wyraźnie zgęstniało. Wokoło mnie panował chaos, wszyscy tańczyli, darli się lub śpiewali, a w tle leciała bardzo głośna muzyka. Zdecydowałam, że chwilę potańczę, ale po krótkim czasie zdenerwowałam się tłumem taranujących mnie pijanych osób, więc przecisnęłam się do baru i z wdziękiem wskoczyłam na jedno z wysokich krzeseł.
- Podać coś pięknej pani ? - zapytał cicho barman.
Po krótkiej chwili zastanowienia odpowiedziałam pospiesznie.
- Tak, poproszę whisky z colą jeśli można.
-Oczywiście już się robi - odpowiedział mi energicznie mężczyzna po czym na chwilę zniknął mi z oczu.
Po naprawdę krótkim czasie dostałam drinka, zapłaciłam i rozluźniłam się. Barman na koniec puścił mi oczko i szybko wszedł do jakiegoś pomieszczenia. Cicho się zaśmiałam i ujęłam szklankę w dłoń, po czym podniosłam ją do ust. Po wypiciu dwóch małych łyków napoju niespodziewanie ktoś wytrącił mi szklankę i przycisnął rękę do ust. Drugą zaś jak najszybciej wbił mi strzykawkę w szyję i wstrzyknął dziwną substancje. Gdy tylko zorientowałam się co się dzieje próbowałam wezwać pomoc ale z mojej krtani nie wydał się żaden głos. Rozejrzałam się pospiesznie w nadziei, że ktoś zwrócił na mnie uwagę, ale na próżno. Moje przemyślenia na temat ucieczki nie trwały zbyt długo, ponieważ po krótkim czasie całkowicie straciłam przytomność.
Wydaje mi się, że obudziłam się po kilku godzinach. Gdy wyostrzył mi się obraz zobaczyłam puste szare pomieszczenie. Ze ścian odchodził tynk a jedynymi przedmiotami w tym miejscu było szpitalne łóżko na którym leżałam i szklanka z wodą. Po cichu wstałam i podeszłam do zauważonego okna. Patrząc przez kraty oceniłam, że znajduje się chyba na piątym pietrze. Zaczęłam rozglądać się za czymś czym mogę wyważyć kraty, ale nagle usłyszałam czyjeś kroki, więc w pospiechu pobiegłam w stronę łóżka i opadłam na nie. Wtedy usłyszałam głos dobiegający z tyłu posłania.
- Witaj księżniczko! Widzę, że już wstałaś i poznałaś miejsce swojego pobytu - powiedział i po chwili dodał.
- I ej, co tak poważnie ślicznotko? - po czym głośno się roześmiał.
No i pierwszy rozdział jest. Wyjątkowo łatwo i się go pisało pomimo, że przy końcu wszystko mi się usunęło i pisałam od poczatku cały rozdział. No cóz jest wczesniej niż planowałam i jestem dumna z tego dzieła.
Tym razem mówie serio, będę wstawiać rozdział co tydzień lub dwa. Mam już wymyśloną fabułe wiec pójdzie mi o wiele łatwiej niż z poprzednimi opowiadaniami.
Życzę miłego dalszego czytania.
Pozdrawiam!
Rutmie.
YOU ARE READING
My story with Joker
FanfictionMam na imię Kathryn. Jedna impreza chyba całkiem zmieniła moje życie. A właściwie jedno zdarzenie, jeden drink i milion myśli. Zapraszam na opowiadanie o mojej historii z Jokerem.