01. Mam nadzieję że się polubimy.

7 2 0
                                    


Dojechaliśmy na miejsce. Nie wiem czy zabrałam ze sobą wszystko ale jeżeli nie rodzice mi to podeślą. Mówiąc "dojechaliśmy" mam na myśli mnie i moich rodziców którzy zawieźli mnie do akademika i poszli ze mną do gabinetu dyrektorki w uczelni. Dostałam klucz do pokoju, plan wykładów i coś w stylu mundurka. Zostałam też poinformowana o tym że zakładamy go na jakieś okazje i święta. Zaczęłam się żegnać z rodzicami a mama zaczęła płakać jak bóbr. Jej wymówką było moje dorastanie.

Kiedyś i tak musiałam dorosnąć, prawda?

Pomachałam rodzicom odjeżającym w kierunku domu a sama chwyciłam walizki i ruszyłam w stronę akademika.
-Dziewczyno zamęczysz się! -krzyknął przechodzący obok chłopak.
-Och spokojnie, poradzę sobie. -powiedziałam z uśmiechem.
-Daj nam te walizki i powiedz lepiej do którego pokoju zostałaś przydzielona. -powiedział drugi z uśmiechem od ucha do ucha.
-No skoro chcecie. -przekazałam im walizki. -Więc musicie mi troszkę pomóc w znalezieniu pokoju 216. -powiedziałam i podążyłam za brunetem i blondynem.

***

W ciągu drogi do pokoju dowiedziałam się jak przystojniacy którzy mi pomogli się nazywają. Brunet to David, a blondyn to Luke.
-Tu się rozstajemy panienko..?
-Ah tak, Kendall Collins.
-Miło było. Jak coś to szukaj nas w 112.
-Jasne to cześć. -rzuciłam z uśmiechem i zamknęłam drzwi.
W pokoju nie było nikogo oprócz mnie. Od razu przy drzwiach był wieszak na którym powiesiłam moją czarną, skurzaną kurtkę. Dalej był pokój i łazienka. Oczywiście za jedymi drzwiami. Postanowiłam sprawdzić jeszcze te drugie. Ku mojemu zdziwieniu była tam garderoba. Po jedenej stronie już były rzeczy. Przynajmniej patrząc na te sukienki wiem, że będę mieszkać z dziewczyną. Na szafce nocnej obok łóżka od ściany leżała karteczka.

Współlokatorze!
Łóżko od strony okien jest moje :)
Powinnam wrócić około 18:00.
                      
                         Do zobaczenia, Jordyn.

Ładne ma pismo. Ciekawi mnie jak wygląda i jaki ma charakter. Postanowiłam się rozpakować i poczekać na Jordyn.

***

Właśnie dochodzi 17:30 więc postanawiam napisać do Cassydy. Mojej przyjaciółki z którą jeszcze wczoraj mieszkałam przez płot.

Do Cassy ❤
Mieszkam z niejaką Jordyn. Tęsknię a to dopiero pierwszy dzień.

Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.

Od Cassy ❤
Emm, Jordyn... Nie interesuje mnie współlokatorka. Lepiej mów jak z towarem.

Zaśmiałam się na tę wiadomość. Ale spodziewałam się tego. Szybko jej napisałam o Davidzie i Luke'u. Na co ta od razu wypaliła że mam się za nich brać. Odpisując usłyszałam donośny głos jakiegoś chłopaka który krzyknął "Narka Jordyn! Zgadamy się na temat tej twojej współlokatorki".
Napisałam Cass że popiszemy później a do pokoju wpadła śliczna brunetka z dużymi, zielonymi oczami.
-Cześć! -pisnęła mi do ucha przytulając mnie.
-Cześć! -zrobiłam to samo co ona odwzajemniając uścisk.
-Mam kompleksy. -mruknęła odklejając się ode mnie a ja posłałam jej pytające spojrzenie. Ona tylko zlustrowała mnie od góry do dołu i powiedziała. -Jesteś ładna, masz śliczne, niebieskie, duuuże oczy, długie blond włosy, długie rzęsy, nogi. Potrafisz zrobić sobie makijaż i potrafisz się ubrać. Czego chcieć więcej? -spytała na co ja się roześmiałam.
-Hmm ja to bym chciała chłopaka. -wydukałam i obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Nie mów że nikogo nie masz. -powiedziała już trochę opanowana.
-Nie oglądają się za mną. -mruknęłam.
-Za mną też! -pisknęła. -Tutaj na 100% się to zmieni. -posłała mi ciepły uśmiech. -Mam nadzieję że się polubimy. -powiedziała entuzjastycznie.

***

Spędziłyśmy razem cały wieczór. Mamy ze sobą wiele wspólnego. W końcu zadałam jej pytanie które zdążyło mnie zaciekawić zanim Jordyn weszła do pokoju.
-A ten.. Z kim się bujasz po akademiku?  Bo no wiesz, dziś sama nie byłaś. Chyba.. -wyrwałam z siebie lekko się czerwieniąc.
-Głównie przebywam w towarzystwie Jake'a i Matt'a.
-A czy ja mo.. -przerwała mi brunetka.
-Aa!  Jasne że możesz! Co za pytanie. Dziewczyno! Oni cię PO KO CHA JĄ!! -darła się Jordyn mimo że było grubo po północy.
-Ej, ej. Pomyślałaś że ktoś w tym budynku ma zamiar spać? -zaśmiałam się.
-Oj niby tak, ale mam dobre wiadomości. -powiedziała odczytując SMS'a
-Słucham cię. -powiedziałam z lekkim uśmiechem.
-Jutro nie mamy żadnych wykładów a w bractwie robią impreze. Chociaż moim zdaniem to i tak pretekst żeby przeruchać nowości. -zaśmiała się.
-A no to miłej zabawy. -powiedziałam.
-Oj kochana. Jutro o 19:00 masz być gotowa. Jedziemy samochodem Matt'a. I Kendall.. Zabaw się! Jutro, piątkowy wieczór.. Kto wie może ktoś ci wpadnie w oko. -mówiła puszczając do mnie oczko.
-Mam taki zamiar. Pozwól że teraz pójdę pod prysznic i pójdę spać bo niewyspana nie mam szans na towar. -zaśmiałam się.
-Jasne po tobie idę ja, bo wiesz... -wskazała na swoją twarz. -To potrzebuje parę godzin snu. -również się zaśmiała.
Wparowałam do łazienki z moją piżamą Batmana w ręku i położyłam ją na pralce. Rozebrałam się i weszłam pod chłodny prysznic napawając się chwilą gdy zimne krople wody spływały po moim gorącym ciele. Umyłam ciało borówkowym żelem pod prysznic. A włosy szamponem o intensywnym zapachu truskawki. Wyszłam, wytarłam ciało i założyłam swoją piżamę. Rozczesałam moje długie włosy i zmyłam resztki makijażu. Wyszłam z łazienki a moje policzki otulił chłodny wiatr przedostający się przez otwarte okno. Wyminęłyśmy się z Jordyn która po chwili wyszła ubrana w piżamę z Supermenem. Wpakowałam się pod kołdrę by odpłynąć do krainy Morfeusza co chwilę później się stało.

NEVER SAY NEVER Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz