(3 miesiące później)
______________________________________
Minęły trzy miesiące od ropoczęcia nauki tu i trochę się zmieniło. Jordyn i Matt są razem. Jeszcze ani razu nie pokłóciłam się z Jake'iem. Ja, Ellena, Cameron i najnowszy Dylan, ciemny blondyn, zielone oczy, aparat na zęby.. Tworzymy razem tak jakby papużki nierozłączki. Cóż.. Wracając do Dylana, jest fajny. Ale lecim dalej, Luke wyznał mi że mu się podobam ale nie będzie o mnie zabiegał bo widzi że zależy mi tylko na przyjaźni. I...
No pochwal się, pochwal!
I zaczął mi się podobać Jake? Nie ważne.
***
Piątek, po wykładach. Każdy ma taką trochę okazje do picia i takie tam. A powód? Będzie bal! Czy jest coś fajniejszego? Wszystkie roczniki.. Odbędzie się on mniej, więcej w lutym, no wiecie walentynki. A teraz ja i Jordyn szykujemy się na picie! Oczywiście chciałam jechać z Dylanem i Elleną ale nie pozwoliła mi Jordyn. Kłóciłabym się ale tym razem odpuszczę i posłucham jej. Założyłam czarne rurki z wysokim stanem.
Jakżeby inaczej...
I bordowy crop top z białym napisem "Good For You". Włosy wyprostowałam i wykonałam całkiem mocny makijaż. Założyłam czarne szpilki i czekałam na umalowaną i "uczesaną" przeze mnie Jordyn. Biegała po całym pokoju szukając czegoś w czym będzie wyglądać jak cód, miód i malina razem.
-Kendyś! Pomocy! -krzyczała nadal biegając w samej bieliźnie.
-Ugh.. Kurwa Jordyn siadaj. -warknęłam. -Teraz ja idę po twoje ubrania i ci coś znajdę. -mruknęłam wychodząc z pomieszczenia w którym siedziała brunetka.
Wygrzebałam z jej szafy czarne spodnie z wysokim stanem i luźny biały crop top w czarne paski. Zgarnęłam jeszcze czarne szpilki i rzuciłam wszystko na łóżko dziewczyny.
-Co ja bym bez ciebie zrobiła? -zapytała zamykając mnie w szczelnym uścisku.
-Też się zastanawiam. -wypaliłam oddając uścisk by po chwili się od niej odkleić.
Jordyn założyła rzeczy i wyglądała ślicznie. W końcu to tylko impreza. Ja na przykład nie mam zamiaru marznąć w krótkich spódnicach czy czymś w tym stylu. A tak wyglądałyśmy dobrze.***
Stałam gotowa przy drzwiach z założonymi na klatce piersiowej rękami.
-Nie. -powtarzałam w kółko.
-Pierwszy i ostani raz! -błagała wciąż Jordyn.
-Nie i chodź bo już czekają 10 minut! -narzekałam.
-To będą czekać dopóki się nie zgodzisz. -mruknęła zakładając ręce na piersi.
-Zgoda. Ale nie rozpier.. nicz jej ok? -powiedziałam podając jej moją drugą skórzaną kurtkę.Ooo tak. Do tego też mam słabość.
-Dzięki, dzięki, dzięki! -zapiszczała brunetka wkładając kurtke.
-Chodź już. -powiedziałam i ruszyłam w kierunku schodów.
Chwilę później stałyśmy na parkingu wyszukując wzrokiem auta Matta. Gdy je odnalazłyśmy od razu ruszyłyśmy w jego stronę.
-Co tak długo!? -mruknął Jake robiąc mi miejsce obok siebie z tyłu.
-Zapytaj jej. -wskazałam ręką na całującą się z Mattem, Jordyn.
-Zapytam jak się nawzajem nie wessą. -warknął wywracając oczami a ja cicho się zaśmiałam.***
Znowu ten sam zapach. Alkohol wymieszany z nikotyną i tym razem nie potem, tylko czymś zupełnie mi nieznajomym. Wzrokiem szukałam kogoś z moich najbliższych znajomych. Tymczasem Jake zaczął ciągnąć mnie za rękę w stronę kuchni.
-Nie mam na razie ochoty. -mruknęłam mu do ucha.
-Ze mną się nie napijesz? -zapytał z tym swoim zadziornym uśmiechem.
-Nie wykorzystuj tego że z tobą się napiję zawsze. -udałam obrażoną.
-Oj, Kendall. -mruknął do mojego ucha a po mojej skórze rozległa się gęsia skórka. -Podoba ci się to? -ponownie mruknął a ja odwróciłam się i spojrzałam w jego niebieskie oczy które próbowały przeszyć mnie na wylot.
-Nie. -rzuciłam i wyszłam z kuchni.Ughh, aż tak to widać?
Wychodząc zauważyłam Dylana siedzącego na kanapie z telefonem w ręku. Bez zawahania podbiegłam do niego i usiadłam mu na kolanach.
-Hejka. -uśmiechnął się próbując przekrzyczeć muzykę.
-No cześć. -zaśmiałam się.
-Co tam? -powiedział normalnie bo muzyka została znacznie przyciszona.
-Nic, to samo co wcześniej. -powiedziałam i odwróciłam wzrok na bawiących się ludzi.***
JAKE
Kolejny drink za chwilę popłynie w moich żyłach. Chciałem się dobrze bawić, chciałem trochę wypić, chciałem obić twarz Cameronowi.. Ha, i chciałem jeszcze powiedzieć Kendall że mi się podoba..
Liczą się chęci, okej?
Na kolanach siedziała mi jakaś blondynka błądząc dłońmi po moim ciele. Już od dłuższego czasu mam opinię dupka. Ale to raczej mnie nie obchodzi. Taki już jestem. Każdy się kiedyś zmieni.. Ale na razie to chyba nie mój czas.
-Idziemy na górę? -mruknęła siedząca mi na kolanach dziewczyna błądząc jedną ręką po moim kroczu.
-Nie mam ochoty. -syknąłem i zrzucułem ją z kolan wstając.
Dziewczyna tylko prychnęła i odeszła. Postanowiłem wyjść zapalić. Nie palę jakoś okropnie, nałogowo. Najczęściej palę gdy jestem zły. Ale tak bez powodu też się zdarza. Wyszedłem głównym wyjściem lecz dużo czasu tam nie spędziłem bo nie dla mnie jest palenie przy jakiejś większej grupce osób. Powróciłem znowu do środka i zacząłem kierować się w stronę schodów. Wszedłem na piętro i od razu podążyłem wzdłuż korytarza. Na samym końcu znajdował się balkon. Rzadko kiedy ktoś tam przebywa. Tym razem było inaczej. Przy poręczy stała blondynka. Zanim wszedłem zlustrowałem dziewczynę wzrokiem.Kendall..
Dopiero teraz zwróciłem uwagę na jej ubiór. Czarne, spodnie idealnie opinające jej nogi, bordowy crop top.. czy coś, skórzana kurtka i wysokie szpilki. Później spojrzałem na siebie i oniemiałem. Miałem na sobie czarne dżinsy, bordowy t-shirt, skórzaną kurtkę i czarne Flux'y. To moim zdaniem.. wow? Nie umiem inaczej tego określić. Po prostu pasujemy do siebie z wyglądu. Może nie z charakteru ale.. Wszystko da się zmienić. Po krótkiej chwili przypatrywania się blondynce po prostu wyszedłem na balkon.
-Hej. -uśmiechnęła się w ten jej uroczy sposób.
-Cześć. -odwzajemniłem uśmiech i wyjąłem z kieszeni paczkę papierosów.
-Ekhem. -odchrząknęła gdy odpalałem papierosa. -Mogę? -wskazała głową paczkę.
-Bierz. Przynajmniej nie będę umierać na raka płuc, sam. -zaśmiałem się podając jej zapalniczkę.
-Jak coś umrzemy razem. -puściła mi oczko.
-Myślałem że nie palisz …-mruknąłem wpatrując się w dziewczynę "profesjonalnie" wypuszczającej kółeczka z dymu.
-Hmm, zdarza się. -powiedziała wpatrując się w przestrzeń przed sobą.
-Dlaczego tu siedzisz? -przerwałem krótką chwilę ciszy.
-Źle się poczułam. W sumie żałuję że nie przyjechałam swoim autem. Teraz zamówię taksówkę i wracam bo nie wytrzymam. -spojrzała na mnie a ja zgasiłem papierosa wrzucając go do słoika z wodą.
-Wracam z tobą. -powiedziałem pewny siebie. Alkohol?
-Nie, nie chcę psuć ci zabawy. -odparła smutno.
-W sumie to i tak się nudzę. -wyznałem zgodnie z prawdą.
-Okej to ja dzwonię. -powiedziała wypychając mnie z balkonu.Ughh, dlaczego jej piękne, malinowe usta nie mogą połączyć się z moimi..

CZYTASZ
NEVER SAY NEVER
Teen FictionFRAGMENT. -Kendall, ja po prostu jestem zazdronsy! -Nie masz powodu. Liczysz się ty i tylko ty.