Rano wstałam wyspana.
Hmm, może to dlatego że poszłaś spać przed 20:00?
Pomyślałam wstając. Podeszłam do prostokątnego, nie dużego stolika na którym były przyklejone "plany" wykładów. Miałam dziś na 9:30, więc zdążę pójść na kawę do Grace. Odruchowo spojrzałam jeszcze na plan Jordyn.
Ta to ma dobrze, pierwsze wykłady zaczynają jej się o 10:30.
Weszłam do garderoby poszukując idealnego stroju na dziś. Po długim zastanowieniu wybrałam białą koszulę z krótkim rękawem i czarne spodnie z wysokim stanem.
Muszę przynać bez bicia że, większość spodni w mojej szafie mają wysoki stan.
Zabrałam rzeczy i bieliznę ze sobą do łazienki. Wzięłam prysznic i zmyłam resztki makijażu z wczorajszego dnia. Umyłam zęby i zaczęłam robić delikatny makijaż. Znajomi często mówili że mój delikatny makijaż nie wygląda aż tak delikatnie. Ale to nie moja wina że lepiej czułam się w mocniejszym makijażu. Ubrana i umalowana zaczęłam suszyć włosy. Wyszłam z łazienki po około 40 minutach. Z szafy stojącej w garderobie wyciągnęłam moją torebkę do której włożyłam cztery zeszyty, na każdy wykład i dwa długopisy. Torebka nie była duża ale zmieściłam tam również telefon, słuchawki i portfel. Na luzie zmieszczę tam jeszcze butelkę z piciem. Założyłam moje czarne Conversy i wyszłam z pokoju zamykając go na klucz. Było całkiem ciepło więc nie brałam ze sobą kurtki ani niczego w tym stylu. Na parkingu poczekałam około 5 minut na moje Audi R8 które dostatrczył mi mój brat, Shawn.
-Dzięki braciszku. -powiedziałam całując go na pożegnanie i wsiadłam do auta ruszając w stronę kawiarnii.***
Właśnie jadłam swój posiłek gdy dosiadł się do mnie Jake.
-Czego chcesz? -wywróciłam oczami.
-Kendall, przepraszam. Przez ostatni czas nie myślę racjonalnie. Wybaczysz mi? Nie chcę mieć z tobą na pieńku bo nigdy nie spotkałem tak miłej dziewczyny jak ty. -posłał mi przepraszający uśmiech.
-Ughh, zgoda. Ale następnym razem nie będzie tak łatwo. -powiedziałam uśmiechając się.
-Dziękuję Ken! -krzyknął uradowany.***
Po śniadaniu skierowałam się do wyjścia wcześniej dziękując Grace i Stanleyowi. Ku mojemu zdziwieniu lało jak nigdy dotąd.
-Kurwa. -syknął Jake stojący obok mnie.
-Podwieźć cię? Jestem autem. -uśmiechnęłam się.
-Mogłabyś? -wyszczerzył się.
-Jasne. -odwzajemniłam uśmiech.
-Tylko mam prośbę. -szepnął mi do ucha.
-Hmm? -mruknęłam wciągając jego perfumy.
-Podjedziemy do sklepu? Muszę kupić wodę na wykłady. -zaczerwienił się.Jest bardzo uroczy.
-Czyli mamy takie same zamiary. -rzuciłam i pobiegłam w stronę auta.
***
Skierowałam się w stronę sali w której miał odbyć się pierwszy wykład. A mianowicie Algebra. Usiadłam na tyle daleko by widzieć tablicę. Zdziwiła mnie jedna rzecz. Dlaczego przy każdym miejscu siedzącym znajdował się tablet? Nie wiem ale zapewne się dowiem. Usiadłam sama a po chwili dosiadł się do mnie brunet o niebieckich oczach. Siedział po mojej prawej, natomiast jakaś blondynka siedziała po mojej lewej. Po nierównej koloryzacji włosów domyśliłam się kto to.
Vanessa..
Od razu wyjęłam pierwszy, lepszy zeszyt i długopis a po chwili usłyszałam głęboki, męski głos, dochodzący z mojej prawej.
-Miło mi, Cameron. -uśmiechnął się.
-Mmm Cameron... Ja Vanessa. -wtrąciła się tleniona blondi.
-Sorry, ale nie mówiłem do ciebie. Jeżeli nie zauważyłaś koło ciebie siedzi wzór piękna. Chyba że te powiększane usta zasłoniły ci połowę świata. Ja preferuje coś co nie wybuchnie jeżeli tego dotchnę, więc twoje części ciała wypełnione botoxem ZDALA ODE MNIE. -powiedział i zaśmiał się zadziornie.
-Więc.. Miło mi, wzór piękna. -zaśmiałam się. -Kendall. -uśmiechnęłam się.
-Śliczne imię. Mam nadzieję że będziesz zawsze tu siedzieć. -puścił mi oczko.
-Miałam zmienić miejsce przez botox ale zostanę. -uśmiechnęłam się.
-Emmm, Collins i Shain. Romanse później stoję tu. -uśmiechnęła się kobieta stojąca na drugim końcu sali. -Więc, nazywam się Angelica Maanor. Czyli jak dla was Profesor Maanor. Tak? -zapytała a cała sala mruknęła. Ja natomiast zanotowałam jej nazwisko w zeszycie. -Tablety które znajdują się przed wami to tak jakby widok na tablicę. Wszystko co na niej napiszę widać na waszych tabletach. Mam nadzieję że nasza wspólna praca nie pójdzie na marne. -uśmiechnęła się zaczynając wykład.***
Po trzech wykładach mieliśmy dłuższą przerwę na "obiad". Z Elleną, dziewczyną równie szczupłą jak ja.
Nie, to nie samouwielbienie.
Z czarnymi jak smoła włosami o zielonych oczach którą poznałam na jednym z wykładów. Poszłyśmy na stołówkę która nie dość że była ogromna to miała jedną szklaną ścianę przez którą można było wyjść na świeże powietrze. Cała stołówka była w odciebiu ciepłego brązu i wisiały tam różne obrazy. Gdy nadeszła nasza kolej poprosiłam o sałatkę z kurczakiem i sok pomarańczowy. Zostałam skierowana do okienka dalej po odbiór jedzenia. Ellena wzięła dwie kanapki z kurczakiem i sok jabłkowy. Usiadłyśmy na zewnątrz przy wolnyn stoliku. Już miałam zacząć konsumować sałatkę gdy usłyszałam nawoływanie mojego imienia.
-Kendall! -krzyknęła zmachana Jordyn.Kondycja moja droga. Kondycja.
-Tak, to chyba ja. -powiedziałam z poważną miną wybuchając chwilę później śmiechem.
-Dlaczego nie napisałaś że jesteś na stołówce?! -wrzasnęła a niektóre osoby zaczęły przyglądać się zaistniałej sytuacji.
-Wiesz.. Obejdę się bez twoich kolegów. -mruknęłam uśmiechając się.
-No oki, jak coś to pisz. -posłała mi buziaka i zaczęli odchodzić.
Jako ostatni skierował się do środka Jake. Odprowadzałam go wzrokiem gdy niespodziewanie naumyślnie wpadł na Camerona który mruknął do niego coś w stylu "kutas" a Jake mu się odgryzł. Cam prześwietlił wzrokiem jedzących ludzi a gdy jego wzrok zatrzymał się na mnie szeroko się uśmiechnął i ruszył w naszą stronę.
-Cześć śliczne. -powiedział a ja zaczęłam przeżuwać pierwszy kęs mojej sałatki podczas gdy Ell krztusiła się jedzeniem.. Z hm, wrażenia?
-Cześć. -mruknęłam wkładając do buzi plastkiowy widelec z kawałkiem grillowanego kurczaka i sałatą.
-Hhej. -wydusiła po czasie Ell.
-Jak mija dzionek? -zapytał lustrując mnie wzrokiem.
-Dobrze, został nam tylko jeden wykład a ty jak? -powiedziałam.
-Ja mam jeszcze dwa i zmykam do bractwa. -wydął dolną wargę udając smutnego a ja z Ell wybuchłyśmy niekontrolowanym śmiechem zwracając uwagę przypadkowych studentów.***
Właśnie wróciłam rzucając się na łóżko. Moje powieki powoli opadały i opadały a ja nie miałam siły nawet z nimi walczyć. Pomimo zaledwie 13:30 zasypiałam. Może obudzę się za godzinę, może dwie, lub za 5 minut.
Nie wiem, czas pokaże.
Pomyślałam i odpłynęłam.
▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶
Poraz kolejny nie sprawdzony.
Następne będę sprawdzać.
Young_Shawty00
❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

CZYTASZ
NEVER SAY NEVER
Teen FictionFRAGMENT. -Kendall, ja po prostu jestem zazdronsy! -Nie masz powodu. Liczysz się ty i tylko ty.