-Huh, można powiedzieć że nie zadobrze znoszę rozstania. Nie to że te takie najnormalniejsze tylko raczej.. Hmm.. Nie potrafię tego wytłumaczyć..
-Dalej Ken, wiem że umiesz. -zaśmiał się.
-Wiem! Gdybym była na twoim miejscu, i miałabym zerwać z chłopakiem przez jego zdradę, to chyba nie wyszłabym z domu przez bardzo długi czas. Nawet nie miałabym ochoty spojrzeć mu... Z resztą też jej... W oczy. Moja miłość którą bym do niego pałała przerodziła by się w nienawiść. -wyznałam zgodnie z prawdą.
-Rozumiem cię.. A twój poprzedni chłopak? Przecież to skarb jest mieć kogoś takie jak ty u swojego boku. -posłał mi uśmiech który od razu odwzajemniłam.
-Muszę? -zapytałam, na co odpowiedział skinieniem głowy. -No już dobrze. Miał na imię Mark. Dużo osób mi mówiło że nie jest dla mnie. Ale nie słuchałam dopóki sama się o tym nie przekonałam. Na imprezie urodzinowej kolegi wciągał koke. Chyba wiadomo o co mi chodzi. -potwierdził skinieniem głowy. -Zaczęliśmy grać w "Pytanie Czy Wyzwanie". Tradycyjnie on wybrał wyzwanie, którym było powiedzenie mi czegoś. Bodajrze prawdy? Nie pamiętam tego wieczoru za bardzo, bo byłam podpita ale to było coś w tym stylu. A on z szerokim uśmiechem powiedział że byłam tylko zakładem a teraz ma wódkę i coś tam jeszcze. Tradycyjnie powiedziałam że to koniec. A on odpowiedział jedynie "A był początek?". -załamał mi się głos. -Załamka i no wiesz. Jestem tu więc to coś podobnego co twoje.. -powstrzymywałam łzy.
-Kurwa, przepraszam. -przytulił mnie a ja bez namysłu odwzajemniłam uścisk.
-Ale to nie twoja wina.. -powiedziałam będąc nadal w szczelnym uścisku.
-Mogłem nie zaczynać tematu. -gładził mnie po plecach.
-Jest dobrze Luke. -powiedziałam odrwając się od niego.
-Na pewno? -spytał z troską w oczach.
-Na pewno. -potwierdziłam i go przelotnie przytuliłam.***
Reszta drogi minęła nam przyjemnie. Rozmawialiśmy, żartowaliśmy i planowaliśmy kolejne wyjście. Gdy doszliśmy do mojego pokoju podziękowałam mu buziakiem w policzek i zniknęłam za drzwiami mojego pokoju. Na swoim łóżku leżała Jordyn z surowym wyrazem twarzy.
-Wiesz przynajmniej która godzina?! -wrzasnęła próbując się nie zaśmiać.
-Nie, mamo. Oświeć mnie. -zaśmiałam się a ona mi zawtórowała.
-Właśnie dochodzi 22:30. -spojrzała na swój telefon.
-Oh. Zasiedziałam się. -wyszczerzyłam się wchodząc do łazienki z piżamą w ręku.
Umyłam ciało żelem o zapachu borówki, włosy szamponem o zapachu mięty i odżywką o tym samym zapachu.***
Właśnie położyłam się do łóżka z telefonem w ręku a on zaczął wibrować. Odblokowałam i zobaczyłam 10 nieodebranych połączeń i 3 wiadomości. Wszystko z nieznanego mi numeru.
Od Nieznany
Kendall czemu nie odbierasz?
Jake xx.Zmieniono nazwę kontaku z Nieznany na Jake.
Od Jake
Nie chciałem na ciebie krzyczeć.Od Jake
Sorry..Nie miałam potrzeby odpisania. Po prostu zaczęłam przeglądać jak gdyby nigdy nic moje Social Media. Po czym zapadłam w sen.
***
Obudziły mnie czyjeś rozmowy z wnętrza pokoju. Postanowiłam jeszcze nie otwierać oczu tylko podsłuchać bo rozmawiali o mnie. Wywnioskowałam to z tego że kilka razy usłyszałam swoje imię.
-Nawet ja bym się wkurwiła gdybyś tak powiedział mimo że jesteś moim przyjacielem a tego Luke'a nie znam. -powiedziała najprawdopodobniej Jordyn.
-Wiem dlatego przyszedłem ją przeprosić.
-To ją obudź. -mruknęła.
-Nie, nie mam serca jej budzić.
-Nie śpię. -mruknęłam i usiadłam.
-Kendall, ja.. Przepraszam...
-Nie chcę tego słuchać. A teraz jestem zajęta. -powiedziałam wstając i udając się do garderoby.
Wyciągnęłam z niej czarne spodnie i czarny włochaty sweterek przed pępek. Zgarnęłam bieliznę i weszłam do łazienki. Umyłam twarz, zęby i zaczęłam się ubierać. Wiedziałam że dopóki nie wyjdę z łazienki w pokoju siedzieć będzie Jake a ja nie mam zamiaru z nim rozmawiać. Umalowałam się i wyszłam z łazienki. Zakładałam swoje zwykłe czarne trampki ignorując że ktoś coś do mnie mówi zabrałam telefon, torebkę i wyszłam trzaskając drzwiami. Za plecami usłyszałam głośne "kurwa" i ponowny trzask zamykanych z hukiem drzwi. Odwróciłam się i zauważyłam biegnącego za mną Jake'a. Zbiegłam po schodach i kierowałam się w stronę pokoju Davida i Luke'a. Już miałam pukać gdy ktoś chwycił mnie za ramię i odwrócił do siebie.
-Czemu do nich idziesz? -zapytał zdenerwowany Jake.
-Posłuchałam twojej rady. -uśmiechnęłam się kpiąco.
-Kurwa, nie chciałem. Zrozumiesz to!? -wrzasnął a ja w pewnym momencie zaczęłam się bać że mnie uderzy.
-No uderz. Proszę cię bardzo. -moja odwaga chyba wróciła.
-Nie będę cię bił. -syknął.
-To mnie kurwa mać, puść! -krzyknęłam by zagłuszyć pukanie do drzwi chłopaków.
-Kurwa, Jake. Puść ją. Popierdoliło cię!? -wrzasnął David podbiegający do nas.
-Nie twój zasrany interes. Wracaj zanim ci coś zrobię. -warczał przez zęby Jake.
-Ja pierdole! Puścisz ją?! -zapytał Luke a ja miałam ochotę się rozpłakać.
-Oo Kendall, twój rycerz się zjawił. -wykorzustując sytuacje że nie zwracał na mnie uwagi kopnęłam go w krocze i uciekłam do pokoju chłopaków.
Jake zwijał się na podłodze z bólu a chłopaki wrócili do pokoju zamykając go na klucz.
-Wszystko dobrze? -zapytał Luke równocześnie przytulając mnie.
-Tak, nid wiem o co mu chodzi. -posłałam im sztuczny uśmiech.
-No okej, ja pójdę po coś do jedzenia a ty zostań z Luke'iem. -odezwał się David.
-Kup mi trochę słodyczy a hajs ci oddam. -powiedziałam.
-Luuz. -powiedział i wyszedł.***
-Siee..mka? -zdziwił się David gdy leżeliśmy w łóżku Luke'a oglądając film.
-No nie pierdol, dawaj słodycze i mów ile mam ci dać. -powiedziałam wyjmójąc z torebki portfel.
-Ken, daj spokój. Załóżmy że to przyjacielski gest. -uśmiechnął się ciepło.
-Ale.. -próbowałam go przekonać.
-Żadnych ale. A i najpierw śniadanie potem słodycze. -mruknął surowym tonem.
-Dobrze TATO. -zaakcentowałam ostatnie słowo i się zaśmiałam.***
U chłopaków przesiedziałam cały dzień, dopiero około 19:00 wróciłam do siebie.
-Wiesz ile on tu siedział? -powiedziała Jordyn.
-Nie wiem, mam to w dupie. Nie wpuszczaj go tu więcej bez mojej zgody. -mruknęłam wchodząc do szafy z nadzieją że znajdę się w Narni.Alkohol ci nie służy, moja droga.
Po jakichś 15 minutach wyszłam zapłakana z szafy na co dostałam pytające spojrzenie od Jordyn.
-Joooordyn! -krzyknęłam szlochając.
-Co się stało? -spytała unosząc brwi do góry a z jej twarzy można było wywnioskować że jest tym przejęta.
-No bo.. Nie znalazłam Narnii. -szlochałam.
-Idź spać wariatko. -powiedziała śmiejąc się.
Postanowiłam zrobić jak kazała Jordyn. Więc przebrałam się w piżamę i szybko wskoczyłam do łóżka.Do Luke ❤
Lusia! Nie trafiłam do Naarnii. ;(Nie czekałam długo na odpowiedź.
Od Luke ❤
Właśnie ja też! Kendi, chodź do mnie!!Nie wiem czemu ale to mnie rozśmieszyło.
Do Luke ❤
Nie, spierdalaj. Loff Lukey ❤ Dobranoc ;*Zablokowałam telefon i zaczęłam usypiać. Już odpływałam mimo że była 20:00. Przypomniałam sobie jeszcze o wykładach i nastawiłam budzik na 07:00. Jutrzejszy dzień może być okropny bez tabletek na ból głowy.
Ciekawe, czy na prawdę podobam się Luke'owi..
Z tą myślą zapadłam z zapragniony sen.
▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶▶
Nie sprawdzony.
Wybaczcie za błędy.
Young_Shawty00
CZYTASZ
NEVER SAY NEVER
Teen FictionFRAGMENT. -Kendall, ja po prostu jestem zazdronsy! -Nie masz powodu. Liczysz się ty i tylko ty.