Rozdział 6

346 37 3
                                    

Okazało się, że Bill ma wysoką gorączkę, która przez następne dni nie spadała. Chłopak czuł się coraz gorzej, wiec postanowiłam odwiedzić z nim lekarza. Właśnie w tym momencie pojawił się problem. Najbliższa siedziba medyka, który posiada jakąkolwiek wiedzę i uprawienia do leczenia jest oddalona 20 km stąd. Nie pozostało mi nic innego niż ciepło ubrać Billa i wpakować się w pierwszy autobus, który zawiezie nas jak najbliżej Portland.

Blondyn nie sprawiał kłopotów. Pomógł mi nawet w przygotowaniach. Wszystko było dobrze dopóki nie ujrzał ciuchów, które mu wybrałam na naszą "wycieczkę".

-Nie ubiorę tego- założył ręce na piersi i pokiwał przecząco głową.

-Ubierzesz.

-Nie możesz dać mi coś od siebie?- przewrócił oczami.

-Sweterki Mabel są grube i będzie ci w nich ciepło- rzuciłam różowy polar w gwiazdki do Billa- Ubieraj.

Nie musiałam pytać siostrę o zgodę. Nie miałam w sumie ochoty z nią rozmawiać. Wczoraj wieczorem podczas kolacji doszło miedzy nami do kłótni. Moja bliźniaczka postanowiła resztę wakacji spędzić u Pacyfic'i. Co nie za bardzo mi się spodobało. Chciałam to lato również spędzić z nią... Jednak ona widocznie miała inne plany.
Powinnam zrozumieć, że nie jesteśmy już tak bardzo zżyte jak kiedyś. Mabel ma teraz swoje życie, znalazła przyjaciół.... Natomiast ja jestem typem samotnika, któremu czasami potowarzyszy jakiś zbłąkany demon.

Zeszłam na dół i zaczęłam robić nam kanapki na drogę. Nie miałam pojecie co smakuje Billowi, wiec zrobiłam dwie z masłem orzechowym i dwie z serem. Za sobą usłyszałam kroki. Na schodach stał Bill. Oczy miał zapuchnięte, na policzkach malowały się czerwone rumieńce, na których były piegi. Włosy miał w nieładzie. Kosmyki wystawały na wszystkie strony i nawet z takiej odległości zauważyłam, iż ma w nich sporo kołtunów. Przerwałam dotychczasowe zajęcie. Oparłam się o blat z krzywym uśmiechem.

-Mamy jeszcze sporo czasu....Uczeszę cię- Najpierw spojrzał na mnie zszokowany, po chwili jednak wzruszył ramionami i powędrował do salonu.

Umyłam ręce i poszłam na górę po szczotkę. Jako, że nie było innej postanowiłam użyć mojej. Gdy zeszłam chłopak siedział już grzecznie na kanapie.

Wzięłam kosmyk jego złotych włosów do reki. Były niezwykle miękkie i puszyste. Wydawały się... świecić niemal jak włosy Roszpunki, gdy używała czaru. Rozpoczęłam czesać blondyna. Zagłębiłam szczotkę i wykonałam pierwszy ruch, potem drugi i trzeci. Zapanowała niezręczna cisza. Zdecydowałam się ją przerwać. Już od dłuższego czasu chciałam zadać mu pewne pytanie....

-Pamiętasz jak powstrzymałeś mnie od ścięcia włosów? -mówiłam trochę niepewnie. Bill nie odpowiedział. - Dlaczego to zrobiłeś? - dopytałam po czasie. Zmieszana spuściłam głowę i przyciskałam szczotkę nieco mocniej.

-W sumie sam nie wiem.... - zaczął- Nie rozumiem tych ludzkich emocji- obrócił się w moją stronę, przez co uniemożliwił mi dalsze czesanie. - W tym momencie serce zaczęło mi szybciej bić i musiałem coś zrobić ....- zarumieniłam się, czy to znaczy, że ?

-A jak znalazłeś się w domu? Drzwi były zamknięte.

-Przez okno w kuchni- powiedział obojętnie. Skoro wszedł przez okno ...serio musiało mu zależeć. O więcej nie pytałam. Znów zapanowała cisza, lecz tym razem już nikt przez jakiś czas się nie odezwał.

-Gotowe!- niemal krzyknęłam dumna ze swojego dzieła. Teraz już naprawdę bawię się w opiekunkę. Może ogłoszę się jako demoniczna niania na jakimś portalu społecznościowym?

billdip| DebbyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz