#8

516 19 1
                                    

-Ashton! Jedziemy na wakacje! - krzyknął Luke już w progu domu. Był uśmiechnięty od ucha do ucha, a w ręku trzymał nowy nabytek - wielki plecak oraz karimatę, przymocowaną w górnej części torby.

- Co?! Wakacje?! - uradowany Ash wybiegł z sypialni i samych czerwonych bokserkach. Spojrzał na Luka - Jezu! W końcu mnie gdzieś zabierasz! - rzucił się na niego, mocno przytulając.

- Przecież byliśmy zimą w Szwecji, a w maju na Hawajach, czego ty ode mnie chcesz? - zaśmiał się cicho, spoglądając na niego. - Widzę też, że oprócz zachcianek masz też coś dla mnie - popatrzył wymownie na półnagiego chłopaka, szczerząc się jeszcze bardziej niż wcześniej.

- Ale teraz mamy sierpień, Misiu! - Odsunął się delikatnie od niego - A ja zawsze jestem dla ciebie gotowy - uniósł ręce do góry i pokręcił biodrami.

- Oj, Ashti - zaśmiał się, przyciągając go do siebie i całując namiętnie. - Pokażesz mi, co potrafisz tam - wymruczał i poszedł do kuchni, zrobić zapasy. - Lepiej się spakuj!

- Oczywiście, Kochanie! - zaśmiał się cicho brunet i popędził do sypialni. Zaczął w pośpiechu pakować różne rzeczy do wielkiej torby.

Luke w tym czasie zrobił im kanapki na drogę i spakował słoiki z jedzeniem, a także butelki wody, garnki i przenośny palnik, na którym mieliby przygotowywać jedzenie.

Później poszedł do sypialni i spakował kilka potrzebnych mu ubrań oraz bieliznę. Ubrał na siebie szarą koszulkę, na to założył luźną, zieloną koszulę, wciągnął zielone spodnie, sięgające przed kolano,  a na nogi wsunął długie skarpety oraz dobrze zabudowane buty ze skóry.

Tak zszedł do korytarza jedynie z plecakiem i niewielką torbą.

Ashton ubrał białą koszulkę polo i czarne spodenki. Wciągnął na stopy znoszone adidady i poszedł do drzwi, ciągnąc torbę za sobą.

- Ej, gdzie Ty z tym bagażem? - zdziwił się Luke, dopiero teraz przypominając sobie, że nie powiedział, gdzie jadą.

Zabrał Ashton'owi torbę i przejrzał ją dokładnie. - Nie potrzebujesz miliona koszulek, tysięcy spodenek i garnituru - prychnął, patrząc na niego z dołu, bo kucał.

- No ale jedziemy do hotelu, prawda? - zmarszczył brwi. Ash myślał, że Luke znowu zabierze go do cudownego hotelu obok moża, ale chyba się mylił.

Luke pokręcił głową ze śmiechem. - Czemu zawsze musimy jeździć w luksusy? - spytał, podchodząc do chłopaka. - Raz chyba możemy pojechać gdzieś, gdzie nie będzie ludzi - oznajmił, przygważdżając Ash'a do ściany i opierając się o nią rękoma. Uśmiechnął się do niego słodko.

- Nie będzie tam ludzi? Nie będzie luksusów? Do lasu mnie zabierasz? - zły brunet założył ręce na piersi.

Nie lubił jeździć do miejsc, gdzie jest mało ludzi i nie ma wygodnego łóżka, ale jeszcze bardziej nie lubił być w miejscach, w których wszędzie panoszą się ochydne robaki.

Luke wywrócił oczami.

- Spakuj się w mniejszą torbę i weź lepsze buty - oznajmił, wychodząc z domu ze swoimi bagażami.

- Dobra - mruknął niezadowolony i zaczął pakować niektóre rzeczy do mniejszej torby.

Na nogi założył niewygodne buty z grubej skóry. Już mógł się założyć, że jego stopy będą całe poodparzane i poobcierane.

Ash westchnął cicho i wyszedł z domu z małą torbą.

- Będzie super, zobaczysz - powiedział blondyn, kiedy zobaczył skwaszoną minę ukochanego i cmoknął go w czoło.

One Shoty boy x boyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz