Kiedy Blair, nareszcie, wyszła z domku Hefajstosa, poczuła świeże powietrze. Oczywiście, nie miała nic przeciwko dymowi, którym oddychali dzieci olimpijczyka, ale zdecydowanie wolała czyste powietrze. Była prawie pewna, że te wszystkie opary robią im coś z głową, wiec raczej trzyma się z daleka od Dziewiątki. Dobrze, że mieszkała w Czwórce po drugiej stronie.
Spojrzała na złoto-fioletowy zegarek i prawie zaklęła, kiedy dowiedziała się, że spóźniła się na grekę z domkiem Afrodyty. Wiedziała, że nic już z tego nie wyjdzie i, jeśli Annabeth znajdzie dla niej czas, poprosi ją o usprawiedliwienie u Chejrona. Odpuściła już sobie lekcje, w związku z tym, że za dwadzieścia minut będzie brzmiała koncha na kolację.
Zaczęła swój spacer do jej domku, żeby zmienić bluzkę. Nie musiała nawet na nią popatrzeć, by wiedzieć, że jest osmalona i są na niej plamki oleju.
Plusy zadawania się z dziećmi Hefajstosa - pomyślała sarkastycznie.
Otworzyła drzwi i weszła do domku. Spojrzała na dwie sylwetki pochylające się nad łóżkiem pod ścianą. Podeszła do szafy, ale nagle cofnęła się i jeszcze raz zerknęła na dwie znajome, jednak nie należące do jej rodzeństwa, postacie.
- Co wy wyprawiacie? Travis? Connor? - zapytała chłopaków, którzy mieli szelmowskie uśmiechy na twarzy.
- Kojarzysz twojego brata, Danniego--
-- Wiesz, tego zadufanego w sobie dupka?
- No trochę dziwne by to było, gdyby nie znała swojego brata.
- Chcemy mu dać nauczkę.
- Powiedział, że nie jesteśmy w stanie mu wyciąć numeru--
-- Więc to właśnie robimy
- A co dokładnie chcecie zrobić? - zapytała dziewczyna, a bliźniacy wymienili spojrzenia - To nie tak, że wam pomogę, nie chce mieć z tym nic wspólnego. Ale jemu też nic nie powiem. Trochę na to zasługuje.
- Podłożyliśmy mu bombę pod ziemie do kwiatów, więc jak je podleję, wybuchnie mu to na twarz.
- Pomysłowe. Ale jak już skończyliście, to wynocha. Musze się przebrać.
- Zostaniemy na pokaz. Nie zwracaj na nas uwagi. - powiedział Connor
- Hm, ciekawe jak Katie na to zareaguje..
- Chodź, idziemy Connor - Travis pociągnął swojego brata za rękaw bluzki i wyciągnął go z domku. Blair zaśmiała się pod nosem i ściągnęła ubrudzona bluzkę. Wrzuciła ją do kosza na pranie i wyciągnęła biały t-shirt z szafy. Założyła go i wybiegła z pomieszczenia, kiedy usłyszała konchę, oznaczającą kolację.Podeszła do Pawilonu i usiadła przy stoliku Demeter. Spojrzała na miejsce, gdzie zazwyczaj siedzą dzieci Hefajstosa w nadziei zobaczenia Leo, ale nie było go tam. Blair wybrała do jedzenia spaghetti bolognese z sokiem porzeczkowym. Wstała od stołu i ustawiła się w kolejce, żeby poświęcić jedzenie. Gdy już to zrobiła, zauważyła Leona wchodzącego na podest. Jego koleżanka z wcześniejszego wypadku, Piper, pomachała do niego, a kiedy ich spojrzenia się spotykały posłała mu uśmiech, który odwzajemnił go, ale nie było on szczery
CZYTASZ
MAGNIFICENT [1] LEO VALDEZ [ZAWIESZONE]
FanfictionGdzie córka Demeter okazuje się najważniejszą osobą w samym środku chaosu, a syn Hefajstosa chce ją odciągnąć jak najdalej od niebezpieczeństwa. [herosi olimpijscy] [zagubiony heros+znak ateny+dom hadesa+krew olimpu] [leo valdez/oc]