1

220 41 1
                                    

Historia Hansola nie jest długa i wybitnie skomplikowana. Jego matka niezbyt chciała ciąży, więc podczas niej nie dbała o siebie, a tym samym również o swoje dziecko, należycie dobrze. Na kilka miesięcy przed terminem prawidłowego porodu odkleiło jej się łożysko i musiała rodzić wcześniej. Okazało się, że przedwcześnie urodzony Hansol będzie lekko opóźniony w rozwoju, przez co jego matka zdecydowała się na oddanie syna do zakładu.

Ja poznałem go rok temu, podczas praktyk na studiach. Nigdy nie miałem podejścia do ludzi upośledzonych, chorych psychicznie, czy opóźnionych innego niż do reszty człowieczeństwa. Chciałem potrafić ich rozumieć i pomóc dlatego zdecydowałem się studiować psychologię. A Hansola nie potrafiłem traktować inaczej jak przyjaciela. Myślałem, że nasz kontakt urwie się po tym, jak jego ojciec, który pojawił się ni stąd ni z owąd, kupił mu dom i znalazł opiekunkę. Byłem u niego jak się pakował, taki szczęśliwy, że wreszcie zacznie jako takie samodzielne życie dorosłego człowieka. I pomimo, że miałem właśnie te obawy, cieszyłem się razem z nim, nie mogąc tego opanować. Później miałem już jechać, a przy wyjściu Hansol dał mi adres swojego nowego domu i powiedział, że nadal chce się ze mną spotykać, bo jestem jego przyjacielem

Uśmiech znów zagościł na mojej twarzy na wspomnienie tamtych słów, które wciąż wywoływały ciepło w mym sercu. Mój przyjaciel kroczył obok mnie zafascynowany miastem i każdym znajdującym się tu obiektem. Patrzyłem na niego, znów dzieląc z nim szczęście ze wspólnie spędzanych chwil.

- Ej, Byungjoo! A co jakbyśmy nie wrócili do domu? Zostali na noc w sklepie – zachichotał. – I wrócili dopiero jutro po południu, brudni i śmierdzący.

Parsknąłem, dając mu bardzo lekkiego kuksańca w bok.

- Yooyeon by mnie zabiła, jeśli nie umarłaby wcześniej ze strachu – odparłem.

Hansol chwycił mnie za rękę, splótł nasze palce i machając naszymi dłońmi pomiędzy nami, kontynuował swoje pomysły i gdybania.

- A gdybym powiedział, że cię kocham, zrobiłbyś dla mnie wszystko?

- Nie wiem, hyung.

- Byungjoo, mam na imię Hansol, mówiłem ci już dzisiaj!

  Westchnąłem. Kiedyś próbowałem wytłumaczyć mu zwroty grzecznościowe, ale skończyło się na umieraniu ze śmiechu, bo Hansol zaczął mówić na Yooyeon noonę "dongsaeng" i to bez przerwy. A później zapomniał.

- Ile masz lat, Hansol?

- Dwadzieścia trzy.

- A ja ile mam? Mówiłem ci.

- Pamiętam! Dwadzieścia dwa!

- Więc kto jest starszy?

Chłopak wypiął dumnie pierś.

- Ja!

- Czy to nie oznacza, że ja jako młodszy powinienem być dla ciebie miły i grzecznie się wyrażać?

- Ależ owszem, Kim Byungjoo; powinieneś się starać o to, by nie zrazić mnie do siebie – powiedział, po czym roześmiał się w głos.

- Nie wytrzymam z tobą – stwierdziłem żartobliwie i zawtórowałem mu śmiechem.

Nad rzeką nie było wielu ludzi, za to Hansol skutecznie zastępował tłumy turystów, zakochanych par, przyjaciół i matek z dziećmi. Biegał przy brzegu, chichocząc i raz po raz rzucając głupimi tekstami. Ja także z nim żartowałem, nie powstrzymując się nawet od naprawdę dziwnych i nieraz zboczonych dowcipów i choć towarzyszący mi Hansol na pewno nie wszystko rozumiał, śmiał się za każdym razem, gdy skończyłem opowiadać kawał.

- Ej Byungjoo, dlaczego nie wiesz czy zrobiłbyś dla mnie wszystko, jeśli powiedziałbym, że cię kocham?

- Bo nie wiem, czy mówiłbyś to szczerze, czy tylko po to, żebym coś dla ciebie zrobił.

Chłopak uderzył mnie z pięści w ramię.

- Sprytne – ocenił i przytulił się do mnie. – Byungjoo...

- Tak?

- Kocham cię, a teraz skocz dla mnie do wody.

Odwróciłem się do niego, nie wychodząc z jego objęć i również oplatając go ramionami, odpowiedziałem:

- Bardzo chętnie bym to zrobił, Hansol, w szczególności jeśli miałoby cię to uszczęśliwić, ale dzisiaj jest jeszcze trochę za zimno na kąpiele.

Hansol puścił mnie, co także powtórzyłem, zwrócił się w stronę rzeki i westchnął. Mięśnie jego twarzy rozluźniły się, a ramiona na chwilę opadły. Minęła sekunda, może dwie, nie zdążyłem się zorientować, a Hansola już obok mnie nie było; pędził ku wodzie, potykając się czasem o własne nogi. Oddech uwiązł mi w krtani. Zerwałem się do biegu, starając się dogonić chłopaka. Dystans nie był długi, a w tej chwili wydawał się trwać w nieskończoność, powiększać się i oddalać mnie od zapobiegnięcia temu, co miało się zaraz wydarzyć.

- Hansol, zatrzymaj się! – wrzasnąłem, gdy dobiegł do skarpy. Wiedziałem, że w takiej sytuacji słowa były bez sensu, ponieważ on nie panował nad tym, co robi i dlaczego.

Pokonałem ostatnie metry i rzuciłem się przed siebie, by złapać znikającą dłoń Hansola. Przeszurałem po ziemi ciałem i twarzą, ale na szczęście uchroniłem go przed zanurzeniem głowy w wodzie, co byłoby dla niego wyrokiem. Z lekkim trudem, spowodowanym bólem każdej, nawet najmniejszej części mojego ciała, wstałem, wyciągając Hansola. Zaraz potem upadł na kolana, przemoknięty do piersi i trzęsący się z zimna. Przekląłem cicho pod nosem i czym prędzej wziąłem go w ramiona, wcześniej zarzucając na niego swój płaszcz.

- Nie mówiłem, że za zimno na kąpiele? – szepnąłem mu na ucho, podczas drogi do samochodu.

- On mówił. Jego posłuchałem.

- To źle – odpowiedziałem tylko, mimowolnie zaczynając się martwić.

Najwidoczniej stan jego nadwyrężonej psychiki znów się pogarszał...

the voice inside my heart || hanjooWhere stories live. Discover now