Mężczyzna także wpatrywał się w broń. Ach! Jakaż ona cudowna! Uważał że jest kolejnym cudem świata. Traktował ją jak skarb, którego nie mógł posiąść.
-Podoba się?-zapytał, wyrywając dziewczynę z zadumy.
-Mogę ją mieć?-kiwnęła głową
-Nie wiem, zobaczymy
-Ja zapłacę!
-Gdyby tylko o to chodziło-Hoshi nie rozumiała
Założył grubą, czarną rękawiczkę ze skóry i delikatnie otworzył drzwiczki gabloty. Chwycił rękojeść i wyswobadził katanę ze szklanej osłony. Skierował się się stronę dziewczyny, która wyciągała ku niemu ręce. Ostrożnie wręczył jej broń. Uczennica mocno zacisnęła swoje chude, trzęsące się palce wokół rączki. Natychmiast przepłynęły przez nią wszystkie wspomnienia w nim zamknięte. Widziała młodego chłopca uderzającego wielkim młotem w kawałek metalu. Rozgrzany do czerwoności piec. Wszędzie unoszącą się parę oraz tego samego chłopca sznurującego wykończony miecz. Uśmiechał się z dumą, przejeżdżając palcem po ostrzu. Sprawdzał na swoich włosach czy jest już dostatecznie ostry, a jeśli wciąż nie był, ponownie przykładał go do obracającego się, kamiennego koła, po którym spływała lodowata woda. Nadał jej imię Kasai. Pokazał swoje dzieło starszemu dziadkowi, a on obejrzał miecz, i pochwalił ze zdziwieniem, co jeszcze bardziej uszcześliwiło właściciela. Widziała jak z biegiem czasu chłopiec stawał się mężczyzną. Obejrzała zarówno krwawe bitwy, jak i zwykle walki po między wioskowymi wrogami. Wszędzie leżały martwe ciała, a mimo to, kowal uśmiechał się dzierżąc w spoconej dłoni swoją dumę. Stwórca mówił do niej czule gdy ją czyścił kawałkiem owczej wełny. Gładził ostrze i modlił się do Boga o przeżycie w następnej bitwie. Potem dostrzegła mężczyznę z zamglonymi oczami, leżącego na ziemi. Nad nim klęczała kobieta. Uciskała jego brzuch. Dławiła się własnymi łzami. Wokół nich była kałuża ciemnej krwi. W pewnym momencie kobieta przestała, i rzuciła się na rozcięty tors mężczyzny. Zawyła jeszcze raz, ściskając jego zimne już ciało. Hoshi zdziwiła się, bo mogła przysiąść na własne życie, że katana poczuła smutek i żal po śmierci własnego Pana. Trawiły ją poczucie winy, oraz rozpacz. Następnym obrazem, był kamienny nagrobek, nad którym pochylała się młodziutka kobieta. Miała może z 20 lat. Nie więcej. Ujęła miecz w swoje dłonie. Nie były delikatne jak u średniowiecznej damy. Wręcz przeciwne. Były stanowcze i mocne. Uroda dziewczyny przebijała każdą inną. Jasny blond włos, lazurowe źrenice i twarz wyciosana dłutem artysty. Gdyby stanęła w bezruchu, przechodzień mógłby pomyśleć że jest ona rzeźbą a nie człowiekiem. Z pewnością nie mogła być zwykłą chłopką, lecz jej ręce wyglądały jakby dzień w dzień rąbała drzewo. Oderwała wzrok od miecza, i przyjrzała się napisom na kamieniu. Wyryte w nim było imię zmarłego kowala, który wykół go i dbał jak o własnego potomka, którego nie zdążył spłodzić. Rozległ się słodki, wręcz anielski głos: "Wspaniały. Panie, czy nie obrazisz się jeśli to ja teraz będę staczać nim walki?", nastała cisza jakby młoda kobieta czekała na odpowiedź. Po jej policzku spłynęła łza, lecz ciągle się uśmiechała. Przyklękła na jedno kolano i wykrzyczała słowa: "Przyżekam na mój lud, nie zawieść Cię Szlachetny Panie, któryś własnymi rękami wykół ten wspaniały oręż! " Po złożeniu przysięgi, opadła na ziemię i zaczęła się modlić. Nie wiedziała że mężczyzna na którym leżał Kasai go zrobił, po prostu miała takie przeczucie. Blond kobieta była wspaniałym właścicielem! Dbała tak samo o niego jak kowal. Może nawet i lepiej, lecz miecz, i tak nie mógł się pogodzić z jego śmiercią. Okazało się iż nowa posiadaczka, jest władczynią małego kraju. Państwo te nieustannie toczyło wojny o ziemię, z sąsiadami. Choć niewielkie, jego żołnierze nie ustępowali duchem tym większym. Fala rządzy, i mordu ponownie zalała ciało Hoshi. Znów widziała dziesiątki krwawych walk. Znów te same obrazy, krzyki i jęki. Po ukończeniu życia kolejnego właściciela, miecz trafiał na coraz gorszych panów. Nie traktowali go jak przyjaciela, lecz jak zwykłą broń, a czasem nawet zabawkę. Katana rozpaczała latami. Tęskniła za czasami średniowiecza, w których powstawała. Najbardziej jednak brakowało jej młodego chłopca. Tego który rozmawiał z nią, i gładził przy przedbitewnej modlitwie. Następnym zetknięciem ze świadomością niezwykłego przedmiotu, był mrok. Ciemność i uciskające żołądek uczucie strachu oraz zagłady. Potworna postać wyłoniła się z ciemności. Jej chorobliwie białe dłonie gestykulowały, przy pomrukach ukrytej pod rozłożystym kapturem twarzy. Uczucia katany zmieniły się diametralnie. Tęsknotę i cierpienie po stracie bliskiej osoby, zastąpiły przerażenie i strach. Jej wnętrze rozświetliło się mrocznym blaskiem, a "serce" spętane zostało łańcuchami klątwy. Od tego czasu, nikt kto nie posiadał potrzeby pomocy, był karany.Ten fragment został w całości napisany jednego dnia. Bardzo przyjemnie mi się go pisało, i mam nadzieję że równie przyjemnie będzie się go wam czytało.
Pozdrawiam, i miłego dnia.
CZYTASZ
Zapamiętaj Mnie
ParanormalKażdy na tym świecie chciałby by go zapamiętano. Pewnie zabrzmiało to jak fragment z książki "Gwiazd Naszych Wina" i pewnie myślicie że to opowiadanie będzie podobne, nic bardziej mylnego. Hoshi wiedzie spokojne, lecz bardzo samotne życie. Jest sie...