Dziewczyna drżała jeszcze bardziej. A mężczyzna uśmiechał się zawadiacko.
-Chcę żeby mnie dostrzegli
-Hm?-mruknął-dostrzegli? Niby po co?
-Chcę mieć przyjaciół!-krzyknęła
-Ach tak...chcesz przyjaciół-te słowa nie brzmiały już tak pewnie. Były cichsze, i jakby z cieniem smutku. Twarz też już nie ziała wcześniejszą pewnością siebie.
Pomieszczenie nagke zrobiło się jakby chłodniejsze.
-No dobra!-uderzył dłońmi o uda-chodź dziewczyno, coś Ci wybierzemy!-złapał ją na nadgarstek i pociągnął w stronę bordowych drzwi. Kiedyś pewnie były czerwone, ale czas i brud, zmieniły je. Mężczyzna wyciągnął z pod koszulki klucz zawieszony na rzemyku. Był piękny. Kształtem przypominał wijącego się smoka ze wschodu. Rubinowe kamyczki zastępowały mu oczy, a cały wyglądał jakby był wykonany ze szczerego złota. Ściągnął go z szyi i włożył do zamka. Pchnął lekko drzwi, i ukłonił się, zachęcając ręką do przestąpienia progu.
-Zapraszam, Madame
Hoshi zrobiła krok przed siebie, ale stanęła. Nie wiedziała co znajdzie w ciemnym jak noc pomieszczeniu. Sprzedawca zirytowany czekaniem, pchnął dłonią jej plecy. Nie spodziewała się tego, i upadła z głośnym plaśnięciem.
-Ach! Dziewczyno, jak Ty chcesz zabijać, skoro z Ciebie taka niezdara jest-bardziej stwierdził niż zapytał. Ruszył do środka, włączając przycisk. Przez chwilę nic się nie działo, ale po kilku sekundach, mignęło jasne światło. Potem, od początku do końca, zapalały się lampy. Kiedy ostatnia rozświetliła już pomieszczenie, Hoshi zjechała wzrokiem na stoły ustawione pod ścianami. Na środku była podświetlana gablota, zakryta czarnym materiałem.
-Jaką wolisz broń? Białą czy palną?-zapytał, muskając opuszkami palców, najrozmaitszych pistoletów.
-Ja...się nie znam-przełknęła ślinę.
-Podejdź no
Jak kazał, tak zrobiła. Na powitanie wręczył jej wielką kosę. Długo nie zdołała jej utrzymać więc, wywróciła się.
-Nie, nie, nie! Nie to!
Po senkundzie w jej dłoniach znalazł się rewolwer. Nie zdążyła go porządnie złapać, a facet już wyrwał go z ręki i wsadził nową broń. Tym razem był to karabinek maszynowy. Bardzo lekki, ale ta też nie mogła długo leżeć w ramionach Hoshi.
Mężczyzna doskoczył do niej, chwytając ramię.
-Chuda jesteś...hmmm, mięśni też nie masz za wiele
-C-co Ty robisz-zarumieniła się
-Nie wiem, no nie wiem. Może miecz?-nie słuchał jej w ogóle, i na dodatek gadał sam do siebie-Hmmmm
Nie wiedziała co ma zrobić w tej sytuacji. Mężczyzna po chwili zadumy, pstryknął palcami i krzyknął:
-Wiem!!! W końcu nadszedł ten dzień!-podbiegł do gabloty i złapał za róg materiału.
Hoshi podeszła do niego czekając aż kurtyna zostanie sciągnięta. Sprzedawcy lśniły oczy z podniecenia, a spocone ręce drżały skubiąc małe niteczki.
-Gotowa?
Kwinięcie głową na "tak". Zakurzony materiał zjeżdzał powoli po szkle. Pyłek unosił się w całym pomieszczeniu, drażniąc ludzkie nosy. Dla mężczyzny ta chwila trwała wieczność. Każda sekunda wydawała się godziną. Gdy gablota była już odsłonięta w całej okazałości, Hoshi zauważyła że w środku jest katana. I to nie taka zwykła. Ta była niesamowicie piękna. Samo patrzenie na nią sprawiało radość. Wyciągnęła dłoń by ją dotknąć, ale napotkała na swej drodze szybę. Ręka przywarła do niej jakby za pomocą kleju. Piękne ostrze błyskało w świetle sztucznego światła. Hebanowa rękojeść, wspaniale prezentowała się pod jedwabnym sznurkiem. Kanciaste zakończenie zdobił otwór w kształcie czterolistnej koniczyny. Hoshi nie mogła się oprzeć wrażeniu, że ta katana ją wzywa.Przez wakacje nie będę dodawać części, więc musicie poczekać do września ^^
Pewnie i tak nikt tego nie czyta, ale co tam.

CZYTASZ
Zapamiętaj Mnie
ParanormalKażdy na tym świecie chciałby by go zapamiętano. Pewnie zabrzmiało to jak fragment z książki "Gwiazd Naszych Wina" i pewnie myślicie że to opowiadanie będzie podobne, nic bardziej mylnego. Hoshi wiedzie spokojne, lecz bardzo samotne życie. Jest sie...