Była zima. Znajdowałem się w centrum Moskwy. Pan Ivan wyjechał do Petersburga, podpisywać dokumenty na dwa dni, więc wszyscy mogli odpocząć. Słyszałem od Łotwy, że Ivan lubi słoneczniki, więc postanowiłem mu je kupić.
Nigdzie nie mogłem znaleść kwiaciarnii, więc powoli się poddawałem. Skręciłem w jakąś ciemną uliczkę, aby szybciej trafić na drugą ulicę. Nie bałem się takich miejsc, już wiem, jak się bronić. Idąc tak przed siebie, po lewej wreszcie zauważyłem kwiaciarnię. W takim miejscu, postawić sklep? Został tylko jeden słonecznik. Zapłaciłem i szybko wyszedłem. Wracając zaczepiła mnie grupa pijanych ludzi. Nasza rozmowa, brzmiała tak:
- Gdzie ty z tym słonecznikiem idziesz? Dać mamusi?- prychnąłem z oburzenia.
- Nie będę rozmawiał z pijakami..
- Słyszycie chłopaki! Ktoś tutaj chce dostać solidną nauczkę!- zaczęli się do mnie zbliżać. Włożyłem słonecznik do torby i stanąłem w pozycji obronnej. Już miałem ich skopać, ale ktoś zawołał pomoc. A chciałem im tak dokopać! Jak "wybawczyni", spytała się mnie, czy wszystko dobrze, podniosłem głos mówiąc, że poradziłbym sobie z nimi. Uśmiechnęła się tylko i powiedziała:
- Nazywam się Anna! A ty?
- Im Hyoung Soo..
- Jesteś chińczykiem?- spytała, a ja wściekły odeszłem. Zawsze, zawsze mylą mnie z chińczykiem..
Minęły dwa dni, Ivan wrócił do domu. Dałem mu prezent, a on z uśmiechem poczochrał mnie po włosach. Poczułem, że jest ze mnie dumny. Czasem były momenty, w których warto było sprzymierzyć się z ZSRR..
____
Żona wygarnęła mi, że powinnem pogodzić się z Ameryką, więc ogłaszam, że mamy (nieoficjalny) rozejm. Ciekawe, czy to przeczyta..
CZYTASZ
Dzienniczek Wspomnień
RandomMój brat, robi takie coś, więc też spróbuję. Wpisy z dzieciństwa, nauczania u ZSRR, wojny, obozy...