HEJ! JEŚLI TO CZYTASZ, PROSZĘ ZOSTAW CHOCIAŻ GWIZDKĘ. KOMENTARZE MILE WIDZIANE :D
***
Tak jak Kapi mówił dostałam całą torbę kadrowych ciuchów. Chciałam się przebrać zanim pójdziemy na trening więc włączyłam głośnik z muzyką i tanecznym krokiem szukałam sobie ciuchów. Podobno był z nimi nie mały problem, bo musieli zrobić damską wersję... hahaha... no tak. Wygrzebałam jakąś bokserkę, krótkie spodenki i podkolanówki. Akurat w głośniku leciał Justin Timberlake kiedy spinałam włosy w kucyk bujając się w rytm muzyki.
- No nie wierzę! Kto przerzucił się na Justi... - w tym momencie odwróciłam się do źródła głosu - Oj, przepraszam... Myślałem, że w hotelu jest tylko kadra... - powiedział szybko i chciał wyjść... chwila, chwila... Robert?
- Bo jest tu tylko kadra... przynajmniej narazie...- powiedziałam i już naszykowałam telefon.
- Y.. – wytrzeszczył oczy i zmierzył mnie od góry do dołu. A ja... cyk... następna fotka do kolekcji. Jestem z siebie dumna... Jeszcze dodatkowa stówa od Bartka.
- Ty pewnie jesteś Robert... Ja jestem Wiktoria... - uśmiechnęłam się podając mu rękę.
- Rozumiem, że jesteś tą osobą, która ma prowadzić social media. – odwzajemnił mój uścisk. – Już słyszę te pretensje naszych żon i dziewczyn. – zaśmiał się, a ja razem z nim.
- O widzę, że się poznaliście. – do pokoju wszedł Bartek.
- Tak, szykuj portfel... - pokazałam mu zdjęcie Roberta, a on popatrzył na mnie zdziwiony. – Taki mały zakładzik. – zaśmiałam się i pokazałam mu jego zdjęcie i chłopaków, którym pokazywałam moje triki, a potem wytłumaczyłam o co chodzi. Śmiał się w najlepsze i życzył powodzenia. Chwilę później zostałam sama z Kapim w pokoju.
- Słuchaj, bo tak... ja musze iść na siłownie, bo nie byłem w Juracie i coś tam musze nadrobić, a ty masz iść do Wiśni po sprzęt, żebyś mogła zacząć.
- Spoko... - uśmiechnęłam się. – Ale się jaram... - podskoczyłam.
- A myślałem, że nie lubisz piłkarzy... - uniósł brwi.
- Przepraszam bardzo, ciebie zawsze lubiłam... a do nich już się przekonałam, a poza tym... kocham piłkę więc ich też muszę... może nie okażą sie zbytnimi gburami...
- Lubisz mnie?! Tylko?!– oburzył się, a ja go od razu przytuliłam.
- Oj, wiesz, że cię kocham głuptasie...
- To dobrze, bo myślałam, że będę musiał oddawać prezent...
- Prezent? – odsunęłam się od niego.
- No tak, miałaś przecież urodziny i to osiemnaste. Więc... - powiedział i wyszedł na korytarz skąd przyniósł dużą torbę prezentową.
- Bartek...
- Nie dyskutuj tylko zobacz... - zaśmiał się wpychając mi prezent do rąk. Usiadłam na łóżku i wyciągnęłam rzeczy. Pierwsze co zobaczyłam to dwie pary butów: jedne jaskrawo żółte korki z różowym znaczkiem Nike, a drugie białe halówki z Nike i fluorescencyjnymi elementami... no i zapakowana piłka.
- Bartek.... Kocham cię. – uściskałam przyjaciela.
- Rozpakuj jeszcze piłkę... Jest najlepsza. – uśmiechnął się tajemniczo i wyciągnął ją z torby, żebym mogła zdjąć papier.
- O Matko!! – pisnęłam kiedy zobaczyłam piłkę ballON – Mówiłam już że cię kocham?
- Mówiłaś... Ale lubię to słyszeć. – wyszczerzył się, a ja się na niego rzuciłam.
- Jesteś niemożliwy... Kocham cię...
- Ja ciebie też... - odwzajemnił uścisk.
- Zakochana para... Bartek i Wiktoria... - usłyszałam głos Szczęsnego z korytarza.
- Spadaj Wojtek... - wystawiłam mu język.
- Dzwonili mi z Warszawy, podobno nawet tam słychać twoje piski... - zaśmiał się, a ja rzuciłam w niego piłką, która bez namysłu złapał... no tak, bramkarz. – Fajna piłka... grasz?
- Nie... - wykrzywiłam się.
- To po co ci ona? - zdziwił się.
- Żebyś miał się o co pytać... - wyrwałam ją z jego rąk i rzuciłam na łóżko.
- Dobra, laska, ja lecę bo nie będzie ciekawie jak się spóźnię... Widzimy się na treningu... - i tyle widziałam Bartka, a Wojtek.... Nadal stał przy drzwiach. – A ty czego tu jeszcze wielkoludzie...?
- Ej, bez wyzwisk... - udał obrażonego.
- Ja tylko stwierdzam fakty, a teraz przepraszam, ale musze znaleźć Wiśnie.... – oznajmiłam odpychając go zamknęłam drzwi i ruszyłam w poszukiwania. Długo mi to nie zajęło, bo chwilę później dojrzałam Łukasza kręcącego film z Fabiańskim, który właśnie wchodził do swojego pokoju.
- Cześć! – zaczepiłam go.
- O, hej! Wiktoria, tak...?
- Zgadza się... - uśmiechnęłam się od ucha do ucha.
- Dobrze, że jesteś, chodź dam ci sprzęt... - zaprowadził mnie do swojego pokoju, gdzie wręczył mi dwa nowiutkie iPhony: jeden w niebieskiej oprawce, a drugi w żółtej, do tego dwa etui, takie przypinane do spodni i jednego Mac'a.... Jak ja nienawidzę iPhonów...
- Wow... Na bogato... - stwierdziłam.
- No, nie da się ukryć... - zaśmiał się. – Jednego masz tylko do Snapa widomo, że Snapy można robić non stop, ale to już zależy od ciebie... a drugiego masz na resztę no a laptop... może być przydatny.
- Jakieś wytyczne? – zapytałam.
- Nie... Jesteś młoda, znasz się na tych wszystkich... - pomachał rękami - Dlatego też zdecydowali się na ciebie... a to, że jesteś kobietą jest dodatkowym atutem. Płeć piękna znacznie częściej snapuje.
- No ok... - uśmiechnęłam się i chciałam zabrać sprzęt, ale...
- Poczekaj... - złapał za kamerę. – Przedstaw się naszym widzom... Nasz nowy nabytek...
- Cześć wszystkim! Jestem Wiktoria, ale pewnie nie raz jeszcze mnie zobaczycie... Wbijajcie na ... - zaczęłam wyliczać na palcach. – Snapchata, Facebooka, Twittera i Instagrama. Do wyboru do koloru, co kto lubi. Liczę, że Łukasz wam wstawi gdzieś tu... - pomachałam rękami przed sobą. – wszystkie potrzebne nazwy. Buziaki, lecę do pracy... - posłałam całusa i wyszłam z pokoju ze sprzętem.
Laptopa schowałam na razie w półce, a na iPhony poprzesyłałam dzisiejsze fotki i wstawiłam... dosłownie wszędzie, bo teraz nawet na Snapie można wysyłać zdjęcia. Dodałam do niech podpisik:
„ Patrzcie jak chłopaki przywitali nowego członka Łączy nas piłka"
Następnie zeszłam na obiad, bo po obiedzie miał być trening.
ZAPRASZAM TAKŻE DO OPOWIADANIA O ROBERCIE
CZYTASZ
La Macchina // G. Krychowiak
FanfictionKoniec szkoły, praca... ale jaka!! Poznam reprezentację Polski... Kurczę, ale ja za bardzo nie znam się na piłce... Fakt lubię robić triki, ale to jest tylko freestyle, nigdy nie byłam nawet na prawdziwym boisku... No wiecie, ie liczy się kawałek tr...