2

6.2K 360 322
                                    

Kiedy się obudził, nie bardzo wiedział co się z nim dzieje. Czuł, że leżał na czymś miękkim. Przykryty był również czymś puszystym i ciepłym. Mimo to, powietrze było zimne, dlatego nie miał zamiaru wychodzić spod ciepłego okrycia.

Kiedy otworzył oczy, pierwszym co ujrzał, była dość niewyraźna sylwetka chłopaka siedzącego obok łóżka na krześle. Ben przetarł dłonią oczy i starał przyjrzeć się mu bardziej. Był to, ten sam nieznajomy z lasu. Jego kruczo czarne włosy, delikatnie opadały na jego twarz, zasłaniając przy tym jego oczy. Jego klatka piersiowa miarowo opadała i podnosiła się, co oznaczało, że spał.

Złoto włosy rozejrzał się jeszcze po pokoju. Jego ściany były brudno białe, a drzwi jak i podłoga w kolorze ciemnego drewna. W pomieszczeniu była jeszcze szafa, łóżko, na którym się znajdował i komoda, na której leżało mnóstwo różnych rzeczy. Na podłodze, leżał jeszcze prosty kremowy dywan. Pokój posiadał jedno, całkiem duże okno. Przez kremowo-białe zasłony przebijały się promienie słońca.

Chłopak zorientował się, że jego włosy jak i ciało są już suche. Nie miał na sobie swoich poprzednich ubrań, tylko jakąś za durzą, czarną koszulkę i  dresy.

Przejechał dłonią po swoich trochę przydługich blond włosach i okrył się bardziej kołdrą. Mimo tego, że leżał tak dosyć długo, nadal czuł się źle. Jego głowa nieprzyjemnie pulsowała z bólu. Czuł jeszcze, nieprzyjemną suchość w gardle.

Nadal nic nie wiedział. Ostatnią rzeczą, którą pamiętał było to zdarzenie w lesie. Nie mógł sobie przypomnieć co było wcześniej. Wiedział, że potem zasnął, jednak nie miał pojęcia gdzie jest i co się z nim stało. Mógł czuć się wdzięczny, za to, że czarno włosy znalazł go tam. Pewnie gdyby nie on, Ben by nie przeżył.

Jego myśli krążyły teraz wokół nieznajomego, który siedział obok niego. Nie wiedział kim on jest, ani po co go tutaj zaniósł. Nie znał go w ogóle. Nigdy nie widział osoby nawet podobnej do niego. Zastanawiało go to, po co chłopak się nim tak przejmuje. Przecież Ben, wcześniej widział jego zakrwawiony nóż. Czarno włosy, mógł go po prostu zabić.

Obrócił się na drugi bok, tak, jak leżał kiedy się obudził i zaczął mu się przyglądać. Bał się go, tak jak, każdy z nas nieznajomej osoby.

Jego rozmyślania przerwał Jeff. Chłopak zaczął się budzić wywołując u Ben'a lekki lęk. Wyższy chłopak spojrzał na niego śpiącym wzrokiem. Blondyn lekko się podniósł trzymając ręce na sobą.

— Już nie śpisz? — spytał.

— Yhm. — odpowiedział nieśmiało uciekając wzrokiem.

— Jak się czujesz?

— Ź-źle. — zaczął się jąkać.

— Co Cię boli? — zadał mu kolejne pytanie wpatrując się w niego, opierając głowę o ręce.

— G-głowa. — spuścił wzrok.

— Poczekaj tu. — rzucił szybko i wyszedł.

Usłyszał, ciężki dźwięk zamykanych za chłopakiem drzwi.

Ben opadł na łóżko naciągając na siebie ciepłą pierzynę. Okrył się nią dokładnie, zakrywając twarz. Czuł ciepło na policzkach, które chciał ukryć. Nie wiedział czemu, gdy rozmawiał z czarno włosym nie umiał  być spokojny, a serce waliło mu jak szalone. Postanowił to zignorować, tłumacząc to złym samopoczuciem.

Good Night.『Yaoi | Ben × Jeff』✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz