Ruszyłem ośnieżonym chodnikiem, w głowie ciągle szumiało mi od natłoku myśli. Jak to możliwe, że denerwowałem się tak bardzo? A może to normalna reakcja na takie słowa? Podniosłem głowę. Czarny samochód z ciotką w środku stał przez parę sekund a potem ruszył z piskiem opon. Zostałem sam, na jakiejś bocznej uliczce mojego miasta. Śnieg zaczął powoli prószyć, ale było tak ciemno, że dało się go zobaczyć tylko patrząc w światło, które odbijały lampy uliczne. Włożyłem zmarznięte dłonie do kieszeni kurtki i ruszyłem pomału wzdłuż chodnika. Mijałem pojedyncze, skromne domki, w niektórych z nich paliło się jeszcze światło i przez to można było dokładnie zobaczyć co jest w środku. Nie interesowało mnie to jednak. Odwróciłem głowę w drugą stronę, gdzie znajdował się ciemny park, przyglądając się gołym drzewom i ośnieżonym ławkom. Na końcu uliczki czekały mnie jeszcze dwie inne. Mróz okropnie palił mój nos. Zarzuciłem kaptur na głowę. W końcu po dobrym godzinnym 'spacerze' skręciłem w najbogatszą ulicę miasta. Ogromne posiadłości biznesmenów, w tym także mojej ciotki, rozciągały się po moich obu stronach. Była to tak obrzydliwie bogata dzielnica, że niektórzy nawet nie fatygowali się wyłączać swojej ogromnej kolekcji oświetlenia zewnętrznego, które sprawiało, że dało się nawet w najmroczniejsze noce dostrzec każdy cal ogrodu. Podszedłem do bramki biało-szarego domu i przeszedłem przez furtkę. Maszerowałem odśnieżonym podejściem pod same schodki na oświetlony taras. Obok na podjeździe już stał czarny SUV ciotki Katherine. Otworzyłem ogromne drzwi, które były zrobione praktycznie z samego ciemnego szkła i wszedłem do domu. Wszędzie było już ciemno, ciotka położyła się pewnie spać. Ściągnąłem mokrą od śniegu kurtkę i powiesiłem ją na wieszaku. Serce łomotało mi w piersi kiedy po szklanych, krętych schodach udałem się na 1 piętro i zatrzasnąłem za sobą drzwi do mojego pokoju. To, że różnił się od pozostałej części mieszkania, to mało powiedziane. Zapaliłem światło. Moim oczom ukazał się mój własny świat. Niepościelone łóżko z ogromną ilością poduszek, nad którym wisiały postrzępione plakaty Green Day i ACDC. Podszedłem do małego biurka mijając porozrzucane ubrania i skarpetki. Włączyłem niezawodnego laptopa którego dostałem w 14 urodziny od ciotki. Weszła wtedy do mojego pokoju, położyła na łóżko owinięty papierem ozdobnym prezent i jedyne co powiedziała, to od niechcenia: 'Nie zepsuj go po dwóch użyciach, ma ci posłużyć przez kilka lat, wszystkiego najlepszego' i wyszła. Sprawdziłem social media, Kevin napisał mi o jutrzejszej imprezie w domu jakiejś panny, która jeszcze nie ukończyła szkoły. Odpisałem mu krótko 'Wpadnij z samego rana', zamknąłem z hukiem laptopa i z całą siłą jaka mi została rzuciłem się na łóżko, okrywając szczelnie. Zasnąłem bez problemu po kilku minutach.
*
- Theo, wychodzę do pracy. – usłyszałem piskliwy głos Katherine, która pofatygowała się otworzyć lekko drzwi od mojego pokoju i mi o tym powiedzieć. Wróci dzisiaj dopiero wieczorem bo w swojej firmie, gdzie zajmuje stanowisko wicedyrektora ma kolację wraz ze swoim szefem i jakąś inną korporacją. Nie, żeby mnie to jakoś obchodziło. Spojrzałem na zegarek. 6:30. Tą kobiete pojebało. Odwróciłem się na drugi bok i natychmiast zasnąłem.
- Stary, obudź się, kazałeś mi przyjść z samego rana a teraz śpisz? Byłeś wczoraj na treningu?- ktoś szturchał mnie za ramie, a po chwili kołdra została zdarta.
Co do cholery?
Ledwo otworzyłem oczy, a w moim pokoju w pełnej okazałości stał Kevin. Chudszy ode mnie, zawsze szczęśliwy, z idealnie ułożonymi, brązowymi włosami i w swojej dokładnie wyprasowanej koszuli w kratkę, której rękawy jak zawsze były podwinięte do łokci. Chwyciłem telefon z szafki nocnej. Godzina 9:00.
- Jesteś debilem, Kev.- odparłem, kiedy dotarło do mnie, że godzina 9:00 to dla niego rano. Bo dla mnie to pieprzony środek nocy. Serce dziwnie mocniej mi zabiło.
- Musisz dać jakiś dywanik na te szklane schody, prawie wywaliłem orła – usiadł z całej siły na moje łóżko tak, że delikatnie się uniosłem. Nie było dla mnie nowością, że Kevin wchodzi do tego domu jak do siebie. Znamy się od podstawówki i jest to mój jedyny kumpel, na którego zawsze mogę liczyć. Do innych jakoś nie specjalnie mam zaufanie. I nie jest to zaskoczenie, kiedy powiem, że jestem odludkiem. Ludzie irytują mnie bardziej niż cokolwiek innego. Ale Kevin... to Kevin.
- Gdzie twoja ciotka tak w ogóle? Nie widziałem jej dzisiaj...- ciągnął, tym razem trzymając w ręku piłke od tenisa, którą wziął z mojej szafki nocnej. Zaczął nią kozłować.
- Po pracy idzie na kolacje i wróci późnym wieczorem – odparłem od niechcenia, powoli wstając z łóżka.
Na twarzy Kevina zagościł szatański uśmiech.
- Czy mi się zdaje czy to oznacza wolną chate? – podłożył dłoń pod twarz, ukazując że myśli.
- Jadłeś już śniadanie? Chodź, bo ja jeszcze nie. – powiedziałem, ściągając ubrania w których wczoraj położyłem się spać i zakładając na bokserki jedynie spodnie dresowe. Kevin przeszywał mnie wzrokiem od stóp do głów. Wyrwałem go z transu i zeszliśmy na parter do czarnej, kuchni, która była połączona z ogromnym, nowoczesnie urządzonym salonem.
- Co dzisiaj robimy? Omleta? Naleśniki? Jajecznicę? Może rybka? – rzekł poklepując mnie po gołym ramieniu.
- Płatki z mlekiem. – rzekłem szybko i wyciągnąłem z lodówki i szafki potrzebne' składniki'.Siedzieliśmy przy wysepce kuchennej,ja zajadałem swoje śniadanie a Kevin popijał napój energetyczny, którywyciągnął sobie z lodówki.
- Więc, o której zaczyna się ta cała impreza? – zapytałem opierając się łokciemo blat.
- Wtedy, kiedy my przyjdziemy – uśmiechnął się, uderzając mnie pięścią w ramie.
- Kto ją urządza?
- Nie wiem, jakaś małolata, ostatnia klasa szkoły średniej.
- Taak, małolata, młodsza od nas o rok. – pokręciłem głową.
- Dobrze, że my nie mamy już problemu ze szkołą. To cud, że ją ukończyliśmy roktemu nie zabijając żadnego z nauczycieli.
Uśmiechnąłem się. Szkoła to miejsce, do którego nigdy nie chciałbym wrócić.Kevin jednak był dość dobrym uczniem, zupełne przeciwieństwo mojej osoby.
- Wybierasz się na te studia do Kanady? – zapytałem.
- Stary, wiesz że chciałbym... - mruknął opuszczając głowę.
Zacząłem drażliwy temat i chciałem sam siebie spoliczkować. Kevin pochodził zubogiej rodziny. Jego rodzice ledwo wiązali koniec z końcem i nie było opcji,żeby szedł na wymarzone, tak drogie studia.
- Wiesz, myślę, że na tej imprezie rozluźnimy się trochę...- chciałem zmienićtemat jak najszybciej.
Uśmiech znów zagościł na twarzy mojego przyjaciela.
- I tym razem zero pohamowań, bawimy się na pełnym gazie. Już dawno nie byliśmyna żadnej domówce – wstał i poszedł w kierunku kosza, wyrzucając pustą puszkępo napoju. Usłyszałem, że ktoś wchodzi do domu.
- Dzień dobry pani Scheen, przepraszam najmocniej za spóźnienie ale mojemutacie zepsuł się samochód i nie miałam jak dojechać. – moim oczom ukazała siędrobna dziewczyna.Blond, długie, proste jak drut włosy do pasa opadały jejkaskadami na twarz, kiedy schylała się, by zebrać ogromną sportową torbę, którazasłaniała prawie całe jej ciało. Podniosła głowę i zrobiła wielkie oczy,spoglądając na mnie stojącego jedynie w spodniach dresowych.
- Gdzie jest pani Katherine? – zapytała niepewnie podchodząc.
- W pracy, a gdzie ma być – rzuciłem obojętnie. – A ty kim jesteś?- zapytałemunosząc brwi i przeszywając całą jej sylwetkę. Poprawiła torbę na ramieniu.
- Jestem nową sprzątaczką. – uśmiechnęła się. Duże, niebieskie oczy wpatrywałysię w moje.
- Oczywiście...- przytaknąłem głową i już miałem iść, kiedy zatrzymała mnie,chwytając za ramię. Wyswobodziłem się z jej uścisku. Za kogo ona się ma?
- Jestem Mia. – wyciągnęła rękę, a ten jej uśmiech nie schodził jej z twarzy.
- Jakkolwiek. – wzruszyłem ramionami i wróciłem do kuchni nie podając jej ręki.
- Dupek. – mruknęła pod nosem, ściągając ogromną torbę.
Nawet się nie odwróciłem, tylko uniosłem rękę z wystawionym środkowym palcem i doszedłem do Kevina który był takpochłonięty jedzeniem chipsów, że nawet nie zauważył, że ktoś nowy wszedł dodomu.___________
Na początek dodaję 2 rozdziały na zapoznanie się z powieścią. Kontynuacja pojawi się wkrótce.
Zostaw dla mnie komentarz lub zagłosuj. Motywacja to 1 krok do pisania nowych rozdziałów.
Do zobaczenia wkrótce!
peraline xx

CZYTASZ
Dziewczyna z mojego domu (Theo Raeken)
Teen FictionTheo rok temu skończył szkołę średnią. Od zawsze był chłopcem wybuchowym i aroganckim. Bez matki i priorytetu ojca, wychowuje go od maleńkości jego zarozumiała, i jak sam twierdzi, 'obrzydliwie bogata' ciotka. Czy chłopak, który nigdy nie zaznał od...