Do domu wracałam jak w amoku. Cały czas myślałam jak mogłam dopuścić do tego pocałunku. Nie chce stracić tej roboty a kto wie jak taki romans może się zakończyć. Zapominając, że zmieniłam adres zamieszkania poszłam do mojego starego mieszkania. Ech,walić to. Chciałabym się przespać. Na chwile o wszystkim zapomnieć.
Gdy tylko weszłam do sypialni rzuciłam się na łóżko. Leżałam tak jakieś 15 minut czekając na sen jednak ten uparcie nie chciał przyjść. Nagle usłyszałam jak sąsiedzi znów zaczynają się kłócić.
"Zamknij się głupia krowo. Jak ci się kurwa nie podoba to spierdalaj stąd. Nikt takiej dziwki jak ty by nie chciał."
"Zamknij się. Przypominam ci, że to moje mieszkanie darmozjadzie"
I wtedy usłyszałam plask a potem jak ktoś upada na podłogę. Szmaciarz musiał ją uderzyć. Miałam dość wszystkiego więc wstałam z łóżka trochę nieświadoma tego co robię. W kilka sekund (dosłownie) znalazłam się pod drzwiami mieszkania moich sąsiadów. Zapukałam cichutko jakbym była oazą spokoju jednak we mnie się gotowało. Po chwili otworzył sąsiad... hmm na imię miał chyba Jack. Był grubym oblechem który całe dnie spędzał w domu pijąc piwsko. Chciałam go lekko wepchnąć z powrotem do jego mieszkania, ale to "lekko" nie wyszło i facet jak worek ziemniaków poleciał przez pół przedpokoju i wylądował z głuchym łoskotem na podłodze. Wstał zdezorientowany i spojrzał na mnie. W ciągu sekundy byłam przed nim i trzymając go za koszulkę podniosłam do góry. Miotał się jak zwierze złapane w sidła.
-Dzień dobry sąsiedzie -wysyczałam przez zaciśnięte zęby i zaniosłam go do pokoju gdzie na panelach leżała przerażona blondynka z podpuchniętym już lekko okiem. Rzuciłam mojego "zwierzaka" na ziemię i podeszłam do kobiety. Podałam jej rękę i pomogłam wstać. Posadziłam ją delikatnie na kanapie i po sekundzie byłam znów koło niej z lodem w ręczniku. Podałam go jej. Przyłożyła go do oka a ja usłyszałam jak facet się podnosi znów do niego podeszłam i pomogłam mu wstać lekko nim szarpiąc.-I jak Ci się tu teraz sąsiedzie drogi podoba? Może Ty powinieneś stąd spierdalać? - wysyczałam mu w twarz. I wtedy niespodziewanie usłyszałam jego myśli, poczułam jego strach. Byłam w jego umyśle. Słyszałam jak przeklina mnie i tą kobietę. Jak zastanawia się jak uciec. Jak zadzwonić po policję. Na to wszystko tylko się uśmiechnęłam. - Kochany chyba powinieneś wiedzieć, że policja Ci nie pomoże.
Jego oczy rozszerzyły się i poczułam jeszcze większy strach.
-Nie bój się. Jestem tylko bezbronną kobietą. Taką samą, którą lejesz codziennie, bo na Ciebie pracuje.
Spojrzałam mu w oczy i czułam jak on słabnie. Jego psychika się wyniszcza. Umierał. Jego serce przyspieszyło by po chwili zwolnić i zabić ostatni raz. Położyłam go na ziemię. Nie ruszyło mnie to za bardzo. Nie wiem skąd ale wiedziałam, że to się stanie.
Odwróciłam się w stronę kobiety. Patrzyła na mnie ze strachem ale też z wdzięcznością. Uśmiechnęłam się do niej.
-Nie bój się mnie - podeszłam do niej i pocałowałam ją w czoło. W tym momencie siniak pod jej okiem znikł, a ona jakby odżyła. Nie wiedziałam jak to robię, ale wiedziałam że zadziała.
-Dziękuję - rzuciła kobieta i rozpromieniła się. - Dzięki Tobie wreszcie się go pozbyłam. Jesteś jak Mój Anioł Stróż.
Zamurowało mnie. Przecież ja jestem Aniołem. Czarnym Aniołem. Przez jej słowa uświadomiłam to sobie w stu procentach. Spojrzałam w jej oczy i uśmiechnęłam się.
-Wezwij karetkę.
-Ale... ale...
-Po prostu ją wezwij. Nie mów nic o mnie. Stwierdzą, że to zawał. Przy jego stylu życia był możliwy. Muszę znikać. Uważaj na siebie. I znajdź sobie porządnego faceta.
I wyszłam. Tak po prostu. Znalazłam kartkę, którą dał mi Luke. Poszłam pod wskazany adres i zapukałam. Po chwili drzwi się otwarły, a w nich stała brunetka.
-Przepraszam, chyba pomyliłam adres. - rzuciłam i już chciałam odejść, gdy kobieta chwyciła mnie za rękę i wciągnęła do mieszkania.
-Dobrze trafiłaś. Cześć jestem Mia. Ko...koleżanka Luka.
-Koleżanka? - wykrztusiłam. Jak anioł może mieć koleżankę?
-Pra-cowaliśmy kiedyś razem...
-LUKE! - wydarłam się.
Chłopak pojawił się w ułamku sekundy.
-Kto to jest? I wytłumacz mi jak mogłam doprowadzić faceta do zawału samym spojrzeniem? i jak mogę uzdrawiać innych? I...
-Stop! - przerwał mi. - Co Ty mówisz? Jaki zawał? Jakie uzdrowienie?
No więc minęło z półgodziny zanim mu wszystko dokładnie opowiedziałam. Gdy skończyłam, Luke wstał i przechadzał się po pokoju. Jego "koleżanka" cały czas siedziała z nami i słuchała uważnie każdego słowa. I to właśnie ona pierwsza się odezwała gdy skończyłam opowiadać.
-Mówiłam Ci. To był błąd.
-Zamknij się - warknął na nią chłopak. - Musiałem to zrobić.
-Bo co? Bo Ci na niej zależy?! Porąbało Cie do reszty!
-Wal się.
-Przepraszam bardzo - wtrąciłam ze stoickim spokojem - ale ja też tu kuźwa jestem. I Ty Mia czy jak Ci tam nie mów że ocalenie mojego życia było błędem proszę Cię. - uśmiechnęłam się do niej słodko.
Spojrzeli na mnie oboje trochę zdziwieni. No co? Czemu się tak patrzą? Przecież nie powiedziałam nic wielkiego. I wtedy to zobaczyłam. Moje ciało. Zaczęło się zmieniać. Poczułam ból w plecach a potem jakiś ogromny ciężar. Moje ubrania rozpłynęły się a w ich miejscu pojawiła się czarna suknia do ziemi zrobiona z dymu. Spięłam łopatki i poczułam jak się łączą. Rozluźniłam i poczułam jak się poruszają. Moje skrzydła.
CZYTASZ
Black Angel
Teen Fiction"Miłość jest luksusem, na który możesz sobie pozwolić dopiero wtedy, kiedy twoi wrogowie zostaną wyeliminowani. Do tego czasu wszyscy których kochasz, to zakładnicy, wysysający z ciebie odwagę i nie pozwalający ci podejmować rozsądnych decyzji." Or...