All we do is drive
All we do I think about the feelings that we hideMalia
Czesałam włosy, kiedy nagle usłyszałam dźwięk pochodzący z mojego telefonu. Był okropnie wkurzający, ale nigdy nie chciało mi się go zmienić. A może po prostu nie wiedziałam jak i nie chciałam tracić czasu na szukanie odpowiedniej opcji w ustawieniach?
Osiem lat życia w ciele kojota dawało mi się we znaki. Normalne nastolatki znają się na dzisiejszej technice. Używają tych wszystkich portali społecznościowych całymi dniami. Jakoś nie jestem do tego przekonana. Ludzie zachowują się jak uzależnieni, chociaż dziwnie jest uzależnić się od fikcyjnego świata. Można powiedzieć, że jestem trochę zacofana. Albo bardzo.
Wiele razy próbowałam zaciągnąć się w ten wirtualny świat, ale chyba nadal wolę rozmowę w cztery oczy. Może gdyby moja matka zapoznała mnie ze światem techniki byłoby inaczej, ale... Jest nią Pustynna Wilczyca, więc czego ja mogę oczekiwać!? Chyba żadna matka nie odszukała swojej córki tylko po to, aby ją zabić! Mój ojciec, którym zresztą jest Peter Hale, też nie jest przykładem wzorowego rodzica... Dobrze, że chociaż ten przybrany jest spoko i zawsze opiekował się mną należycie.
Odblokowałam telefon. Okazało się, że przyszedł sms od Scotta. Weszłam w wiadomości, aby go odczytać:
Scott: Schodź, czekam pod domem.
Nie zauważyłam, że przyjechał, bo byłabym już na dworze. Zabrałam torebkę i wyszłam, zatrzymując się na chwilę w przedpokoju, aby założyć buty. Podeszłam do samochodu i usiadłam z tyłu, ponieważ przednie siedzenie było zajęte przez Stilesa.
Stiles. Ostatnio nam się nie układało. Zerwaliśmy i spędzaliśmy ze sobą coraz mniej czasu. Widywałam go tylko na spotkaniach ze znajomymi. Oddaliliśmy się od siebie. Zastanawiam się, czy da się przyjaźnić z osobą, którą się kochało. A może nadal kocha?
Starałam się o tym nie myśleć, choć było to naprawdę trudne.-Hej, co u ciebie?- zapytał Scott, a następnie ruszył, najwyraźniej nie chcąc tracić czasu.
Co u mnie? Niedawno straciłam domniemaną miłość mojego życia, ale jakoś nie mam ochoty rozmawiać na ten temat w obecności Stilesa Stilinskiego. Od tak.
-Wszystko okej.- no jasne- Cieszę się, że wreszcie zobaczę Kirę. Bardzo za nią tęsknię.-westchnęłam.
Od kiedy przyjaciółka ugrzęzła na pustyni nie miałam za bardzo okazji, aby się z nią zobaczyć. Wolałabym już zadzwonić do niej tym cholernym telefonem niż czekać tyle czasu na spotkanie, ale cóż... W obecnej sytuacji to trochę niemożliwe...
-Ja też... Rozwiązaliśmy większość problemów, ale chyba nie umiem się z tego cieszyć, nie bez niej.-stwierdził Scott nie odrywając wzroku od drogi.
Scott bardzo kochał Kirę, tak samo jak Allison. Nigdy nie poznałam tej drugiej, ale słyszałam, że oddała życie za moich obecnych przyjaciół. Jestem jej za to ogromnie wdzięczna. Bez nich...Sama nie wiem jak potoczyłoby się moje życie bez tej grupki znajomych. Możliwe, że nadal byłabym kojotem. Nawet jeśli bez ich pomocy odzyskałabym umiejętność przeobrażania się w człowieka, nic nie byłoby takie same. W końcu, kto chciałby ze mną gadać? Z taką dziwaczką nie wiedzącą nawet jak zmienić dzwonek w telefonie? Bez nich moje życie byłoby beznadziejne. Może bezpieczniejsze, ale beznadziejne.
Resztę drogi spędziliśmy w ciszy. Co jakiś czas Scott i Stiles wtrącali jakieś komentarze dotyczące otaczającego nas krajobrazu, czasem jakieś żarty, ale nic poza tym. Jak widać McCall nie miał ochoty na rozmowę o swoich uczuciach. To dobrze, bo ja też nie. Wszystkie moje myśli wolałam zachować dla siebie, a a zwłaszcza w towarzystwie Stilesa, który nawet na mnie nie spojrzał. Potrzebowałam go jak nigdy wcześniej, ale nie potrafiłam mu tego wyznać. Nasze rozmowy zwykle kończyły się na:Co tam? Wszystko dobrze! A tak naprawdę nie było dobrze. Co prawda nie wiem jak on się czuł, ale nie wyglądał na bardzo szczęśliwego. Myślę, że jest zwyczajnie zmęczony tym wszystkim. Ja też jestem zmęczona, a dołączyłam do stada Scotta z kilkuletnim opóźnieniem. Chłopaki i Lydia musieli czuć się jeszcze gorzej ode mnie. Często miałam ochotę zapytać któreś z nich: Czy to się kiedyś skończy? Za bardzo bałam się odpowiedzi. Scott pewnie zacząłby mnie pocieszać. Ma zbyt dobre serce aby przyznać, że nie wierzy w poprawę sytuacji i pogrzebać moje nadzieje z tym związane. Ze Stilesem i Lydią byłoby inaczej. Byli już zbyt złamani aby wciskać mi optymistyczne gadki. Dlatego wolałam moje przemyślenia zostawić samej sobie.
Wycieczka trochę mi się dłużyła, ale w końcu dojechaliśmy na miejsce. Kira nic nie wiedziała o naszej wizycie, tak samo jej ''koleżanki". W związku z tym, gdy tylko wysiedliśmy z samochodu chciały nas zaatakować. Nie powiem, wkurzyło mnie to. Już wyciągałam pazury, kiedy to Scott mnie wyprzedził i spokojnym tonem wytłumaczył im, że chcieliśmy jedynie spotkać się z przyjaciółką. Niesamowite, jak on może być taki opanowany?
Skinwalkers po kilku chwilach namowy zgodziły się przyprowadzić Kirę, która aktualnie nie miała żadnych treningów związanych z opanowaniem wewnętrznego lisa. Podpierałam się o samochód stojąc między Stilesem a Scottem, gdy nagle spod ziemi wyłoniła się Kira z towarzyszką, która zapewne miała jej pilnować. W końcu już raz "ukradliśmy" Yukimurę z tej oto pustyni. Też nie ufałabym dwójce nadnaturalnych nastolatków i Stilesowi ze swoim sarkazmem.
Scott od razu do niej podbiegł. Kira otworzyła buzię z niedowierzenia.
-Wróciłeś po mnie...Wróciliście!-rzuciła z narastającym uśmiechem na twarzy po czym mocno przytuliła się do Scotta. Już chwilę potem wymieniali się pocałunkami.Odruchowo spojrzałam na Stilesa, ponieważ kątem oka zauważyłam, że właśnie odwracał głowę w moją stronę. Rzucił mi przelotny uśmiech, który odwzajemniłam, a potem przewrócił oczami.
-Zostawić was samych, czy może przestaniecie wysysać sobie twarze i Kira przywita się z przyjaciółmi?- zażartował Stilinski, a Kira lekko pokręciła głową i do nas podbiegła.
-Tęskniłam za wami!- azjatka momentalnie przytuliła nas oboje.
Przez prawie godzinę rozmawialiśmy na wiele tematów, których po tak długiej rozłące z pewnością nam nie brakowało. Jeszcze kilka godzizn temu nie przypuszczałam, że tak wiele dzieje się w moim życiu. Dopiero zdając relacje z ubiegłych tygodni uświadomiłam sobie, że nawet najmniejsze rzeczy mogą być ciekawe do opowiedzenia.
Nie trudno się dziwić, że byliśmy ciekawi jak wygląda życie na pustyni. Kira chętnie nam o tym opowiedziała przy okazji pytając jak tam sprawy w Beacon Hills. Ucieszyła się, że jesteśmy bezpieczni i przynajmniej przez jakiś czas możemy odpocząć od nieprzyjemności. Poruszyliśmy sprawę wszystkich osób, które były dla nas niebezpieczne zaczynając od mojego ojca, który przemienił Scotta w wilkołaka, kończąc na Doktorach Strachu i ich pomagierze- Theo, który to z kolei zabił McCalla. Jak dobrze, że jest prawdziwym alfą i jego serce ponownie zaczęło bić... Słysząc imię Raekena wypowiedziane przeze mnie Kira jakby coś sobie przypomniała.
-Jak mogłam o tym nie wspomnieć...-złapała się za głowę lekko wzdychając. Widząc nasze pytające spojrzenia szybko dodała: -Theo zniknął z piekła. Ktoś musiał ukraść mój miecz z domu i przywrócić go do życia!
Przez głowę przechodziło mi tysiące myśli. Kto mógł chcieć w swoim życiu tak okropną istotę, jaką jest Theodor Raeken?
Ta wiadomość nie wróżyła nic dobrego.*********
Po kilku miesiącach w końcu rozdział numer dwa! Przepraszam, ale tak już mam. Przez nowy sezon tw niektóre luki w fabule mi się zapełniły, więc mam już pomysły, ale kiedy je wykorzystam? Tego nie wiem. Wybaczcie, że piszę tak rzadko.
Btw, jak podoba wam się 6 sezon? :)
CZYTASZ
There's no love for a liar || malia x theo
Fiksi PenggemarCzy nie jest za późno, aby się zmienić? Kto mi teraz uwierzy? Gdzie znajdę przyjaciół, nie wspominając w ogóle o miłości? Może na nią nie zasługuję? --------------------------- ff na podstawie serialu "teen wolf", akcja rozgrywa się po 5 sezonie. P...