Czuł wyrzuty sumienia. Straszne. Wręcz potworne. Stres na przemian ze strachem ściskał jego żołądek i nie puszczał. Stalowa dłoń zamykała się na jego sercu, które biło coraz wolniej, wolniej i wolniej...
Nie mógł normalnie funkcjonować. Jego rozpacz sięgnęła już tego stopnia, że na nic zdawały się papierosy i alkohol. Potrafił siedzieć cały wieczór za biurkiem, z głową opartą na dłoniach i myślami galopującymi przez jego umysł. A myśli te przyprawiały go o gęsią skórkę.
Te oczy nawiedzały go w snach. Zielone, przyćmione bólem oczy. Oczy, w których ktoś zasiał nadzieję, ale ta została szybko zdeptana przez ciężkie buty rozsądku i opanowania. Oczy, kiedyś z zachęcająco odsłoniętymi zasłonami, promienne, dziś...zamknięte na amen. Przed tymi oczami wyrósł mur, wysoki i gruby. Zdawać by się mogło, że nie do zburzenia... I, niestety, tak pewnie w rzeczywistości było.
Za każdym razem, kiedy widywał Josha, ten na niego nie patrzył. Wyraźnie unikał jego wzroku, nie chciał, żeby ich spojrzenia się ze sobą zetknęły. Zawsze był czymś zajęty. A nawet podczas tych nielicznych momentów, kiedy Chris go badał, był niezwykle zainteresowany swoimi paznokciami lub pogodą za oknem. Spinał się, jego mięśnie wciąż pozostawały napięte. A mimo to, starał się jak umiał nie okazywać zawodu.
A Chris chciał wszystko naprawić, sprawić, że stosunki między nimi będą takie jak kiedyś. Więc, gdy tylko otrzymał informację od Rady, że „Dziś pan J. Washington otrzymuje wypis.", w jego wymęczone serce wbiła się kolejna strzała bólu. Zdawał sobie sprawę, że to ostatni dzwonek, żeby zmienić przeszłość.
Wślizgnął się do pokoju, w którym umieszczono Josha. Brunet tam był. Siedział na łóżku, odwrócony plecami do Chrisa. Zapinał właśnie najwyższy guzik czarnej koszuli. Blondyn widząc jak jego plecy unoszą się w rytmie miarowych oddechów, oparł się o framugę, wzdychając bezgłośnie. Tęsknił za nim. Tak bardzo za nim tęsknił.
Josh w końcu się odwrócił, wstając. Zastygł w bezruchu, beznamiętnie patrząc na Chrisa. Wyraźnie przełknął ślinę i bez słowa schylił się po leżący na łóżku grafitowy płaszcz. Strzepał go delikatnie i zarzucił na siebie. Ogarnął nerwowym spojrzeniem całe pomieszczenie (skrupulatnie omijając wzrokiem Chrisa) i niechętnie zrobił krok do przodu. Zanim jednak zdołał przekroczyć próg, drogę zagrodziły mu ciche słowa lekarza.
- Długo jeszcze nie będziemy rozmawiać?
Brak odpowiedzi. Josh odwrócił się do niego twarzą, w ciszy przypatrując się jego lewemu policzkowi. Zaczął szybko stukać butem o podłogę.
- Wiem, że jesteś na mnie zły i...i pewnie w tej chwili jestem ostatnią rzeczą, którą chcesz oglądać, ale zrozum...zrozum, że ja... Tak, zachowałem się jak ostatni kretyn, nie powinienem był tego robić. Ale wszystko toczyło się tak szybko, czułem presję naciskającą na mnie ze wszystkich stron... Zraniłem cię i siebie przy okazji też. Mam nadzieję, że mi wybaczysz – Chris powiedział cicho.
Podczas jego krótkiej przemowy, brunet nie poruszył się choćby o milimetr. Przejechał językiem po zębach i wykrzywił delikatnie wargi z rozbawieniem.
- To...to naprawdę cudowne, że w końcu przeprosiłeś. Bo o ile dobrze rozumiem, to były przeprosiny, tak? – Poczekał aż blondyn niepewnie pokiwa głową i kontynuował. – Ale obawiam się, że na to za późno. Na nas za późno. Mam w zwyczaju nie wracać do przykrych wspomnień z przeszłości.
Odwrócił się na pięcie z zamiarem szybkiego odejścia. Lekarz wiedział, że jeżeli chce go zatrzymać, musi to zrobić teraz.
- Gdzie będziesz mieszkał? – wykrzyknął z nutą desperacji w głosie.
Miarowy stukot ciężkich butów Josha urwał się niespodziewanie, a ich posiadacz odwrócił delikatnie głowę.
- Co?
- Gdzie...gdzie zamieszkasz? Bo gdzieś przecież musisz, prawda?
Sarkastyczny śmiech rozdarł otaczającą ich ciszę.
- Nie martw się, potrafię zadbać o siebie.
Teraz, Christopher. To twoja ostatnia deska ratunku. Zrób to. TERAZ.
- Możesz zamieszkać ze mną.
Ciemnowłosy odwrócił się do niego całkowicie, ze szczerym zdziwieniem wypisanym na twarzy. Jego prawa brew sceptycznie powędrowała ku górze.
- I proponujesz mi to ty? Ty, Christopherze Smith?
Chris zmusił się do niewinnego uśmiechu.
- Oczywiście jeśli chcesz.
Uniósł wolno głowę i spojrzał prosto w te szmaragdowe oczy. Nie musiał się już dłużej zastanawiać. Właśnie poznał odpowiedź.
CZYTASZ
Whisky, seks i papierosy » Climbing Class AU [DO POPRAWY]
Fanfiction[Opowiadanie zostało opublikowane w maju 2016 roku. Po świeżym przeczytaniu prawie dwa lata później, autorka zdecydowała się dokonać wielu zmian, które właśnie trwają. Jeśli jednak chcesz zerknąć na tę dziewiczą i bardzo niedobrą wersję początkową...