Jungkook [dzień 10]

60 7 2
                                    

20:40

Kookie: jesteś już?
Layla: no raczej 🙌🏻
Kookie: poczekaj na mnie po koncercie, przy tylnym wyjściu z areny dobrze?
Layla: oczywiście ☺️

00:05

Layla: Kookie?

Noc była wyjątkowo duszna i parna - tak jak na koreańską porę deszczową przystało. Tego lata okolice Seulu, nawiedzały tajfuny, co nie byłoby dziwne, gdyby nie fakt, iż zaczęło się to dziać tak późno.

Layla nigdy nie lubiła upałów. Przyprawiały ją o migrenę i ogólne złe samopoczucie. Nie rozumiała jak można lubić tak okropną porę roku.

Jedyną rzeczą, która powstrzymywała ją od natychmiastowej ucieczki do klimatyzowanego pociągu, który doprowadziłby ją do ukochanego domu, był jej tajemniczy przyjaciel. Lecz koncert skończył się już ponad godzinę temu, a ona nadal siedziała na murku przy tylnym wyjściu tak, jak obiecała. Zaczęła się zastanawiać, czy może na prawdę jest jedynie aż tak wścibska, że tu jeszcze siedzi, bo nie wierzyła, że mogłoby jej tak na kimś aż tak zależeć. Przynajmniej do czasu jak poznała Kookiego.

Chłopak naprawdę był dla niej ważny i bardzo go polubiła. I nie chodziło tylko o to, że podejrzewała, że jest on tym, kim jest. W każdym razie taką miała nadzieję. Bo co jeśli jest tutaj tylko ze względu na własną ciekawość?

A może właśnie o to chodzi? Przecież miała udowodnić, że nie ma w niej za grosz wścibskości. Czy w takim razie nie powinna pójść do domu ani trochę nie przejmując się swoim internetowym znajomym?

Postanowiła poczekać jeszcze piętnaście minut, cierpliwie odliczając sekundy razem z wskazówką zegarka. Kiedy po tym czasie nikt się nie pojawił zaczęła się zbierać, będąc conajmniej zawiedzioną. Starannie sprawdziła, czy ma przy sobie wszystkie rzeczy albo przynajmniej te najpotrzebniejsze - telefon, słuchawki, klucze do domu i najważniejsze: lightstick Bangtansów. Upewniwszy się, że posiada wszystkie przedmioty z listy ruszyła powoli w kierunku stacji.

Z całej siły starała się nie rozpłakać. Jeszcze nigdy nie było jej tak przykro jak w tym momencie. Codziennie była ignorowana i obrażana przez innych, ale nic nie zabolało jej tak, jak zostanie wystawioną przez Kookiego. Zaczęła z żalem wspominać wszystkie wspólne rozmowy, przez które w końcu czuła się akceptowana i lubiana. Jak na zawołanie poczuła łzy na policzkach. Otarła je szybko grzbietem dłoni. Wstydziła się sama przed sobą swoich uczuć. Nigdy nie umiała ich zrozumieć, a tym bardziej wyrazić, a teraz... Teraz zaczęło jej bardzo zależeć na kimś, kto ją zawiódł. Nie mogła znieść uczucia ogromnej porażki, które ją ogarnęło.

Kiedy tak szła pogrążona w własnych myślach, nie usłyszała nawet, że ktoś za nią biegnie. Odwróciła się dopiero kiedy owy osobnik wykrzyknął jej imię.

Na początku porządnie się zadziwiła. Właśnie w jej stronę biegnie Jungkook z bananem na ustach, jak gdyby nigdy nic. Przyglądała się przez chwilę, swojemu roześmianemu idolowi aż i na jej ustach wykwitł uśmiech. Nie potrafiłaby opisać jak szczęśliwa czuła się w tym momencie.

Niewiele myśląc puściła torbę i rzuciła się biegiem w jego stronę. Kookie rozłożył szeroko ramiona i pozwolił jej mocno go objąć. Oplótł jej drobne ciało ramionami i oparł podbródek na jej głowie, zaciągając się zapachem jej włosów.

Stali tak dłuższą chwilę, po czym Jungkook poruszył się powoli i ostrożnie chwycił twarz Layli w obie dłonie. Otarł jej łzy i patrząc głęboko w oczy wyszeptał:

- Już dobrze skarbie. Jestem z tobą. I zawsze już będę.

To nie był jej wymarzony Jeon Jeongguk. To był jej ukochany Kookie.

 Texting with Bangtan Boys [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz