Rodział IV - Dzień 4

280 13 1
                                    

W dzień po nocnym wypadzie, Takeshi nie mógł powstrzymać się od śmiechu, patrząc na Kohei'a. Chłopak był zupełnie wykończony. Snuł się po szkolnych korytarzach, ledwo odrywając stopy od podłogi podczas marszu. Włosy opadały mu na twarz, potargane jeszcze bardziej niż zwykle. Gdyby nie delikatna uwaga któregoś z uczniów, prawdopodobnie do końca zajęć nie zauważyłby, że ubrał koszulę na lewą stronę.

Chłopcy całe popołudnie włóczyli się gdzieś razem. Takeshi starał się nie myśleć o zakładzie w jego towarzystwie. Prawdę mówiąc, coraz rzadziej o nim pamiętał, gdy był w pobliżu Kohei'a. Im częściej ze sobą przebywali, tym więcej wspólnych tematów byli w stanie znaleźć. Coraz częściej nachodziło go również przekonanie, że Kohei to jedyna osoba, z którą mógł szczerze porozmawiać. Jego stosunki z Isumo ostatnio bardzo się pogorszyły, mimo że uważał go za swojego najlepszego przyjaciela. Z Kuro i Hidekim nie miał zbyt wiele wspólnego, a Kazuki był w jego oczach dość nietypowy. Cóż...Właściwie w większości przypadków miał go za idiotę. Oczywiście Kohei nie mógł wiedzieć o WSZYSTKIM co go dręczyło, ale bardzo go wspierał, choć zaprzyjaźnili się niedawno. Właściwie Takeshi, będąc ze sobą zupełnie szczerym, mógł powiedzieć, że zwyczajnie lubił jego towarzystwo. Dlatego też był nieco zawiedziony, gdy Kohei oznajmił, że nie czuje się na tyle dobrze, żeby gdziekolwiek się z nim wybrać. Obiecał mu jednak, że dotrzyma mu towarzystwa, jak tylko wydobrzeje. Tego dnia po raz pierwszy wracali razem do domu. Oczywiście pomijając ten, w którym Kohei „podróżował" na plecach Takeshiego.

Zadziwiające, jak szybko byli w stanie przejść spory kawałek drogi, dzielący budynek szkolny i ich okolicę. Rozmawiali jeszcze chwilę pod domem Kohei'a, po czym Takeshi wrócił do siebie. Robił to naprawdę niechętnie. Nie tylko dlatego, że lubił pogawędki z przyjacielem. Ostatnio trudno było wytrzymać w mieszkaniu. Coraz częściej kłócił się z matką. Niedawno zauważył, że nie znosi jej widoku. Nie mógł spojrzeć na jej twarz przez coś, czemu sama była sobie winna. Dlatego wychodził do szkoły wcześnie rano i wracał tak późno, jak się dało.

- Trzeba zaplanować coś na dzisiaj – pomyślał i powstrzymał ziewnięcie. – Ciekawe, gdzie wcięło tego kołka... - dodał w myślach i zaczął rozglądać się po pustym korytarzu, w poszukiwaniu Kohei'a. Poszedł w miejsce, gdzie zwykle jedli lunch, ale nigdzie nie mógł go znaleźć.

Rozejrzał się dokoła jeszcze raz i zatrzymał wzrok na drobnej, chłopięcej postaci, idącej kilka metrów przed nim. Nie było wątpliwości, że to Kohei. Szedł powoli, stawiając maleńkie kroki. Dopiero po chwili Takeshi zauważył stertę kartek i książek, piętrzących się na jego drobnych rękach. Najwidoczniej wszystkie te „świstki" zasłaniały mu drogę, więc szedł niezwykle ostrożnie, żeby niczego nie zrzucić. Co jakiś czas mijało go kilka osób, ale nikt nawet nie spojrzał w jego stronę, nie mówiąc o zaproponowaniu mu pomocy.

Takeshi podszedł bezszelestnie do jego pleców i bez trudu przeniósł połowę stosu nad jego głową, układając ją następnie na swoich ramionach. Kohei odwrócił się zdezorientowany i lekko przestraszony. Spodziewał się raczej zaczepek i żartów ze strony innych uczniów, niż pomocy od jednego z nich. Uśmiechnął się z ulgą, kiedy jego oczy napotkały przed sobą twarz Takeshiego.

- Kimura-kun...

- Yo. Strasznie to ciężkie, no nie? – zapytał i kilka razy podniósł stos dokumentów, jakby próbował je zważyć.

- Tak...Dziękuję za pomoc – powiedział i spojrzał na niego z wdzięcznością.

Zaczęli iść powoli wzdłuż korytarza, zachowując milczenie. Takeshi próbował ignorować wszystkie ciekawskie, zdumione, a czasami nawet wrogie spojrzenia, skierowane w ich stronę. Te ostatnie były wymierzone przede wszystkim w Kohei'a. W końcu jak ktoś taki jak on, mógł zbliżyć się do jednego z najpopularniejszych chłopców w szkole, skoro ten nie zwracał uwagi nawet na swoje największe „fanki"?
Kiedy przeszli spory kawałek, Takeshi drgnął lekko i spojrzał w stronę Kohei'a.

Założymy się? *YAOI*Where stories live. Discover now