Rozdział 3

2.5K 136 18
                                    

Po jedzeniu poszłyśmy z Rose na ostatnie dwie lekcje. Przedostatnia biologia dłużyła się niemiłosiernie, ale jakoś udało mi się przetrwać. Jedynym plusem tej szkoły jest to, że żaden nowy uczeń nie musi wychodzić na środek i się przedstawiać na każdej lekcji. Wolałabym się zabić niż milion razy mówić to samo, kiedy wszyscy się na mnie gapią. Robią to na korytarzu, wystarczy. 

Podczas ostatniej lekcji moje nerki zaczęły pracować niesamowicie szybko, w związku z czym mój pęcherz zapełnił się błyskawicznie. Byłam zmuszona iść do łazienki, eksplozja pęcherza nie wchodziła w grę. 

Gdy załatwiłam swoje potrzeby i oczywiście umyłam ręce dałam sobie chwilę na poprawienie swojego wyglądu. Patrzyłam w swoje odbicie, próbując rozdzielić rzęsy, które chyba kochały się za bardzo. Nagle w lustrze na dosłownie milisekundę pojawiła się twarz tamtej dziewczyny. Odskoczyłam od lustra jak oparzona, prawie włożyłam sobie palec w oko. Znowu powoli zbliżyłam się do lustra i położyłam na nim dłoń. Nic. Pokręciłam głową. Zwróciłam się w stronę wyjścia z łazienki, ale nie zdążyłam postawić drugiego kroku, gdyż wpadłam na coś twardego. A konkretnie na czyiś twardy tors. Od razu położyłam na nim ręce, żeby nie upaść i spojrzałam w górę. Musiałam nieźle zadrzeć głowę, pieprzony metr sześćdziesiąt pięć. Gdy już dotarłam do oczu nieznajomego przełknęłam ślinę. Tors na który sobie wpadłam należał do Dylana.

Yy, hej?

Od razu uderzył we mnie jego charakterystyczny zapach, mocne, męskie perfumy i mięta. Nigdy nie czułam takiego zapachu, muszę przyznać działał on kojąco na moje nozdrza. 

- Od zawsze miałaś takie fioletowe oczy? - zapytał lekko zachrypniętym głosem.

- Kurwa. - przeklnęłam cicho, spuszczając głowę i zamykając oczy, żeby się uspokoić. Po paru sekundach wróciłam wzrokiem do chłopaka.

- Nic ci to nie dało. - powiedział, wzruszając ramionami - Nie wiem czy jest jakiś sens w ukrywaniu tego kim jesteś, albo tego kim ja jestem.

- Najwidoczniej. - odpowiedziałam cicho.

Dylan przejechał wzrokiem po mojej twarzy bardzo dokładnie i wrócił do moich oczu. Jego wzrok był tak intensywny, że aż niekomfortowy. 

- Czemu cię wcześniej tutaj nie widziałem? 

- Czy to przesłuchanie? - zapytałam z uniesioną brwią.

- Tak, i tylko ja zadaje tutaj pytania. - powiedział, po czym oboje się uśmiechnęliśmy. 

Co?

- Przeprowadziłam się tutaj pod koniec wakacji, co jeszcze chcesz wiedzieć?

- Chciałbym wiedzieć dużo rzeczy, ale to chyba nie jest najodpowiedniejsze miejsce i najodpowiedniejszy czas na to. - powiedział cicho wzdychając i sięgając prawą ręką gdzieś za mnie. Stałam w bezruchu, spryty wykorzystał to i wyjął mój telefon z tylnej kieszeni. 

- Ej oddawaj! - szarpnęłam się, żeby odzyskać moją własność, ale jak uniósł komórkę nad głową to skapitulowałam. Czemu nie mogłam się urodzić odrobinę wyższa?

Chłopak chwilę coś poklikał i oddał mi moją własność. Spojrzałam na wyświetlacz, dodał swój numer telefonu. 

- Zadzwonię dzisiaj wieczorem i sobie pogadamy. - powiedział tonem głosu nieprzyjmującym odmowy.

- A co jeśli nie odbiorę? - zapytałam lekko wkurzona. Bardzo nie lubiłam jak ktoś mówił do mnie jak do dziecka.

- Lepiej żebyś odebrała. - powiedział i tyle go widziałam. 

Stałam przez chwilę wciąż wryta w ziemię i próbowałam przeanalizować wszystko. Rozmowa trwała może trzy minuty na pewno nie więcej i w sumie nic nowego nie wniosła. Oprócz nowego numeru w kontaktach. W ogóle byłam zdezorientowana całą sprawą. Podszedł do mnie typ, którego nie znam, wiem o nim jedną rzecz i zaczął domagać się odpowiedzi na jego pytania. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że wiem, że będę musiała mu wszystko powiedzieć. Nawet gdybym skłamała, o czym ja mówię, nawet kłamać dobrze nie potrafię! Chyba zostałam skazana na niego i rozmowę z nim. 

Świetnie ci idzie Aurora.

Wróciłam do sali i skupiłam swoją uwagę na lekcji. Moja krótka wymiana zdań z Dylanem sprawiła, że ciężko było mi się skupić na czymkolwiek.

Powiedziałam Rose o całym zajściu, gdy wracałyśmy do domu. To był błąd, bo o mało nie umarłam w wypadku samochodowym. Oczywiście moja przyjaciółka stwierdziła, że muszę z nim porozmawiać i wyjaśnić wszystko. Potem mam jej zdać cały raport.

------------

Około godziny dwudziestej skończyłam szkicować kolejny obraz. Ponieważ nie miałam żadnej pracy domowej postanowiłam produktywnie wykorzystać późne popołudnie i wieczór, więc po zjedzeniu obiadu z wujkiem zabrałam się za malowanie. 

Szkicowanie nigdy nie wychodziło mi jakoś super dobrze, zawsze wszystko wyglądało lepiej jak już nakładałam farby.

Moje sprzątanie zakłócił dźwięk telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz, Dylan. Trzymałam urządzenie w dłoniach przez dosłownie dwie sekundy. Cała rozmowa z chłopakiem przebiegła mi w myślach i zdecydowałam jednak odebrać. 

- Halo? - powiedziałam cicho.

- Więc jednak odebrałaś? - zapytał głos po drugiej stronie. Od razu przeszedł mnie dreszcz, jego głos był bardziej zachrypnięty niż dzisiaj w szkole.

- Słucham twoich pytań Dylan. - odpowiedziałam z pewnością siebie.

- Zanim zacznę moje, jak to nazwałaś ,,przesłuchanie", musisz mi coś obiecać. 

- Nie będę ci kłamać, obiecuję. Nosisz bransoletkę, nawet jeśli skłamię to co z tego. - westchnęłam dość głośno i rozłożyłam się na łóżku. 

- Skoro to już sobie wyjaśniliśmy to przejdźmy do sedna sprawy. 

Położyłam się na plecach i czekałam aż zada pierwsze pytanie. To zdecydowanie będzie jedna z najdłuższych i najbardziej męczących nocy. Jestem tego pewna.

Marked |Dylan O'Brien|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz