#3

88 3 0
                                    

...

Usiadłam przy pustym stoliku. Podszedł do mnie barman. Podał mi drinka. 

-Ehm nie zamawiałam nic- powiedziałam zakłopotana.

-Spokojnie pewien mężczyzna go pani postawił- przyjaźnie uśmiechnął się do mnie i odszedł.

Kurcze to pewnie sprawka Lidii. To ona tak usilnie namawiała mnie na tę imprezę. Argumentowała mi to mówiąc, że dawno żadnego nie wyrwałam i pora się rozerwać... Hahah ale Josh też na pewno maczał w tym palce. Hmm najpierw piosenka, teraz drink. Ciekawe kogo na to wszystko namówili. 

-Hej mogę się dosiąść?- z zamyślenia wyrwał mnie niski, męski głos. Odwróciłam się i ujrzałam bardzo przystojnego i umięśnionego chłopaka.-Jestem Poll- uśmiechnął się słodko.

-Jasne siadaj- odwzajemniłam uśmiech- Jestem Davina

-Hahah To już chyba wiedzą wszyscy na sali- zaśmiał się, a ja poczułam rumieńce na policzkach.

-Zakładam, że drink jest od ciebie?- Poll podniósł ze zdziwieniem  lewą brew i spiął się

-Cholerka, czyli masz więcej adoratorów niż myślałem.- Powiedział niepewnie, a kiedy się zaśmiałam od razu się rozluźnił.

Nagle jakiś mężczyzna podszedł do Polla i powiedział coś do ucha. Momentalnie z jego twarzy zniknął uśmiech. Dziwnie się na mnie spojrzał. Wydawał się być nieco przestraszony.

-Przepraszam muszę się już zmywać. Zapiszesz mi swój numer?- podał swój telefon, a ja uzupełniłam kontakt. Chłopak dał mi buziaka w policzek i odszedł.

W lokalu było bardzo tłoczno, postanowiłam wyjść i się przewietrzyć. Nie szukając Lidii i Josha wyszłam na zewnątrz. Niedaleko klubu znajdował się park. Stwierdziłam, że tam się udam. Szłam chodnikiem między drzewami. Z każdym krokiem dookoła mnie było coraz ciemniej. Nagle ktoś złapał mnie za biodra i przyciągną do siebie. 

-Cześć maleńka-wyszeptał mi do ucha- dokąd się wybierasz?

Trzymał mnie tak mocno, że nie mogłam się odwrócić. Moje serce biło coraz szybciej. Zaczęłam się z nim szarpać, jednak mężczyzna tylko się zaśmiał.

-Chyba mało dziś zjadłaś, kochana mam do ciebie prośbę, zróbmy to szybko, a szybko zniknę.

-Pomocy!..-kiedy zaczęłam krzyczeć szybko zasłonił mi usta.

-Słonko nie ładnie- zaczął mnie ciągnąć w stronę parku. 

Zaczęłam szarpać się z nim. Ugryzłam go w rękę z całej siły. Ni stąd, ni zowąd ktoś odepchnął mnie od napastnika i chyba zadał mu mocny cios. Było ciemno nic nie widziałam. Zaczęłam uciekać w stronę lokalu. Po chwili biegu usłyszałam za mną czyjeś kroki. Ktoś mnie gonił -Stój!- jakiś chłopak krzyknął za moimi plecami. Wystraszyłam się jeszcze bardziej. Przyśpieszyłam. Nagle ktoś mnie złapał za rękę i przyciągnął do siebie. Swoimi plecami stykałam się z jego klatką piersiową. Szybko zasłonił mi usta

-Proszę nie krzycz, nic tobie nie zrobię. Przysięgam-niepewnie wyszeptała jakaś osoba. Gdzieś już słyszałam ten głos. Kiwnęłam głową. Postać zdjęła swoją rękę z moich ust, jednak nie wypuściła ze swoich objęć.

-Nic ci się nie stało?- ponownie usłyszałam jego głos. Przecząco pokręciłam głową.

-Posłuchaj, zabierz stąd swoich przyjaciół i wracaj do domu. Proszę pośpiesz się. Tu jest dla ciebie niebezpiecznie. Martwię się o ciebie.- puścił mnie i zanim się odwróciłam już go nie było.

Szybko wróciłam do klubu. Znalazłam Josha i Lidię i wyciągnęłam ich z lokalu. Oboje byli totalnie zdezorientowani. Kazałam im wsiąść do auta. Po czym opowiedziałam im co się zdarzyło.

Ahh, to znowu Ty...Where stories live. Discover now